Rozdział 4

119 13 1
                                    

Po zjedzonym śniadaniu wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy się do samochodu Luke'a. 

- Jesteśmy razem w klasie. - Powiedział szczęśliwy. - Ale wytłumacz mi jakim cudem?!

- Przeskoczyłam dwie klasy. - Odparłam. - Na samym początku edukacji. - Dodałam dla pewności. 

- Moja mała, mądra Sami. - Powiedział i poczochrał mnie po głowie. 

- Ej! Nie jestem już mała! - Pisnęłam urażona. 

- Dla mnie zawsze będziesz małą Sami. 

- Spróbuj tak powiedzieć w szkole to ci dupę skopię! - Powiedziałam i zaśmiałam się. 

- Nie dałabyś rady. - Zaśmiał się. - Mała Sami. - Cmoknął i czekał na moją reakcję. 

- Nie sprowokujesz mnie. - Odparłam i wystawiłam mu język na co dźgnął mnie palcem.

Pół godziny później podjechaliśmy pod szkołę a ja lekko skuliłam się. Luke tylko przyciągnął mnie do siebie i przytulił. 

- Będzie dobrze. - Powiedział. - Masz mnie i poznasz jeszcze moją paczkę. 

- To mnie pocieszyłeś. - Mruknęłam. 

Sięgnęłam ręką na tylne siedzenie i wzięłam plecak. Już miałam wychodzić z samochodu ale zobaczyłam na pasku biedronkę. Chciałam odrzucić plecak ale nie bardzo mi to wyszło i wypadłam z samochodu. Luke szybko do mnie podbiegł ale kiedy zobaczył moje spojrzenie i zorientował się na co patrzę zaczął się śmiać jak nienormalny. 

- Naprawdę Sami?! Naprawdę?! - Zapytał i dalej się śmiał. 

- Wal się! To są piekielne bestie a nie... Co to w ogóle jest?! - Krzyknęłam a on pomógł mi wstać. 

Wziął mój plecak, objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść w stronę szkoły.  

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now