Rozdział 2

32 2 0
                                    

Zeskoczyłam z roweru i wbiegłam do szkoły. Zaraz się spóźnię, znowu! Cierpliwość nauczycieli kiedyś się skończy! Tupot moich stóp niósł się echem po zielonych korytarzach szkoły. Zatrzymałam się pod tablicą ogłoszeń sprawdzając, w której sali mam lekcje. Biegiem ruszyłam do klasy, która na szczęście była niedaleko. Z rozpędem wpadłam do sali, akurat w momencie, w którym nauczyciel wyczytał moje nazwisko.

- Revy Yuki. – nauczyciel uśmiechnął się widząc zdyszaną mnie w drzwiach. – Znów masz szczęście.

Zajęłam swoje miejsce i posłałam Nico uśmiech. Gdy tylko to zobaczył jego oczy błysnęły radośnie i również się uśmiechnął.

Im bliższy był koniec lekcji, tym większe czułam podenerwowanie. Dziś rano moja mama rzuciła ciekawy pomysł, jednak nie miałam pojęcia jak Nico na niego zareaguje. W końcu nie jesteśmy aż tak bliskimi przyjaciółmi. Chociaż z drugiej strony chciałabym go lepiej poznać, tak jak moja mama, która więdnie z niecierpliwości, by poznać chłopca, na którego punkcie właściwie oszalałam.

W końcu zadzwonił dzwonek, nauczyciel zadał pracę domową i uczniowie zaczęli szybko opuszczać klasę. Przełknęłam ślinę. Oto ten moment. Nico i Kira podeszli do mnie.

- Cześć, Revy. – Kira lekko pacnął mnie w plecy. – Znów spóźniona.

- Tak... - serce biło mi tak szybko! Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. – Idziemy na dwór?

Stchórzyłam. Chłopcy skinęli głowami i wyszliśmy na całkiem pusty korytarz. Kira rozmawiał z Nico o jakiejś grze, a mnie zjadał stres. Zamierzam go zapytać na tej przerwie, nie mogę tchórzyć. A co jeśli go wystraszę? Albo uzna mnie za dziecinną? Bałam się tego.

Na zewnątrz było wyjątkowo ciepło. Usiedliśmy na ławce pod jabłonią. Wzięłam głęboki wdech. Zrobię to. Teraz.

- Nico... - zaczęłam. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem. Zrobiło mi się gorąco i modliłam się, by się nie zaczerwienić. – Moja mama robi w niedzielę obiad, wpadniesz?

Wyrzuciłam z siebie słowa niemalże z prędkością karabinu maszynowego. Nico zdębiał. Wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczyma. Zaskoczyłam go. Na pewno pomyślał, że jestem idiotką...

- Ja... jasne... - wyjąkał.

Dyskretnie odetchnęłam z ulgą. Nie wyśmiał mnie.

- Oczywiście ty też jesteś zaproszony. – zwróciłam się do Kiry.

Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Chętnie, ale niestety w tą niedzielę jestem zajęty. – wiedziałam, że kłamie. Tak samo jak on wiedział, że spytałam go tylko z grzeczności.

...

Leżałem na łóżku twarzą w stronę pracującego wiatraka. Na samą myśl o jutrzejszym dniu zalewała mnie fala podekscytowania i strachu.

- Dam ci dobrą radę. – Kira na moment oderwał się od gry i odwrócił się w moją stronę. – Dam głowę, że rodzice Revy cię polubią, jak wszyscy, ale musisz zachowywać się naturalnie.

- Naturalnie? – spojrzałem na niego pytająco. – To znaczy jak?

Chłopak westchnął. Nie zdziwiłbym się, gdyby Kira się zirytował. W końcu musiał mi wszystko tłumaczyć jak przedszkolakowi.

- To znaczy... - usiadł po turecku z szerokim uśmiechem na twarzy. Chyba bawiła go ta sytuacja. – Zachowujesz się tak jak w szkole, przy nauczycielach, rodzicach... W skrócie: oficjalnie.

NiReOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz