1.

473 28 6
                                    

Drogi pamiętniku

Dzisiejszy dzień był spokojny, coś za bardzo spokojny. Nikt mnie w szkole nie zaczepiał, a z rana Michał tylko minął mnie bez słowa. To było dziwne. Odkąd wróciłam do domu siedzę w pokoju w ciszy. To też jest dziwne. Takie niecodzienne. Ale to pewnie dlatego bo moi "współlokatorzy" wybrali się na ryby. Jednak ja wiem głęboko w sobie, że te ryby to tylko kolejna przykrywka. W tej chwili obi na pewno teraz siedzą i chleją z kumplami. To takie frustrujące. Za tydzień koniec szkoły tak bardzo się cieszę, koniec z testami i szkolnymi zaczepkami. Mam serdecznie dość paczki Eryka. Chciałabym choć raz im się postawić, takie niemożliwe marzenie ale przynajmniej jest. Na dziś to chyba tyle. Mma nadzieję, że dożyję jutra.

Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam długopis. Przeciągnełam się i pojrzałam na okno. Ściemniało się, a ja nadal siedzę w domu sama. Mam nadzieję, że jak wrócą to nie będzie powtórki z zeszłego tygodnia. Westchnełam i zrezygnowana wsadziłam zeszyt pod poduszkę. Ległam twarzą w miękką pościel wzdychając. Tak bardzo chciałam by mama tu była, może wtedy bym nie musiała tak cierpieć. Nic jednak nie poradzę na to, że nie żyje. Sto razy bardziej wolałabym tkwić w omu dziecka niż tu. Moje przemyślenia przerwał huk otwieranych drzwi. O nie. Westchnęłam przeciągle. Wiedziałam co oznaczał ten dźwięk. Wielmożni panowie wrócili w końcu do domu. Wtuliłam się jeszcze bardziej w pościel z nadzieją iż pomyślą, że mnie nie ma i pójdą spać. Jak złudne były moje myśli. Nasłuchiwałam pięć minut. Zrobiło się cicho na dole. Ulżyło mi trochę, pewnie zasneli. Poprawiłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Nagle klapa w podłodze się otworzyła, a ja aż podskoczyłam do góry. No tak przecież nie mówiłam. Pokój miałam na wyremontowanym poddaszu, tyle że nie było schodów tylko klapa z drabiną. Szybko przycisnęłam ciało do materaca i się nie ruszałam. Osoba zaczęła chodzić po moim pokoju i szukać czegoś, a raczej kogoś. Jestem w dupie. Przełknęłam ślinę i to był błąd. Poczułam jak zimna i duża dłoń łapie mnie za rękę i ściąga z mojego łóżka (piętrówki). Upadłam na podłogę jęcząc z bólu. Czyba zrobiłam sobie coś w rękę. No świetnie. Usłyszałam prychnięcie i chłopak pociagnął mnie do góry. No oczywiście, że to był Michał. On zawsze musi mi dokuczyć w jakiś sposób.

-Czego ode mnie chcesz?-spytałam chłodnym głosem odwracając się.

-Może grzeczniej gówniaro. Miałaś zrobić kolacje chyba co nie, ojciec jest teraz wściekły-odrzekł łapiąc mnie za ramie. Syknełam bo cała ręka zaczęła pulsować.

-I co mnie to, sami nie możecie coś zrobić do jedzenia? Ja nie jestem waszą służącą!- odpyskowałam, a ostatnie słowa wykrzyczałam co było błędem, bo ten głupek dał mi z liścia.

-Pamiętaj, że gdyby nie ja i ojciec wylądowałabyś w sierocińcu albo pod mostem-wysyczał to patrząc mi prosto w oczy po czym zaczął ciągnąć w stronę klapy. Wyrywałam mu się ale to było na marne, był za silny. A stłuczona ręka nie pomagała.

-Złaś albo cię stąd zrzucę- popchnął mnie pod samą klapę warcząc. Nie miałam już wyjścia, więc wykonałam polecenie. Trudno było zejść nie pojękując przez rękę ale udało mi się. Kiedy byliśmy już na dole, Michał nie dawał za wygraną i pchał mnie prosto do kuchni. Weszłam, a raczej zostałam wepchnięta do kuchni i od razu zobaczyłam wściekłego ojczyma. Kiedy i on mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie cały czerwony. Wiedziałam co teraz zrobi więc już się nie wyrywałam. Uderzył mnie prawie przy tym powalając i wyszedł trzaskając drzwiami. Upadłam na kolana i cicho zaszlochałam. On zawsze tak robi jak zrobię coś nie tak jak on chce. Michał tylko fuknął i wyszedł za swoim ojczulkiem. Mam dość tych dwóch. Wstałam po woli i ruszyłam w stronę lodówki. Wyjęłam potrzebne rzeczy by zrobić najprostszą kolację. Po pół godzinnym gotowaniu wreście mogłam wrócić do siebie. Przemknęłam się jak najciszej tylko potrafiłam do drabiny i szybko po niej weszłam. Zamknęłam klape na zasuwkę i usiadłam. Zaczęłam płakać cicho. Dlaczego to ja muszę mieć takie życie. Po godzinie doczłapałam do łóżka i nawet nie zauważyłam, że od razu zasnęłam.

