Rozdział 7

117 14 2
                                    

Po skończonych lekcjach Luke odwiózł mnie do domu i obiecał, że będzie po mnie codziennie przyjeżdżał za co byłam mu ogromnie wdzięczna ponieważ motor od siostry spisałam na straty kiedy tylko się o nim dowiedziałam. 

- Sam! - Krzyknęła babcia. - Chodź na obiad! 

- Ale ja nie jestem głodna! - Odparłam a ona wyjrzała z kuchni i spojrzała na mnie w taki sposób, że nie mogłam powiedzieć "nie". - Ale mogę coś zjeść. - Dodałam. 

Przez cały czas opowiadałam jej jak minął mi dzień i wychwalałam nowo poznanych ludzi. 

- Cieszę się, że znalazłaś tam kogoś z kim możesz się zaprzyjaźnić. - Powiedziała a w jej oczach zobaczyłam łzy. 

- Babciu? Co się stało? - Zapytałam. 

- Po prostu cieszę się, że jesteś szczęśliwa. To wszystko. - Odparła. 

Wstałam żeby przytulić kobietę, którą naprawdę mocno kochałam. 

- Dziękuję, że pozwoliłaś mi u siebie zamieszkać. - Powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. 

- Nie pozwoliłabym żeby twoja ciotka zabrała cię na inny kontynent. - Odparła i zaśmiałyśmy się. - Idź odrób lekcje. - Powiedziała a ja odstawiłam naczynia i wyszłam na ganek. - Ale ty wiesz, że pokój masz w domu nie na zewnątrz? - Zapytała na co się zaśmiałam. 

- Idę się pouczyć w lesie. - Odparłam i wzięłam koc z ganku. 

- Tylko uważaj na wilki. - Powiedziała poważnie ale po chwili zaśmiała się. - Żartowałam. 

Pomachałam kobiecie i ruszyłam na polankę. W połowie drogi spotkałam się z przyjacielem i ruszyliśmy razem przez las. Na miejscu rozłożyłam koc i wyjęłam książki. Wilk położył się obok mnie i przez cały czas merdał ogonem co łaskotało mnie w nogę, ponieważ co chwilę smyrał mnie po niej. 

- To łaskocze. - Powiedziałam a on jak na zawołanie zaczął lizać mnie po twarzy. - Przestań! Haha! Muszę się uczyć! 

Wilk mnie posłuchał i przestał, położył się tam gdzie wcześniej i dalej mi się przyglądał. 

Kiedy skończyłam z nauką zaczęłam opowiadać mu o tym jak minął mi dzień i o nowych znajomych. Najwyraźniej spodobał mu się temat bo przeniósł się naprzeciwko mnie i przez całą opowieść patrzył w oczy. 

Ponoć nie można patrzeć psu w oczy bo uważa to za wyzwanie ale najwyraźniej wilków to nie dotyczyło. 

Kolejne dwa dni szkoły minęły w podobnej atmosferze. Po skończonych lekcjach Luke odwoził mnie do domu, jadłam z babcią obiad i szłam do lasu żeby się pouczyć i opowiedzieć przyjacielowi o tym jak mi minął dzień. 

Ten dzień miał być taki sam jak poprzednie. Luke podwiózł mnie pod same drzwi domu ale nie pozwolił wysiąść. 

- Przyjadę po ciebie o dwudziestej pierwszej. Ubierz się ładnie. - Powiedział chłopak a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. - Pójdziemy na imprezę. - Powiedział a ja pokręciłam głową. - No dawaj Sami! Pierwszy piątek po wakacjach. Trzeba się wyszaleć! 

- Ale mnie...

- Tak gdzie pojedziemy nie będą zwracali uwagi na wiek. - Powiedział i zaciekawił mnie. - Nie daj się prosić. 

- Pomyśle. - Powiedziałam i wyszłam. 

- Sami! - Usłyszałam głos babci od razu kiedy weszłam. - Masz jakieś plany na weekend? - Zapytała jakby słyszała naszą rozmowę. 

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now