Rozdział 31

2.9K 205 11
                                    


Martin POV

Wybiegłem z domu i wsiadłem do  samochodu. Odpaliłem i z piskiem opon ruszyłem. Jestem tak blisko. Jadę z dużą prędkością. Dla wszystkich byłoby dobrze, gdyby nie wchodzili na pasy. Musze ją uratować. Kocham ją. Dopiero teraz, to sobie uświadomiłem. To całe poniżanie, chciałem w ten sposób zaskarbić sobie, aby na mnie spojrzała. Głupie, ale prawdziwe. Cieszyłem się, kiedy na mnie patrzyła, ale potem widziałem w jej oczach łzy, ale ja nie chciałem ich wywołać. Zawsze potem miałem wyrzuty sumienia, a potem znowu chciałem żeby na mnie spojrzała. Ma takie piękne oczy, które niestety pokazują ból. Potem głupi zakład. Podchodziłem do niej i starałem się z nią pogadać. Po tygodniu zaufała mi. Cieszyłem się. Dla mnie to nie był zakład. Była wyjątkowa, ale wszystko się spieprzyło, kiedy przeczytała moje sms'y z Jeremim. Uciekła. Nie chciała mnie znać. Zacząłem do niej pisać i odpisała. Byłem szczęśliwy jak dziecko. Na początku nie chciała mnie do siebie dopuścić, potem odpisywała, tylko po to, aby mnie zbyć. Jestem silny i chcę o nią zawalczyć.

W końcu dojechałem na ten głupi pomost. Zostały mi dwie minuty. Szybko wysiadłem z samochodu, nawet go nie zamykałem. Mam go w dupie. Liczyła się tylko ona. Biegiem ile miałem sił. Stała za barierką. Chciała skakać.

- Stój ! – Krzyknąłem. Odwróciła się i popatrzyła na mnie pustym wzrokiem.

- Co tu robisz!?

- Przyjechałem po ciebie. Zdążyłem.

- Zrozum, że mnie nie ma !

- Jesteś. Jesteś moja. Pamiętaj. Kocham cię. Proszę zejdź stamtąd. - Zacząłem powoli do niej podchodzić.

- Nie podchodź, bo skocze !!. – Staliśmy chwilę w milczeniu. – Wcale mnie nie kochasz. ! Jesteś tylko od tego, aby poniżać innych i zabierać im ostatnią nadzieję. Ten głupi zakład. Wiesz..udał ci się. Może nie zaciągnąłeś mnie do łóżka, ale zniszczyłeś. Możesz być z siebie dumny !!

- Nie jestem. Wiem, że jestem beznadziejny, ja to wiem ! - Złapałem się za włos i z całej siły za nie pociągnąłem. -  Proszę nie skacz.

Sara POV

- Nie podchodź bo skocze !! – Staliśmy chwilę w milczeniu. – Wcale mnie nie kochasz ! Jesteś tylko od tego, aby poniżać innych i zabierać im ostatnią nadzieję. Ten głupi zakład. Wiesz..udał ci się. Może nie zaciągnąłeś do łóżka, ale zniszczyłeś. Możesz być z siebie dumny !!

- Nie jestem , Wiem, że jestem beznadziejny, ja to wiem. - Złapał się za włosy i pociągnął za nie. -  Proszę nie skacz. – Błagał.

- Co tu robisz.? - Zapytałam.

- Nie chcę, abyś odchodziła. Jesteś dla mnie ważna.

- Nie jestem. Nie mów tego ! Przestań ! Ty tylko kłamiesz ! Wtedy co mi mówiłeś, że mnie kochasz, że ci na mnie zależy. W twoim domu. To było kłamstwo !! Cały czas kłamiesz. Nienawidzę cie ! Jesteś nikim. Słyszysz !! - Zaczęłam krzyczeć i płakać. Łzy zamazały mi całe pole widzenia. Nic nie widziałam. Chciałam wytrzeć oczy, ale wtedy jedna noga mi się usunęła i ....

The WordsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz