R6 - Romantyczne historie w prawdziwym życiu nie zawsze kończą się happy-endem

318 36 0
                                    

Drugą noc z rzędu spędziłem w mieszkaniu Gintokiego, który z ogromną cierpliwością znosił krzyki Kagury, w odróżnieniu ode mnie. Całą noc się darła ze swojego pokoiku do mnie, a jak podchodziłem dawała mi buziaka albo kazała spadać. Czułem się jak główny bohater marnej komedii romantycznej. Moja ukochana była w jakiś sposób rozdarta i nie wiedziała co zrobić. I prosząc mnie cały czas o buziaka, próbowała podjąć jakąś decyzję. Ale cienka sytuacja. Tym bardziej nie wiem dlaczego ona się zastanawia. Spojrzałem na białowłosego, który wskazał głową drzwi i ruszył w ich stronę. Pocałowałem Kagurę przechodząc obok, żeby się nie musiała sama upomnieć i wyszedłem. Gin-san stał i patrzył się w przestrzeń. Po chwili obrócił się do mnie i powiedział cicho:
- Zastanawiasz się, czemu ona wciąż się waha, prawda? - spytał a ja skinąłem głową.
- Widzisz, ona jest z klanu Yato i jej brat drugi raz próbował cię zabić. Ona chce ciebie przy sobie zatrzymać, ale boi się, że Kamui coś Ci zrobi.
- Co niby? - uśmiechnąłem się z pogardą.
- Zabije cię. Jesteś silny. Sam powiedział, że prawie tak silny jak ja. W dodatku jesteś z Kagurą. Nie jest to zbyt dobrym scenariuszem dla was. Poza tym musisz być świadomy swojej pracy. Jest bardzo niebezpieczna.
- To samo mówił mi Hijikata. Ale potem powiedział, żebym nie popełniał jego błędu.
- Tutaj się z nim zgadzam. Jeśli popełnisz jego błąd to będziesz miał przekichane. Ale ja też nie jestem dużo lepszy. Kyuu-chan czeka na znak ode mnie, a ja nie wiem co mam zrobić. Pójdę spytać Otae. Zostań tutaj dopóki młoda śpi. Potem możesz iść na patrol czy coś.
- Dobrze - mruknąłem cicho do księżyca i wróciłem do środka. Usiadłem na kanapie, położyłem nogi na Sadaharu, który nic nie odezwał się i odetchnąłem głęboko. Po chwili smacznie chrapałem na siedząco.Obudziłem się koło 9:30, bo leciała akurat pogoda, którą prowadziła ta śmieszna kobieta. Kagura siedziała wpatrzona w ekran i coś mruczała. Zrozumiałem tylko, że Gin-chan szybko nie wstanie. Podszedłem do niej, chciałem ją cmoknąć, ale się odsunęła. Poszedłem zaraz po tym do Sakaty i zobaczyłem go lekko pobitego, a obok niego krzątała się Kyuubei.
- Emmm, cześć. Co tu się stało, jeśli można widzieć?
- Jak wiesz poszedłem się spytać Tae, a wróciłem tutaj na noszach. Stwierdziła, że godzina 5 rano to za wcześnie na odwiedziny i mnie dosłownie wykopała. Potem zadzwoniła do Kyuu, która się mną teraz opiekuje - powiedział Gintoki lekko się rumieniąc i delikatnie chwytając czarnowłosą za rękę.

Odwzajemniła gest i spojrzała na mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Odwzajemniła gest i spojrzała na mnie. Poczułem się jak intruz. Wydukałem coś o szybkim powrocie do zdrowia i poszedłem do oddziału. Oczywiście Hijikata-san już na mnie czekał, ale ku mojemu zdziwieniu nic nie powiedział na temat mojego spóźnienia ani nic. Popatrzył tylko na mnie ze smutkiem.
- Twoja chińska koleżanka tu była...
- Co?... - spytałem łamiącym się głosem. - Po co?
- Przyniosła Twoje rzeczy i poprosiła żebyś nie przychodził tam.
- O której?! Dopiero stamtąd wyszedłem!
- Około 7 rano była. Potem wróciła do domu - odparł mi Hijikata, a ja się zastanowiłem. Miałoby to sens, jeśli idzie o godziny. Miałaby czas wrócić do domu nawet jakby po drodze musiała się z kimś bić.
- Em, Sougo. Uważam, że powinieneś się spotkać z Isao. On ci może pomóc.
- Heh, nie uważam spotkania z gorylem za dobry pomysł, Hijikata-san. Zrobię mu coś.
- Nie zrobisz. Nie jemu. Ale dobrze. W takim razie, możesz wziąć paczkę papierosów ode mnie i pójść się po wyżywać na ćwiczeniach.
- Nie chcę Hijikata-san. Chcę spokoju. Niech nikt mi dzisiaj nie przeszkadza, dobrze?
- Dobrze Sougo - odparł lekko się uśmiechając. Wiedziałem, że teraz nikt nie wejdzie do mnie. Dzięki temu miałem czas się zastanowić nad słowami Gintokiego, które wypowiedział w nocy. Czy to możliwe, że Kagura ze mną zerwała znajomość, bo jej brat próbował mnie zabić? A może podoba jej się ktoś inny. To drugie na pewno bardziej by bolało, ale byłbym w stanie to przeżyć. Za to obiekt, który by jej się podobał, wątpię by przeżył w takiej sytuacji. Za to jeśli chodzi o brata, to jest gorzej, bo nie dam mu sam rady. Wątpię czy Gintoki dałby mu sam radę. Chociaż, cholera go wie. Ten człowiek to jest niespodzianka dla każdego. Podejrzewam, że nawet dla samego siebie jest niespodzianką. Pokonał w walce Króla Nocy, który był również przywódcą Yato. To może pokazać jaki jest silny. Wygrał starcie z Kondo i Hijikatą. Nie wiem jak to jest możliwe, ale dokonał tego. I pokonał Kyuubei, która jest naprawdę wspaniałą szermierczynią. Czyni go to na dobrą sprawę najsilniejszym człowiekiem jakiego znam. Mam cichą nadzieję, że jak dojdzie do walki jego z Kamuiem, to wygra ją Gin-san. Ułatwiło byto sprawę mi i Kagurze. No i jeszcze łysy, ale on się nie liczy. Rudej nie obchodzi, co on ma do powiedzenia, a ja się bardzo z tego cieszę. Usłyszałem za drzwiami od zewnątrz ciche kroki. Zapukałem w podłogę lekko i do pokoju wszedł Hijikata. Wskazałem głową na dwór i obaj jednocześnie zaatakowaliśmy z dwóch stron. Jednak w ostatniej chwili udało mi się zablokować atak mojego towarzysza.
- Stój! To Sadaharu. Pies rudej i Gintokiego - powiedziałem - co tutaj robisz, przyjacielu? Zgubiłeś się? - Pies jednak zaczął kręcić łebkiem na boki i złapał mnie lekko za kimono ciągnąc w stronę drzwi.
- Mam z tobą iść? -spytałem, a pies kiwnął łbem. - Dobrze, ale weźmiemy Hijikatę. Chodź z nami Hijikata-san. Na pewno będziesz się świetnie bawić na tej małej wycieczce.
- Co do tego nie mam wątpliwości. Ale wciąż się boję, że coś nas zaskoczy tego popołudnia.

Ostatni ShinsengumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz