XXXIV. EPILOG

1.3K 152 26
                                    

- Myślicie, że się obudzi?
- Nie wiem - odpowiada Zack.
- Mam nadzieję - szepcze Wiki. Wzrok ma utkwiony w swoich paznokciach. Widać, że jest podłamana.
A Ash po prostu siedzi i tępym wzrokiem wpatruje się w ścianę. Nie widzę tego, ale prawie mogę poczuć jego ból. Niestety, wszystko słyszę. Mimo, że "śpię" w pokoju obok, to słyszę każdą ich rozmowę, odkąd zapadłam w to coś.
Wiem, tylko z tego co usłyszałam, że jesteśmy w jakimś budynku i znajdujemy się na trzecim piętrze. Prawdopodobnie jesteśmy również dość blisko domu Darii, bo moja grupa nie przeniosła by mnie za daleko, bojąc się o mój stan.
Zastanawiam się, czy wszyscy przeżyli, bo słyszę tylko część głosów, jak na razie. Mogę mieć tylko nadzieję, że wszyscy są cali i zdrowi.
- Ash, chłopie - słyszę głos mojego brata. Jest podłamany, chyba tak jak wszyscy - Idź się połóż.
Jakby z daleka słyszę jego odpowiedź, która jest oczywiście przecząca. Zastanawiam się, od ilu godzin już tak siedzi. Pewnie odkąd tutaj przyjechali.
Mam już dość tego życia. Chciałabym odejść. Oni sądzą, że to Bóg ma władzę, ale to nie prawda. Ja mogę zdecydować, ale nie mam pojęcia, jaka decyzja jest słuszna. Bo to, co ja chcę, a to co jest słuszne to dwie różne rzeczy.
Wspominam swoje życie, a z daleka dobiegają mnie głosy ludzi, których kocham. Pewnie mam gorączkę, więc nie dziwcie się, że będę trochę majaczyć i niektóre fakty nie będą się zgadzać. Musicie mi to wybaczyć.
Boli mnie cały obojczyk, a gorączka pali moje ciało.
Chciałabym odpuścić. Naprawdę bym chciała, ale coś mi nie pozwala, a może gdzieś w głębi duszy sama nie chcę podjąć tej decyzji. Wiem, że nie będę mogła jej zmienić. I tego się właśnie boję, konsekwencji mojej decyzji, które mogą być przykre.
Nie wiem, co czują inni ludzie w chwili śmierci, ale ja nie widzę scen ze swojego życia, nie przewija mi się ono przed oczami, ale nie widzę też czarnej pustki.
Widzę moja rodzinę, która się do mnie uśmiecha. Widzę Zacka i siebie, jak razem stoimy i obejmujemy się. Widzę Marcina, który zjeżdża ze mną na sankach. Niektóre momenty z życia pamiętam, a inne są dla mnie nowe, ale mam wrażenie, że one przez cały czas były w mojej pamięci, tylko po upływie czasu, o nich zapomniałam.
Nie wiem, czy się uśmiecham, ale jeśli tak to po moich policzkach muszą płynąć również łzy.
A później słyszę głos. Jest załamany. Prawie mogę poczuć, jak ciałem chłopaka wstrząsają konwulsje. Jest na dnie rozpaczy. I nie jest to mój brat.
Ash
- Niki - chyba czuję, jak łapie mnie za rękę - nie mam zielonego pojęcia, czy słyszysz, co mówię, czy to czujesz, ale jeśli tak, to chciałabym ci coś powiedzieć. - Wyobrażam go sobie, jak wygląda w tej chwili i znowu łzy napłynęły by mi do oczu. Dlaczego dopiero w chwili śmierci dostrzegamy to, co jest dla nas najważniejsze? - Nie wiem, czy pamiętasz nasze pierwsze spotkanie ani czy pamiętasz, jak pierwszy raz zostaliśmy sami. To było na dachu i nawet teraz, kiedy minęło już tyle czasu, ja dalej to pamiętam. Pamiętam, jaka czujna wtedy byłaś, jak układały się twoje włosy i jak bezszelestnie się poruszałaś. Pamiętam wszystko, bo kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, to było...to uczucie jest nie do opisania. Jakby ktoś nagle otworzył mi oczy. Przepraszam, że nie zdążyłem powiedzieć ci tego wcześniej.
Czy będąc w stanie świadomości, ale jednocześnie nie mając władzy nad ciałem można płakać? Jeśli tak to ja właśnie w tej chwili to robiłam. Ash właśnie wyznał mi miłość, a ja leżę koło niego i nie mogę go nawet złapać za rękę.
Całuje mnie delikatnie w usta i teraz czuję to wyraźnie. Jakbym znowu się obudziła, ale nie mogę oddać pocałunku.
A później słyszę, jak wstaje i wychodzi. Chcę krzyknąć, żeby został, żeby mnie nie zostawiał, ale milczę. Leżę jak zaklęta na łóżku. Czuję, jak umieram i nie wiem, czy tego chcę, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie zostało mi już dużo czasu na podjęcie decyzji.
