Moja ciotka mieszka w jednej z najbogatszych i najbardziej luksusowych dzielnic na Manhattanie? Czemu ja o tym nie wiedziałam? Czy ona w takim razie nie powinna mieć szofera, czy coś...?? Z resztą, nieważne. Wyjęłam walizkę z samochodu i ruszyłam za ciocią Elle. Doszłyśmy do wysokiego, szklanego budynku. Przy drzwiach stał...o cholera, czy jemu serio płacą za to, że otwiera nam drzwi?!? Ona musi być obrzydliwie bogata. W środku budynku była ochrona, monitoring, wszystko. Weszłyśmy do windy sporych rozmiarów i ciocia wcisnęła...penthouse?? To musi być jakiś cholerny sen. Szybko poderwałyśmy się do góry i zaraz już byłyśmy na samej górze. Gdy drzwi od windy otworzyły się moim oczom ukazał się wielki, piękny apartament. Widziałam wyjście na taras, jak i schody, prowadzące na drugie piętro.
-Hej!! - niespodziewanie podleciała do nas córka Elle, moja siostra cioteczna. Od razu przytuliła się do mnie, sprawiając, że upuściłam swoje bagaże.
-Alice, jak się pewnie domyśliłaś, to jest moja córka, Rose. - odezwała się Elle.
-Hej, Rose - odpowiedziałam przyjaźnie. Myślę, że mogłabym zaprzyjaźnić się z tą dziewczyną.
-Rose cię oprowadzi, ja na razie muszę wykonać kilka telefonów. - powiedziała kobieta i zniknęła w jednym z pokoi.
-A więc...wiesz, fajnie że jesteś. Miło będzie w końcu pogadać z kimś w tym domu. Moja mama wiecznie pracuje, a ojciec mieszka w L.A, a poza tym mam z nim raczej słaby kontakt...- zacięła się dziewczyna - o, tu jest salon - powiedziała i wskazała dłonią na beżową kanapę, piękny, aksamitny dywan i telewizor, który na oko mógł mieć z osiemdziesiąt cali.
- tam jest kuchnia - powiedziała, prowadząc mnie w prawą stronę. Ona też była piękna. Znajdowały się tam białe szafeczki, niczym z humptons i eleganckie, błękitne dodatki.
- Cece pewnie gdzieś się tu kręci, więc jak będziesz chciała coś do jedzenia, po prostu zawołaj. - Prywatna kucharka? Tak, poproszę
- tutaj natomiast - powiedziała, ciągnąc mnie do pomieszczenia obok
- jest jadalnia. - zobaczyłam długi stolik i stos kremowych krzeseł. Tutaj wszystko było piękne.
- to jest gabinet mamy, więc...lepiej tam nie wchodźmy - powiedziała i ucichła.
-na dole jest jeszcze biblioteka i łazienka - wskazała na drzwi. Biblioteka?! Mają własną bibliotekę?! Podążyłam za Rose na górę, przy okazji biorąc bagaże. Kuzynka od razu pokazała mi mój pokój. Był...idealny. Dużo większy niż ten w L.A. Było tam wielkie łóżko z satynową pościelą, toaletka, dywanik, było pięknie. Zostawiłam tam swoją walizkę i poszłam za Rose kontynuować zwiedzanie apartamentu.
-To jest mój pokój - uchyliła drzwi obok - jak będziesz chciała pogadać to zawsze możesz wpadać. - uśmiechnęła się.
-Tam jest pokój mamy, garderoba mamy, moja garderoba, a tutaj twoja - zaczęła wymieniać wskazując na drzwi.
-Plus, oczywiście w każdym z naszych trzech pokoi są łazienki. Także rozgość się w swojej i ro by było na tyle - posłała mi jeszcze ciepły uśmiech i zniknęła u siebie w pokoju. O cholera! Tu jest jak w bajce...Powoli uchyliłam drzwi od swojego już pokoju. Faktycznie miałam swoją własną łazienkę i do tego jeszcze garderobę! Padłam plackiem na łóżko i westchnęłam. To będzie ciekawe.
***
Idiota: Jak lot, księżniczko?Znowu on??
Alice: Dobrze, palancie.
Idiota: Nie kazałaś mi się odwalić! Robimy postępy^^
Alice: No nie wiem czy to takie dobre te postępy...
Idiota: Widzisz, znowu! Niedługo się spotkamy księżniczko...:>
Alice: Chyba śnisz, jeśli myślisz, że przyjdę na spotkanie z tobą.
Idiota: Nie będziesz musiała, księżniczko, do zobaczenia^^
Alice: Do niezobaczenia.
-Hej! - usłyszałam głos w moim pokoju. To była Rose. Dziewczyna była bardzo ładna. Miała długie, czarne włosy, różowe usta i wesołe, zielone oczy.
-Cześć Rose, siadaj - klepnęłam na łóżko, na którym właśnie siedziałam.
-Wiesz, że będziemy chodziły razem do szkoły! - pisnęła zadowolona.
-Ojej...to super - wydukałam, mimo że tak naprawdę bałam się trochę nowej szkoły.
-Ale wiesz, ja jestem dopiero w drugiej klasie, a ty będziesz w trzeciej. Ale spoko. Wszystko ci opowiem i wyjaśnię. - machnęła ręką - ale będę musiała zabrać cię na zakupy. Jeśli chcesz być popularna, musisz nosić same markowe ciuchy. Ale luz, mama da nam kasę - hola, hola. Rozpędziła się trochę. Chce od razu zmieniać mój styl? Jednak nie chciałam być niemiła.
-Wiesz, nie jestem pewna czy to taki dobry pomysł - skrzywiłam się.
-Jasne, że tak! Pójdę do mamy i lecimy dosłownie za chwilę. W końcu jutro szkoła - wywróciła oczami i zniknęła za drzwiami. Cholera.
~~~
No i...? Co myślicie? Alice będzie popularna? A może ona sama tego nie chce? Obiecuję Wam, że będzie się działo;D narazie taki niezadługi rozdział, mam nadzieję że nie przynudzałam opisem domu :* do następnego! Pamiętajcie o komentarzach i gwiazdkach;D
CZYTASZ
Who is he?!? - Harry Styles ff ZAWIESZONE
FanfictionKto go nie zna...? Sławny Harry Styles - jeden z członków boysbandu One Direction, znanego na całym świecie? No cóż...Ali nie...Do czasu kiedy zostaje zmuszona przez przyjaciółkę do pójścia na ich koncert...Niestety nie zdarzy się tam nic dobrego, a...