Rozdział 11

96 10 2
                                    

Kiedy stanęłam pod domem na dwór od razu wyleciała babcia.

- Boże Sam! Tak się o ciebie martwiłam! - Krzyknęła.

- Spokojnie nic mi nie jest. - Odparłam.

- Dzwoniła twoja siostra, powiedziała, że trochę się pokłóciłyście i...

- Skończ ten temat. - Zażądałam a babcia przytaknęła. 

- Gdzie byłaś? - Zapytała. - Śmierdzisz psem.

- Yyy... Wydaje ci się. - Odparłam i pobiegłam na górę.

Zrzuciłam z siebie ubrania, które od razu wylądowały w koszu na pranie i pobiegłam pod prysznic.
Jakieś pół godziny później siedziałam już w piżamie i czytałam książkę.

- Sam! - Usłyszałam głos Nicka w mojej głowie. - Śpisz już? - Zapytał.

- Nie. - Odparłam w myślach. - Słyszysz mnie kiedy mówię w myślach? - Zapytałam.

- Tak słyszę cię. - Odparł.

- Co się dzieje? - Zapytałam.

- Nie wiem. Od kiedy się do ciebie odezwałem zaczęło mi przeszkadzać, że jestem sam. - Powiedział a mi zrobiło się naprawdę przykro. -  Przez osiem lat nie przeszkadzała mi samotność, byłem wręcz zachwycony, iż jestem sam a teraz...? Nie mogę znieść, że ty leżysz w łóżku a w domu jest ktoś z twojej rodziny a ja śpię w szopie, w lesie...

- Możesz przyjść do mnie. - Wypaliłam nagle.

- Nie mogę. Za bardzo zbliżę się do ludzi.

- W domu jest tylko babcia a do mnie i tak już się zbliżyłeś.

- Nie powinienem... - Stwierdził.

- Chodź. - Powiedziałam. - Jest jakaś szansa na to, że pokażesz mi się w ludzkiej formie? - Zapytałam.

- No ty chyba zwariowałaś ombre! - Odparł i wyobraziłam sobie tego małego chłopca z polanki, który uśmiecha się sarkastycznie.

- Nie nazywaj mnie tak! - Powiedziałam i zaśmiałam się. - Daleko jesteś? - Zapytałam.

- Wystarczająco. - Odparł. - Otwórz okno.

- Po co mam otworzyć okno? - Zapytałam.

- Bo muszę jakoś wejść? - Odparł. - Twoja babcia nie byłaby zachwycona gdyby mnie zobaczyła albo poczuła.

- Zasadniczo już cię dzisiaj wyczuła. Jak wróciłam to stwierdziła, że śmierdzę psem. - Powiedziałam a on warknął.

- Nie jestem psem! - Zaprotestował a ja się zaśmiałam i otworzyłam okno.

- Jak ty wskoczysz na piętro? - Zapytałam.

- Jestem wilkołakiem. Pamiętasz o tym jeszcze?

- Dalej nie dopuszczam do siebie tej myśli. - Odparłam a do pokoju nagle wpadło coś wielkiego.

Chciałam zacząć krzyczeć ale zorientowałam się, iż był to Nick.

- Nie jest wcale aż tak wysoko. - Stwierdził. - Przyłóż coś do tej szpary w drzwiach żeby mój zapach nie poleciał na dół. - Powiedział a ja od razu to zrobiłam.

- Mogę mówić do ciebie normalnie czy lepiej w myślach? - Zapytałam.

- Lepiej w myślach. - Odparł i usiadł na środku pokoju. - Skąd jesteś? - Zapytał nagle.

- Nie jestem pewna... - Odparłam.

- Co masz na myśli? - Zapytał zdziwiony.

- Często się przeprowadzaliśmy ale nigdy nie pytałam mamy gdzie się urodziłam.

- Gdzie mieszkałaś ostatnim razem?

- Ostatnio w Portland. Tam studiuje moja siostra i mieszkałam w jej akademiku przez wakacje.

- Dlaczego w akademiku? - Zapytał a ja się skrzywiłam.

- Babcia chciała żebyśmy złapały jakiś kontakt zanim się do niej wprowadzę.

- A co z twoimi rodzicami?

- Nie żyją. - Odparłam. - A co z tobą?

- Co ze mną?

- Skąd jesteś?

- Stąd. - Odparł szorstko.

- Dlaczego zostałeś?

- Nie zostałem. Wróciłem niedawno bezwiednie ale wróciłem. Ostatnio byłem w Toronto ale pokłóciłem się z przywódcą tamtejszego stada i mnie wyrzucił. Szukałem jakiegoś nowego miejsca i zjawiłem się na polanie.

- A twoja rodzina? - Zapytałam.

- Nie mam rodziny. - Warknął. - A przynajmniej nie odkąd uciekłem.

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now