Rozdział 12

106 8 1
                                    

Rozmawiałam z nim przez całą noc. Nick mimo, iż był wredny, opryskliwy i sarkastyczny pokazał mi też swoje drugie oblicze. Takie, którego nie pokazał światu od wielu lat. 

- Ombre! Musisz już wstawać do szkoły! - Krzyknął mi w myślach Nick. - Już! 

- Dobra! Wstaje, wstaje... - Mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok. 

- Wstawaj! - Warknął! - Teraz!

- Dobra... Daj mi chwilę! - Odparłam. 

Nagle poczułam jak spada ze mnie kołdra.

- Daj mi spać! - Powiedziałam normalnie.

Nagle złapał mnie za nogę i ściągnął z łóżka. Pisnęłam zaskoczona a ten szybko znalazł się przy mojej twarzy i zaczął mnie lizać...

- Dobra wstaje! - Pisnęłam. 

- Dobra dziewczynka. - Powiedział a ja wystawiłam język. 

- Jesteśmy w tym samym wieku... - Powiedziałam. 

- No i co...? 

- No i to, że nie nazywaj mnie dziewczynką! 

- A co zabronisz mi? - Zapytał i pokazał kły a ja zaczęłam się śmiać. - Co cię śmieszy? 

- To jak przed chwilą wyglądałeś. - Stwierdziłam a on zaczął mnie lizać. - Przestań! - Prosiłam i śmiałam się jednocześnie. - Przestań! 

W końcu się wkurzyłam i odepchnęłam go na tyle żeby lekko się podnieść. Przewróciłam go i złapałam za jego łapy żeby nie mógł się podnieść. 

- Wiesz, że gdybym chciał to mógłbym cię teraz z siebie zrzucić? - Zapytał.

- Pff... Nie? - Powiedziałam.

- Tak? - Odparł.

- Sam! Chodź szybko Luke za chwilę będzie! - Krzyknęła babcia. 

- Że co?! - Krzyknęłam normalnie. - Dlaczego mnie nie obudziłeś?! - Zapytałam przyjaciela.

- Żartujesz sobie? Prawda? 

- Ugh... Dobra muszę skoczyć pod prysznic! - Powiedziałam szybko i zaczęłam grzebać w szafie. - Wyjmiesz moje książki z plecaka? - Zapytałam niepewnie a on szybko to zrobił.

- Leć do tej łazienki! - Powiedział a ja zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do pomieszczenia.

- A co z tobą? - Zapytałam. 

- A co ze mną? Idę coś upolować. 

- Jeżeli chcesz mogę zjeść dzisiaj obiad u siebie i przyniosę też porcje dla ciebie. - Zaproponowałam. 

- Nie... Chyba nie jestem na to gotowy. - Odparł po chwili ciszy. 

- No dobrze... Dasz radę podejść do mojej szkoły? Z chęcią bym z tobą jeszcze porozmawiała. 

- To cała noc ci nie wystarczyła? - Zapytał i zaczął się śmiać. - Mogę spróbować ale są tam też inni... - Powiedział ale nagle przerwał. 

-Jacy inni? - Zapytałam niepewnie. 

- Muszę iść ktoś przyjechał! - Powiedział i uciekł.

                *** 20 minut później 

- Dobrze, że zawsze przyjeżdżam szybciej. - Powiedział Lou kiedy ruszyliśmy spod domu. - Czy mi się wydaje czy czuje psa? - Zapytał. 

- Psa...? - Zapytałam z udawanym zdziwieniem. - Nie sądzę chyba, że ostatnio jakiś jechał w twoim samochodzie.

- Nie przypominam sobie. - Powiedział i na tym nasza rozmowa się skończyła. 

Przez całą drogę wypatrywałam przez okno Nicka ale nigdzie go nie dojrzałam. Luke natomiast przez cały czas nucił piosenki, które leciały w radiu. 

Kiedy dojechaliśmy do szkoły chłopak  szybko wysiadł i otworzył przede mną drzwi. 

- Dzięki. - Powiedziałam. 

- Co robiłaś całą noc? - Zapytał niepewnie. 

- Czytałam. - Odparłam szybko a on się skrzywił. 

- Nie umiesz kłamać. - Powiedział. - Sami... Coś się stało? - Dociekał. 

- Nie... Nic. 

- Chodziło o rodziców? Za bardzo naciskaliśmy w weekend? 

- Lou proszę nie zaczynaj tematu. Jeżeli będę potrzebowała rozmowy wiesz, że od razu zwrócę się do ciebie. - Powiedziałam a on pokiwał głową i objął mnie ramieniem. 

- Spróbuje załatwić ci jakąś kawę co ty na to? - Zapytał. 

- Będziesz moim bogiem jeżeli to zrobisz! - Powiedziałam. 

- Jakieś życzenia? - Zapytał.

- Latte. - Odparłam szybko. 

- Leć do szkoły spotkamy się pod klasą. - Powiedział a ruszyłam w stronę szkoły. 

Nie byłam długo sama po przy wejściu stał James. 

- Cześć królowo! - Powiedział a ja walnęłam go w ramię. 

- Nie nazywaj mnie tak! - Mruknęłam. 

- Ale ty nią jesteś! Zmiotłaś go normalnie! - Emocjonował się.

- To chociaż nie w szkole! - Powiedziałam a on cicho jęknął. 

- Cała szkolna elita o tym plotkuje... - Powiedział. - Nikt nie jest pewien czy byłaś to ty ale po szkole chodzi plotka. 

- Cholera... 

- A skoro o tym mowa... - Zaczął a ja już wiedziałam, że to co ma mi do powiedzenia z pewnością mnie zainteresuje. - W weekend jedziemy do Seattle... - Zaczął. 

- Znam te zawodu. - Powiedziałam.

- Zapisałem cię. - Powiedział a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. 

- Że co zrobiłeś?! - Krzyknęłam i momentalnie się rozbudziłam. - Czyś ty oszalał?! Chcesz mnie zabić?! 

- Co?! Jasne, że nie! 

- Wiesz kto się tam ściga?! - Zapytałam odciągając go na bok. - To nie są jakieś tam zawody stanowe. Tam zjeżdża się dosłownie cały kraj! Przez całe życie tata trzymał mnie jak najdalej od tego miejsca i nie mam zamiaru tam jechać! Nie dość, że to nielegalne to jeszcze w Seattle, właśnie na tych wyścigach ginie najwięcej osób! - Warknęłam i zostawiłam oszołomionego chłopaka w tyle.

Przez resztę dnia nie odezwałam się nawet słowem.  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 15, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now