Rozdział 3

143 13 1
                                    

Kiedy wyszłam z łazienki zabrałam z pokoju plecak i zbiegłam na dół wpadając na chłopaka. Oboje polecieliśmy na ziemię i zaczęliśmy się śmiać.

- Nic ci nie jest? - Zapytał i uśmiechnął się pokazując swoje śliczne, proste, białe zęby.

- Ze mną w porządku. A tobie nic się nie stało? - Zapytałam a on pokręcił głową.

- Mam twarde kości. Nie martw się o mnie. Mała Sami jak ja cię dawno nie widziałem. - Powiedział i przytulił mnie co od razu odwzajemniłam.

- Minęło parę lat. - Odparłam.

- Boże! Dzieci nic wam się nie stało?! - Krzyknęła babcia kiedy zobaczyła nas na ziemi.

- Spoko babciu nic nam nie jest. - Powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.

- Zjecie śniadanie? - Zapytała kobieta a my zrobiliśmy niezadowolone miny.

Od kiedy pamiętam ani ja ani Luke nigdy nic nie jedliśmy rano.

                             *** 10 lat wcześniej

- Sami, Luke zjedźcie coś! – Mruknęła babcia. – Będziecie głodni.

- Nie! – Odparliśmy jednocześnie i schowaliśmy się pod stołem.

- Sami wychodź! Bądź grzeczna, bo powiem mamie.

- Mama jest daleko! – Odparłam i zaśmiałam się.

- Ale mama Luke'a jest niedaleko.

- Dobra już wychodzę! Ale i tak nic nie zjem.

- A jak zrobię wam naleśniki? – Zapytała babcia a my wyskoczyliśmy spod stołu uradowani.

- Zrobiłam naleśniki. – Powiedziała kobieta wyrywając mnie z zamyślenia.

- Będę pierwsza! - Krzyknęłam i zaczęłam biec ale Luke złapał mnie w pasie i obrócił żeby być pierwszy. - Ej! To nie sprawiedliwe! - Krzyknęłam i wskoczyłam mu na plecy.

- A to jest?! - Zapytał.

- Tak! - Odparłam i złapałam się kurczowo w razie gdyby chciał mnie zrzucić.

Babcia śmiała się wniebogłosy i była szczęśliwa, że choć na chwilę odzyskała swoją starą uśmiechniętą wnuczkę. 

Samotny wędrowiecWhere stories live. Discover now