Ktoś znowu wchodzi do pokoju. Słyszę dźwięk odsuwanego krzesła i prawie czuję, jak ktoś kładzie się obok mnie.
Tylko jedna osoba mogła to zrobić.
Wiki.
- Hej - mówi i chyba przytula się do mnie. Żałuję, że nie mogę poczuć tego bardziej i nie mogę jej odpowiedzieć. - Wiem, że możliwe, że mnie nie słyszysz i prawdopodobnie niedługo umrzesz, ale chcę ci powiedzieć, że byłaś dla mnie jak siostra.
Później słyszę tylko zamykane drzwi.
Czekam już tylko na jedną osobę i wiem, że ona niedługo przyjdzie.
- Cześć siostro - słyszę cichy głos. Nie ma w nim żadnych emocji. Czuję się tak, jakbym już rozmawiała z duchem, z kimś kto umarł, ale tak naprawdę ciągle jeszcze żyje. Ech..skomplikowane to wszystko...
- Wiem, że mnie słyszysz. Nie wiem skąd, ale mam takie wrażenie - śmieje się trochę nerwowo, a później niezgrabnie siada na łóżku - słyszałam, jak Derek rozmawiał z reszta, że z nogą Zacka jest już dobrze i teraz będzie musiał tylko uważać i brać leki, które znaleźliśmy z Ashem. Cieszę się, że jest zdrowy. Naprawdę.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, że cokolwiek się stanie, ja będę uważał, że dobrze postąpiłaś, bo wiem, że to ty teraz decydujesz. Tak samo, jak decydowałaś za pierwszym razem, tak i teraz możesz to zrobić. Chciałabym ci powiedzieć siostro, że Cię Kocham. Teraz i zawsze. - Słyszę, jak Zack przełyka łzy, a później chyba całuje mnie w policzek.
Dźwięk zamykanych drzwi jest zdecydowanie za głośny.
Właśnie w tej chwili jestem rozdarta. Z jednej strony chciałabym odpuścić, bo to boli, życie boli i walka o to życie też, ale z drugiej strony pozostało mi jeszcze chyba trochę czasu. Mam dopiero szesnaście lat i nie poznałam jeszcze wszystkich uroków życia.
Gorączka mnie pali, a ciało skręca się z bólu. Zastanawiam się, czemu teraz jestem nieprzytomna, skoro za pierwszym razem byłam, ale to nie ma chyba znaczenia, bo czuję, że w każdej chwili mogę otworzyć oczy. Warunek jest taki, że muszę zdecydować. I nie będę mogła zmienić tej decyzji.
Przewijam w myślach ostatnie rozmowy i spotkania. Cofam się w swoim życiu do momentu, gdy świat nie był jeszcze popieprzony, a wszystko było prostsze.
Docieram do momentu, gdy szłam do pierwszej klasy, gdy zaczęłam przyjaźnić się z Wiktorią, gdy cała upaćkałam się farbą, robiąc plakat do szkoły, jak rodzice zabrali nas do zoo i przestraszyłam się małej jaszczurki, która wtopiła się w otoczenie. Wspominam wszystkie momenty życia, które utknęły mi w pamięci.
Pamiętam, jak mój rysunek w pierwszej klasie był w gazecie, jak bałam się pierwszego poważnego testu w 4 klasie, jak mój brat uczył mnie jeździć na rowerze.
Takich chwil było więcej. Dobre, złe, czasami smutne, a czasami szczęśliwe. Nie sposób ich wszystkich zliczyć, ale wiem jedno. Na razie nie jestem w stanie z tego zrezygnować. Nie mam serca, nie mogę zostawić ludzi, których kocham, bo wiem, że oni kochają mnie i dlatego zamierzam walczyć.
I będę walczyć tak długo, jak tylko będę mogła, bo wiem, że życie nawet w takim popapranym świecie, jest warte Tych chwil.
Gorączka dalej mnie męczy, a głosy, wspomnienia zlewają się w jedno.
Chciała bym, żeby ten ból się skończył. Żeby obojczyk przestał boleć i tak nagle po prostu wszystko ustaje.
Świat na chwilę się zatrzymuje i w pokoju nie słychać nawet mojego oddechu, który zamiera. Mija kilka chwil i mam wrażenie, że coś poszło jednak nie tak. Moje ciało nie porusza się.
A później nagle szeroko otwieram oczy i biorę głęboki ratujący życie oddech.
Żyję, ale coś jest nie tak. Bardzo nie tak.

Hej :)

I tak oto dotarliśmy do epilogu 2 części. Mam nadzieję, że się cieszycie oraz, że Wam się podoba. Niedługo pojawi się notka odnośnie trzeciej części, a na razie napiszę tylko tyle, że już mam 1 rozdział :) 

Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną, aż do tego momentu <3 Naprawdę to, że komentujecie gwiazdkujecie i jesteście ze mną, niezwykle motywuje do pisania. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia w 3 części!

claire1902

Nie do końca umarli IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz