Rozdział 2

151 17 2
                                    

- Muszę już iść. - Powiedziałam do wilka. 

Ten szybko zerwał się z ziemi i zaczął na mnie warczeć. 

- Wrócę. - Powiedziałam szybko a on po chwili się uspokoił. 

Powoli wstałam żeby go nie wystraszyć i zaczęłam iść w stronę domu. Wilk cały czas szedł za mną co trochę niepokoiło mnie. Nawet trochę bardzo. 

- Nie musisz za mną iść. - Powiedziałam a on zaczął warczeć. - Ale możesz. - Dodałam. - Jesteś tu sam? - Zapytałam a on zwiesił głowę. - Przepraszam, nie wiedziałam, że to nieodpowiednie pytanie. - Co ja właściwie robię?! Zapytałam sama siebie. 

Zwierze podeszło do mnie i nosem pogładziło mnie po dłoni. 

- Nie idź już dalej. Moja rodzina może cię zobaczyć. - Powiedziałam a on się zatrzymał. 

Wyciągnęłam rękę żeby go pogłaskać ale zawarczał na mnie i od razu ją zabrałam. 

- Wrócę jutro. Do zobaczenia. - Powiedziałam i pobiegłam do domu, w którym czekały na mnie siostra z babcią. 

Wbiegłam do domu mając nadzieję, że nie spotkam Rebeki i spokojnie pójdę do swojego pokoju. 

- Sam! Chodź do kuchni. - No jasne... Pomyślałam 

- Czego chcesz?! - Krzyknęłam kiedy mnie zawołała. 

- Uspokój się i chodź tu do jasnej cholery! 

- Wal się! - Powiedziałam i odwróciłam się żeby iść do pokoju ale babcia się wtrąciła. 

- Dziewczyny! Uspokójcie się! - Krzyknęła. - Sam chodź do kuchni a ty młoda damo nie odzywaj się. 

Wkurzona weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Ściany pomalowane były na niebiesko a wszystkie szafki były białe. Na środku stał ładnie przystrojony drewniany stół, wykonany przez mojego dziadka, przy którym siedziała babcia z siostrą. Za ich plecami były drzwi prowadzące na ganek, z którego najszybciej można było wejść do lasu.

- Siostra chciała ci coś powiedzieć. - Powiedziała babcia i czekała na jakąś reakcję.

- Czego chcesz? - Zapytałam.

- Sprzedałam twój motor. - Powiedziała a z mojej twarzy odpłynęła cała krew.

- Ty głupia idiotko! Jak mogłaś?! - Krzyknęłam.

- Ben pomógł mi wybrać nowy, jutro powinien już tu być. - Powiedziała urażona.

- W dupie mam twojego Bena i ten nowy motor! Jak śmiałaś sprzedać coś mojego?! - Krzyknęłam a ona spojrzała na mnie jak na idiotkę. 

- Myślałam, że się ucieszysz! - Również krzyknęła.

- Ucieszę się?! Czy ty jesteś nienormalna?! Zbudowałam ten motor z tatą! Masz dwa dni na odzyskanie go! Jeżeli zobaczę, że brakuje choć jednej śrubki nie pokazuj mi się więcej na oczy! - Krzyknęłam i wybiegłam z kuchni. 

- Sam! Przepraszam! - Krzyknęła za mną.

- Mam to w dupie! - Odparłam i z całej siły trzasnęłam drzwiami od nowego pokoju a po chwili z płaczem osunęłam się na podłogę. 

                *** 5 dni później

- Ale babciu, ja nie chce tam iść! - Powiedziałam do kobiety, która próbowała ściągnąć mnie z łóżka. 

- Sam to pierwszy dzień szkoły. Pozwoliłam opuścić ci rozpoczęcie roku ale nie więcej. 

- Ale ja tam nikogo nie znam. 

- Jak to nie? A Luke? Przecież jak byliście mali zawsze się razem bawiliście. 

- No właśnie. Jak byliśmy mali! - Warknęłam i zakryłam się kołdrą. - Nawet nie mam jak do szkoły dojechać bo ta idiotka nie może znaleźć mojego motoru! 

- Kupiła ci nowy. - Powiedziała kobieta. 

- Co mi po nowym?! Nie mam na nim wyczucia. Owinę się na pierwszym lepszym drzewie jak rodzice. 

- Proszę nie mów tak. - Powiedziała i spojrzała na mnie ze smutną miną. - Wstawaj a ja zadzwonię do mamy Luke'a. Może być? - Zapytała a ja lekko kiwnęłam głową.  

Kiedy tylko kobieta wyszła z pokoju otworzyłam okno i zagwizdałam. W przeciągu kilku sekund zza drzew wyszedł mój nowy przyjaciel wesoło merdając ogonem. 

- Ty to masz fanie. - Powiedziałam pod nosem i pomachałam do wilka. 

- Sam! Luke będzie za 20 minut! Szykuj się! - Krzyknęła babcia a ja szybko wyciągnęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki żeby się przyszykować. 

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now