13

202 14 2
                                    

Około godziny szóstej trzydzieści usłyszałam najgorszy odgłos na świecie - odgłos budzika. Musiałam zwlec swój śliczny tyłek z łóżka i zacząć szykować się na, jak to Rose ujęła ,,nasz wielki dzień". Wciąż nie mogę przestać myśleć o tym co powiedziała moja siostra cioteczna. Ja chcę z nią rozmawiać, zaprzyjaźnić się, ale z drugiej strony, czy ja chcę być ,,popularna"? Zawsze gardziłam tego typu ludźmi. Myślą, że są lepsi, bo mają kasę, lepszy styl, czy znajomości. Może tu jest inaczej? Nie wiem. Nie mam siły o tym myśleć. Poszłam wziąć prysznic i się ubrać. Rose zmusiła mnie do założenia jakiegoś kaszmirowego, beżowego sweterka, który kosztował z tysiąc dolców. Co do jeansów postawiłam na swoim. Miały być czarne i przylegające. Jednak to nie mogły być moje, zabrane z Californi jeansy. Rose kupiła mi podobne, ale droższe. Jak się dowiedziałam moje conversy były ok. Dzięki bogu! Niesforne, blond siano wyjątkowo wyprostowałam. Spakowałam się w torbę prady, kolejny prezent od mojej siostry ciotecznej. Kiedy byłam już ubrana pozostało mi tylko umalować się. Potraktowałam cerę korektorem, podkładem i pudrem. Na rzęsy nałożyłam trochę tuszu i postawiłam na mocne, bordowe usta. Byłam gotowa.
***
Pod szkołę odwiózł nas szofer. Szofer! Jak się okazało miałyśmy szofera! Ale spokojnie. Wysiadłyśmy przed wielkim, białym budynkiem. Weszłyśmy po długich schodkach, na szczycie których siedziały jakieś dziewczyny.
-Kto to? - szepnęłam do Rose.
-To, moja droga jest Stacy Hepburn, królowa szkoły - powiedziała wskazując na dziewczynę średniego wzrostu, o kruczoczarnych włosach i eleganckich, drogich ciuchach. - a to jej świta - dokończyła i podbiegła do nich.
-Stacy! - pisnęła, a kiedy dziewczyna z niechęcią wstała, ta przytuliła ją podekscytowana.
-Kto...to? - zapytała, obrzucając mnie swoim osądzającym spojrzeniem.
-Stacy, to jest Alice, moja kuzynka z Californii - powiedziała, wskazując na mnie dłonią. Ona skrzywiła się lekko.
-Coś ci się stało z twarzą? - spytałam sarkastycznie. Ona się na to uśmiechnęła. Powaliło ją?! Jestem dla niej wredna!
- Stacy jestem - powiedziała i wyciągnęła dłoń. Zerknęłam na nią niepewnie.
-Alice - i wymieniłam z nią uścisk dłoni. Nagle usłyszałyśmy dzwonek.
-Chodźcie - rzuciła Stacy i wszystkie podążyły za nią. Pierwsza był angielski. Podeszłam pod wcześniej sprawdzoną salę. Gdy zadzwonił dzwonek weszłam do klasy. Zobaczyłam, że na końcu siedzi...Stacy. No super, chodzę z ,,królową" do klasy.
-Alice! Chodź tu! - Stacy wskazała na miejsce obok niej.
-Ale Stacy...? Ja tu zwykle siedzę - wymamrotała jakaś dziewczyna obok mnie.
-Czasy się zmieniają. Alice?? - spytała. Cholera...Rose by tego chciała. A co mi tam. Usiadłam obok niej.
-A więc...jesteś z Californi? - spytała, składając malinowo różowe usta w dzióbek.
-Tak, z L.A. - dodałam.
-Masz jakiegoś chłopaka? - spytała z głupawym uśmiechem, a ja nie wiem czemu pomyślałam o Harrym.
-Nie. Póki co nie...a ty?? - uniosłam brwi.
-Co to za pytanie! Wszyscy wiedzą, że ja i James się spotykamy - prychnęła.
-Cóż, nie ja - odpowiedziałam wrednym głosem. Stacy chciała coś powiedzieć, ale nauczycielka weszła już do sali.
~~~
Napisałabym coś ambitnego ale mam 1% baterii, buziaki!

Who is he?!? - Harry Styles ff ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz