W ciągu tych dwóch następnych dni atmosfera była taka sobie.
Na szczęście, rodzice chłopaka nie pytali o nic, a w trakcie pożegnania z małżeństwem starałam się uśmiechać.Szliśmy właśnie na pociąg w drogę powrotną do Seulu.
Nagle Jimin zatrzymał się. Zdziwiłam się i też to zrobiłam.- Coś się stało ? - zapytałam. Do przyjazdu mieliśmy jeszcze 35 minut.
- Mała, nie chcę, żebyś się na mnie gniewała - odpowiedział i złapał mnie za rękę, odwracając tym samym w swoją stronę.
- Ale ja się nie gniewam - powiedziałam, chociaż po części skłamałam. No ale o co miałabym być zła na niego ? To ja wyszłam i zostawiłam go tam. Jednak... Bałam się, że dopięła swego i... Sami wiecie, o co mi chodzi.
- Nie kłam. Wiem, o co Ci chodzi, ale przysięgam, że nic się nie wydarzyło. Uwierz mi, proszę.
- Nie rozumiem o czym mówisz - rzekłam i chciałam iść dalej, jednak złapał moją drugą rękę swoją i przysunął się jeszcze bliżej.
- Mała, chcę Cię móc przytulić tak, jak dawniej. Chcę, żebyś uśmiechała się i mówiła do mnie "Oppa". Co mam zrobić, żeby tak było ?
- Nic nie musisz robić - zapewniłam. - Naprawdę, wszystko w porządku.
- Dobra, więc zrobimy inaczej.
- Co... - nie dokończyłam, bo rudowłosy wziął głęboki oddech i...
- DIANA, KOCHAM CIĘ ! - zaczął krzyczeć na cały głos, przez co ludzie zaczęli na nas patrzeć. - KOCHAM CIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE ! SŁYSZYCIE ?! KOCHAM DIANĘ Z CAŁEGO SERCA !!
- Jimin, błagam Cię, przestań - powiedziałam trochę speszonym głosem. - Ludzie się patrzą...
- A będziesz taka jak dawniej ? - zapytał, już normalnym tonem.
- Przecież cały czas... - ponownie nabrał powietrza, ale szybko zakryłam mu usta dłonią. - Dobrze, tylko już nie krzycz - dodałam z lekkim śmiechem i cofnęłam rękę.
Jemu ta odpowiedź się najwidoczniej spodobała, bo kiedy skończyłam mówić pocałował mnie, a ludzie zaczęli klaskać.
Kiedy odsunęliśmy się od siebie, chłopak rzekł :- Mała, tam na serio nic się nie wydarzyło.
- Wierzę Ci, DUŻY - znowu naciśnęłam na ostatnie słowo i oboje się zaśmialiśmy. Potem Park splótł nasze dłonie i tak poszliśmy na pociąg, który za chwilę przyjechał.
****
Weszliśmy do domu, gdzie."napadli" na nas chłopaki.
- Heej, to były tylko trzy dni - powiedziałam ze śmiechem, kiedy już się trochę uspokoili. Zdjęliśmy ubrania wierzchne i całą ósemką usiedliśmy w salonie.
- No, opowiadajcie jak było - entuzjazmował się Taehyung, na co zareagowałam ponownym śmiechem.
- Jego rodzice wypytywali Cię o wszystko ? - wtrącił się maknae.
- Więc tak... - zaczęłam opowiadać, a zespół w międzyczasie stwierdzał, jaka ta Shin HaRa jest i jaka nie jest. Gdy doszłam do momentu, w którym ChimChim zaczął wydzierać się na całe gardło, oni podziwiali go, śmiali się i gratulowali mi jednocześnie. Oni są tacy uroczy...
- Obejrzymy jakiś film wszyscy razem ? - zaproponował maknae. Zgodziliśmy się i kiedy chłopaki wybierali film, do mnie zadzwonił telefon. Wyszłam do kuchnu i odebrałam, bo to Sophie.
