2

436 36 12
                                    

Następnego dnia o 19.00 szykowałam się już do wyjścia. Kourt miała tu być za jakieś pół godziny. Postanowiłam założyć czarne, jeansowe szorty, martensy tego samego koloru i luźny top z nazwą mojego ukochanego zespołu - Metallici. Czy to będzie dziwne jeśli pójdę tak na koncert popowego boysbandu? E...co tam. Zrobiłam jeszcze mocny makijaż, założyłam kolczyki, pasujące do mojego pięknego industriala i...byłam gotowa. Chwyciłam jeszcze tylko torebkę, do której wpakowałam iphona, słuchawki ( na wszelki wypadek) i portfel. Nim się zorientowałam, Kourtney podjechała już pod mój dom. Szybko zbiegłam po schodach i zamknęłam drzwi wejściowe.
-Ali! - krzyknęła uradowana przyjaciółka, kiedy zajęłam miejsce obok niej. - nie wierzę, że wreszcie ich zobaczę! - pisnęła.
-Ja też...-odpowiedziałam zrezygnowana, na co Kourt parsknęła śmiechem.
-Nie marudź! Na pewno będzie fajnie! - uśmiechnęła się, po czym ruszyłyśmy. Koncert miał się odbyć na pobliskiej plaży. Widziałam jak przez ostatnie miesiące trudzili się, ustawiając tam gigantyczną scenę. Po pewnym czasie byłyśmy już na miejscu. Bardzo nie chciało mi się tam iść, ale co ja mogłam...? Pokazałyśmy bilety i weszłyśmy na wydzieloną strefę. On Diction...( czy jak im tam) jeszcze nie było.
-Boże!! Może po koncercie uda nam się zdobyć ich autograf?!! - pisnęła Kourtney.
-Ja...- zaczęłam, ale tysiące dziewczęcych pisków przerwały mi, oznajmiając, że zespół wszedł właśnie na scenę.
Zaczęła się pierwsza piosenka. Musiałam przyznać, że jeden z nich miał naprawdę dobry głos. No...i tak w sumie to był serio przystojny. Przestań, Ali!! Co ty pieprzysz?!? Zachowujesz się jak te wszystkie nastolatki. Nie jesteś taka. Po kilku piosenkach miałam dość. To zdecydowanie nie mój gatunek muzyki. Wyjęłam słuchawki i podłączyłam do telefonu. Puściłam Arctic Monkeys. Wyobrażacie sobie jak idiotycznie musiałam wyglądać, stojąc na koncercie z słuchawkami w uszach?? Nawet wolę sobie tego nie wyobrażać. Za około trzy bardzo długie godziny koncert dobiegł końca.
-Ali!! Chodźmy tam! Może uda nam się ich jeszcze zobaczyć!- powiedziała błagalnym tonem.
-Ok - zgodziłam się mało entuzjastycznie i razem powędrowałyśmy gdzieś z boku, gdzie stało jeszcze kilka dziewczyn. Kourtney oczywiście wszystkich staranowała i byłyśmy najbliżej. Nagle...pojawili się. Dziewczyny piszczały, oni podchodzili, robili sobie z nimi zdjęcia. One skakały im do szyj, całowały, wszystko. W końcu jeden z nich podszedł do nas. Ten przystojny, ściślej mówiąc.
-O mój boże! Harry, kocham cię! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?! - wykrzyczała, a ja stałam obok.
-Z taką grubą świnią??- zaśmiał się chłopak, na co Kourt zareagowała...szokiem, smutkiem, żalem...złością?? Było tam strasznie dużo emocji. Podobnie jak i we mnie. Pewnie właśnie dlatego moja ręka zamachnęła się i trafiła sławnego piosenkarza tak, że upadł na ziemię nieprzytomny. O kurwa.
~~~
Tadam! Kolejny rozdział!! Narazie chyba i tak nikt tego nie czyta, więc pewnie toczę jedynie monolog sama ze sobą xD jednak, jeżeli ktoś to przeczyta, proszę, niech zostawi po sobie jakiś ślad - gwiazdkę, komentarz, cokolwiek. Proszę, to dla mnie wiele znaczy :***

Who is he?!? - Harry Styles ff ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz