Następnego dnia zrozumiałam, że przekonywanie rodziców nie doprowadzi mnie do absolutnie niczego. Postanowiłam pójść po poradę do Kourtney. Mimo, iż wiedziałam, że w zaistniałej sytuacji jest w stanie zrobić niewiele, to i tak potrzebowałam rozmowy z przyjaciółką. Ubrałam się i wyszłam z domu. Podróż minęła mi bardzo szybko, ponieważ sama zatraciłam się w rozmyślaniu o tym wszystkim. W końcu wparowałam do domu mojej przyjaciółki, uprzednio witając się z jej mamą.
-Oni chcą mnie wysłać do Nowego Jorku! - wrzasnęłam, wpadając do pokoju Kourtney.
-Co?!? Jak to?!? Alice, co się dzieje?? - wypaliła zdezorientowana dziewczyna. Usiadłam obok niej i postarałam się jej wszystko spokojnie wyjaśnić.
-Boże, to wszystko moja wina! - krzyknęła, gdy wszystko jej opowiedziałam.
-Co ty gadasz?? To wszystko przez pana ,,jestem idealny" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-Chyba masz rację...ale ty nie możesz wyjechać! Powiedz im coś! Powiedz, że możesz się zmienić tu! - zdenerwowała się Kourt.
-Ja...starałam się, ale oni nie chcą mnie słuchać - westchnęłam ciężko. Nastała grobowa cisza.
-Będę tęsknić - wybuchnęła płaczem dziewczyna. Popatrzyłam się na nią smutnym wzrokiem, po czym przytuliłam ją i wyszeptałam:
-Ja też...
***
Następnego dnia byłam już na lotnisku. Nie mogłam uwierzyć jak szybko potoczyło się to wszystko. Musiałam zostawić dotychczasową szkołę, przyjaciół, rodziców, całe moje życie...Po nadaniu walizek weszłam już na halę odlotów. Miałam jeszcze trochę czasu. Pomyślałam, że może zadzwonię do Kourtney zanim wylecę, ale moją uwagę przykuł jeden sms:Idiota: Widzimy się na miejscu, księżniczko^^
Och, to znowu on! Myślałam, że dał już sobie z tym spokój. I skąd on w ogóle wie...Zaczęłam pośpiesznie rozglądać się po lotnisku, ale nigdzie go nie dostrzegłam.
Alice: Spieprzaj, stalkerze.
Idiota: Mówiłem, że nie odpuszczę, księżniczko:>
Alice: To przez ciebie muszę tam jechać! Radzę ci, dla własnego dobra nie wkurwiaj mnie już i daj mi święty spokój!
Idiota: Nie mogę. Podobasz mi się.
Alice: A ty mi nie ;*
Idiota: Wysłałaś mi buziaczka^^
Alice: To sarkastyczny buziaczek...
Idiota: I tak się liczy ;>
Mimowolnie lekko uśmiechnęłam się do ekranu i...o cholera! Muszę już iść do samolotu!
Alice: Lecę już. Pa
Idiota: Miłej podróży, księżniczko^^
***
Gdy wysiadłam uderzył mnie zapach jesiennego powietrza, deszczu, spalin. To był Nowy Jork. Byłam tu kiedyś jako mała dziewczynka, ale mało co z tego pamiętam. Wiem, że ciocia Elle była u nas parę razy, dzięki czemu jakiś kontakt z nią mam. Mimo to, nawet nie wiem gdzie ona mieszka. Jedyne informacje jakie o niej posiadam, to to, że nazywa się Elle Wineground, ma córkę rok młodszą ode mnie - piętnastoletnią, no i kota - Steve'a. Ciocia miała czekać przed lotniskiem. Tak więc poszłam odebrać walizkę, po czym przecisnęłam się do wyjścia. Zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam bmw i8. Kto tym jeździ?? Ciocia Elle?? Gdy podeszłam do samochodu dostrzegłam kobietę, około trzydziestki, z ciemnymi włosami, w złotych Ray Ban'ach.
-Ciocia Elle? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, wsiadaj, Alice - odpowiedziała z uśmiechem i zaprosiła mnie do auta. Gdy już wpakowałam się do pojazdu, ciocia zapytała:
-Jak ci się podoba Nowy Jork?
-Jest...ładny - uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam.
-Ech - westchnęła - słuchaj Alice, wiem, że twoi rodzice przysłali cię tu, żebyś zaczęła zachowywać się lepiej, ale nie musisz grać. Bądź sobą i po prostu...postaraj się nic nie nabroić - zaczęłyśmy już jechać. W sumie Elle wydawała się być w porządku. Dalsza podróż minęła w ciszy. Ciotka zaparkowała, a ja gdy zorientowałam się gdzie jesteśmy, oniemiałam.Upper East Side?? Serio??
~~~
Jak wam się podoba?? Myślicie, że Alice da radę być grzeczną dziewczynką? A może stanie się jeszcze gorsza? Komentujcie, gwiazdkujcie i wgl...papa:* następny rozdział na pewno do końca tygodnia, ale nie obiecuję, że jutro :***
CZYTASZ
Who is he?!? - Harry Styles ff ZAWIESZONE
FanfictionKto go nie zna...? Sławny Harry Styles - jeden z członków boysbandu One Direction, znanego na całym świecie? No cóż...Ali nie...Do czasu kiedy zostaje zmuszona przez przyjaciółkę do pójścia na ich koncert...Niestety nie zdarzy się tam nic dobrego, a...