Cała zmieszana wróciłam do domu. Była już trzynasta czterdzieści, co zwiastowało powrót mojej mamy. Naprawdę nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Znaczy, nie zrozumcie mnie źle...kocham ją, i to bardzo. Ale ostatnio po prostu nie daje mi wystarczająco dużo przestrzeni. Znaczy, ok, mam niby dopiero szesnaście lat, ale potrzebuję prywatności, której ona mi wcale nie daje. Wręcz przeciwnie, sprawdza mnie na każdym kroku niczym jakiś szpieg. Gorzej! Założę się, że z łatwością wzięli by ją do FBI. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Cudownie...po prostu cudownie!
-Alice?! Jesteś w domu?! - usłyszałam krzyk dobiegający z dołu. Wzięłam głęboki wdech.
-Tak, jestem! - odkrzyknęłam i już miałam chwycić po słuchawki, kiedy drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Moja mama nie raczyła nawet zapukać.
-Tak...? - uniosłam jedną brew lekko poirytowana.
-Kochanie, martwię się o ciebie - wyjęczała, a ton jej głosu bardzo mnie zdziwił. Był dość płaczliwy, smutny. Nie taki jak zawsze - podejrzliwy i denerwujący, tylko troskliwy i jakby, czy ja wiem...zawiedziony?
-Ale, o co ci chodzi, mamo? - spytałam lekko zdezorientowana.
-Bo - załamał się jej głos - chodzi o to - pociągnęła nosem - ty ostatnio ciągle się izolujesz, nosisz te czarne ubrania, a - znów przerwała, a ja wpatrywałam się w nią, jak w jakąś nienormalną - teraz jeszcze to - podała mi gazetę i wybuchnęła gwałtownym płaczem. To nie było do niej podobne. Szybko rozwinęłam skrawek papieru i ujrzałam siebie z pięścią przy twarzy tego gwiazdorzyny. Nagłówek brzmiał ,,Niezrównoważona psychicznie nastolatka atakuje światowej sławy gwiazdę popu" O KURWA.
-Mamo, to nie tak! - wyrzuciłam od razu i położyłam jej dłoń na ramieniu. Wiedziałam, że muszę być teraz dla niej miła.
-Ja tylko broniłam przyjaciółki...- oznajmiłam i spojrzałam swojej rodzicielce głęboko w jej błękitne oczy.
-W taki sposób, Alice?! Nie...nie. Musimy coś z tobą zrobić. - powiedziała i pokręciła głową - nie wiem jeszcze co, ale musimy. Tak nie może być - wstała, chwyciła gazetę i po prostu wyszła. W tej chwili zrobiło mi się smutno. Najzwyczajniej w świecie. Moja matka myśli, że jestem jakaś psychiczna, niezrównoważona czy coś tam jeszcze...A to wszystko przez tego cholernego idiotę! Nagle poczułam wibracje - dostałam smsa.
Harry: Co tam śliczna? :*Postanowiłam zmienić nazwę. Byłam serio wkurwiona. Oj, tak! To dobre słowo.
Do idiota: Spierdalaj.
Idiota: Co się stało, księżniczko ^^
Alice: Po pierwsze, nie jestem żadną twoją księżniczką. Po drugie, nie wiesz co znaczy spierdalaj?^^
Idiota: Możesz przyjechać i mi objaśnić. Najlepiej w krótkiej sukieneczce^^
Czy ten debil nie znał granic?! Ok, może pocałował mnie, ale to była tylko mała chwila słabości!
Alice: Możesz spierdalać.
Może nie był to pocisk najwyższej klasy, ale w tej chwili nie było mnie stać na nic lepszego.
Idiota: Ale co ja takiego zrobiłem przez te pół godziny, księżniczko?!^^
Alice: Ty nic. Tylko ja zdałam sobie sprawę jakim bezwartościowym debilem jesteś. Nic nie poradzisz.
Idiota: Ja jestem Harry Styles! Większość dziewczyn na tej planecie marzy, żeby mnie chociażby dotknąć!
Idiota. To dobre słowo.
Alice: A ja ciągle nie mogę zapamiętać nawet jak masz na imię. Idiota pasuje do ciebie znacznie bardziej.
Idiota: Skarbie, wiem że mnie pragniesz
Chyba śni!
Alice: Spierdalaj. Serio mówię.
Wysłałam wiadomość, po czym odłożyłam telefon na półkę. Słyszałam jeszcze wibracje, ale już odpłynęłam...
~~~
Tamtararam! Najdłuższy rozdział jak na razie, poprawiam się ;D piszcie wszystkie Wasze uwagi, gwiazdkujcie, komentujcie, i do następnego! :*
Ps: ostatnio mam straszną ochotę na wielką, tłustą, amerykańską pizzę ( najlepiej hawajską) a nie dowozi do mnie nawet pizza hut :O to masakra xD ale już Was nie zamęczam, papa :***
CZYTASZ
Who is he?!? - Harry Styles ff ZAWIESZONE
FanfictionKto go nie zna...? Sławny Harry Styles - jeden z członków boysbandu One Direction, znanego na całym świecie? No cóż...Ali nie...Do czasu kiedy zostaje zmuszona przez przyjaciółkę do pójścia na ich koncert...Niestety nie zdarzy się tam nic dobrego, a...