~ Czeeść Diana - przywitała się.
~ No cześć, Artystko. Co tam ?
~ Ano, tak sobie... Fuyu śpi, bo ten jej kuzyn podobno ją wymęczył.
Zaśmiałam się, ale po chwili uświadomiłam sobie, że przyjaciółka jest... Smutna ?
~ Sophie, coś się stało ? - po raz kolejny w ciągu trzech dni wypowiedziałam to pytanie.
~ No bo... Jae Joong nie odezwał się do mnie od tygodnia - powiedziała bliska płaczu.
I co ja mam jej powiedzieć ? Że mój chłopak, sławny piosenkarz, pobił jej chłopaka, którego celem było zemszczenie się na mnie ? Tak, to świetnie brzmi.
~ Uhm... Przykro mi - rzekłam tylko. - Może po prostu nie jest taki, na jakiego wygląda...
~ Ugh, nawet tak nie mów. Kocham go, wiesz ? Może to głupie, bo nie znam go na tyle długo, ale czuję, że nie skrzywdziłby nikogo.
"Oj, nawet nie wiesz, Sophie, jak bardzo się w tym momencie mylisz..." - pomyślałam. Smutno tak wysłuchiwać jej słów znając prawdę, o której ona nie ma zielonego pojęcia.
~ Halo, jesteś tam ? - wyrwała mnie z zamyślenia.
~ Ehm... Tak, jestem. Przepraszam, ale jestem zmęczona. Zdzwonimy się jutro, dobrze ?
~ Tak, oczywiście. Dobranoc.
Odpowiedziałam jej to samo i rozłączyłam się. Ona naprawdę go kocha, a z niego taka świnia...
Wróciłam zamyślona do chłopaków i starałam się skupić na filmie, jednak nie udało mi się to.
Po "seansie" wszyscy rozeszli się do siebie, a ja poszłam wykonać wieczorną rutynę łazienkową.Po 15 minutach znalazłam się na kanapie z moim Oppą, przed TV. Siedziałam otulona kocem i wtulona w chłopaka.
- Mała, coś Cię trapi ? - spytał, gdy zauważył, że wciąż jestem nieobecna.
- Co ? A, nie, nic - skłamałam. Po co mam mu o tym mówić. To nie wymaga jego uwagi.
- Diana - podniósł moją głowę za podbródek i popatrzył głęboko w oczy. - Pamiętasz, co mi obiecałaś ?
- Tak, ale naprawdę wszystko jest w porządku.
- Napewno ?
- Ne - skłamałam, bo nie będę.zawracać mu tym głowy. To nie jest warte jego uwagi. - Kocham Cię, Oppa.
- Ja Ciebie bardziej - po tych słowach dostałam buziaka w czoło.
- Jimin...
- Hm ?
- Czy to Cię jeszcze boli ?
- Nie, a dlaczego pytasz ?
- A, tak z ciekawości.
- Coś kręcisz, Mała - zaśmiał się lekko. - Ale niech Ci będzie.
Westchnęłam i oparłam głowę na jego ramieniu. Pocałował mnie jeszcze w czubek głowy i, nie wiedząc kiedy, odpłynęłam do krainy Morfeusza...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Annyeong ^^
Aish, nie wiem czemu, ale wciąż mam wrażenie, że spartaczyłam.to opowiadanie, serio :-:
Co o nim sądzicie ? Napiszcie koniecznie :/Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego ;*
CZYTASZ
Przestań, kocham Cię... || BTS
Fiksi PenggemarNazywam się Diana Pak. Mam 17 lat i w Korei mieszkam od urodzenia, jednak nie jestem Koreanką. Moja mama była Polką, a tata Amerykaninem. Byłam z nimi bardzo zżyta, więc kiedy zginęli - nie potrafiłam się z tym pogodzić. Od czasu wypadku mieszkałam...