--Rano--

Obudziło mnie słońce na co jęknełam. No przecież wczoraj nawet nie zasłoniłam rolety. Westchnęłam i się przeciągnęłam. Jęknełam znowu przez rękę. Popatrzyłam na mój strój. I zganiłm się, że spałam w brudnych rzeczach. Szybko zabrałam nowe ciuchy, czyli niebieską bluzkę z szopem w okularach, dżinsy i bluzę rozpinaną. No i oczywiście bieliznę bo musiałam zmyć z siebie to co wczoraj się stało. Weszłam do łazienki którą na szczęście mam przy pokoju, specjalnie bym nie pokazywała się rano tym głupkom. Rozebrałam się i spojrzałam na ramię. Ajć. Wielki siniak gościłna mojej jasnej skórze. Wskoczyłam szybko pod prysznic by złagodzić ból. Po załatwieniu spraw higieny i ubraniu się złapałam plecak i zeszłam na dół. Nikogo nie było moje szczęście. Przegryzłam na raz dwa kanapkę i wyszłam z domu. Do szkoły mam 10 minut spacerkiem przez las. Bardzo lubię przebywać w tym miejscu. Jest tak cicho i spokojnie, nikt nie krzyczy. Mam tu nawet swoje miejsce w którym często przebywam po takich akcjach jak wczoraj wieczorem. Nawet się nie zorientowałam, a doszłam do bramy szkoły. Nie przepadam za tym szarym budynkiem z powodu moich dręczycieli, jednak jest to też schronienie przed moim ojczymem i Michałem. Mogłabym oskarżyć ich o to co mi robią ale i tak nic to nie da. Już raz próbowałam. Było tylko gorzej. Powolnym krokiem weszłam do środka szkoły i przemknęłam do szatni. Było w niej mało ludzi, dla mnie tam dobrze. Zostawiłam to o miałam zostawić i ruszyłam pod klasę. Po drodze spotkałam chyba jedyną osobę która normalnie się do mnie zwracała. Karola szybkim krokiem do mnie podeszła i przytuliła.

-Hej mała, jak tam u ciebie-spytała z uśmiechem.- Nigdy nie wiedziałam skąd u niej tyle entuzjazmu ale przynajmniej mi się on trochę udzielał.

-Dobrze i przestań nazywać mnie małą, przecież to ja jestem starsza-powiedziałam udając trochę naburmuszoną.

-No tak, tak mała-zaczęła się cicho śmiać, więc wiedziałam, że i tak nic nie wskóram. Ta istota miała 1.70 wzrostu i gra w siatkę. Nadal nwm dlaczego ze mną się zadaje. Ja jestem cicha i trzymam się na uboczu za to ona gości wśród elity szkoły. Nie przeszkadza to jednak w tym by siedziała i gadała ze mną praktycnzie na każdej przerwie.

-Ej słuchasz mnie? Luuu-przyjaciółka potrząsa mną, a ja opuszczam krainę myśli.

-Co, a tak tak. O co chodzi?-spytałam patrząc z dołu na nią.

-Ty mnie wcale nie słuchasz. No nic, idziesz ze mną na imre, szykuj kiecke.-dziewczyna uśmiechnęła się wesoło i ruszyła do klasy.

-Ale..-chciałam coś jeszcze dodać ale zadzwonił dzwonek na lekcje. Nie chętnie weszłam do klasy i siadłam w wolnej ławce przy oknie. Karola siadła z jednym chłopakiem. Byli od niedawna parą, wiedziałam, że to się tak w końcu skończy. Weszła nauczycielka i zaczęła się nudna lekcja matematyki.

--Pare godzin później--

Jest ostatnia lekcja, technika. I tak na niej nic nie robiliśmy bo nauczycielka musiała wyjść wcześniej i pilnowała nas jedna ze sprzątaczek. Ah te życie. Siedziałam jak zwykle na moim miejscu i z nudów rysowałam w brudnopisie. Lubię wyrażać swoje uczucia na papierze. Po skonczeniu z kartki patrzył na mnie niby to lis chociaż po części miał szczegóły charakterystyczne do wilka. Często rysowałam właśnie takie zwierze. Raz przyśniło mi się.. chyba. Miałam właśnie zamknąć zeszyt bo zadzwonił dzwonek, kiedy ktoś wyrwał mi go. O nie, wiedziałam kto to i co teraz będzie. Odwróciłam się i tak jak się spodziewałam stała tam banda moich "prześladowców" z Erykiem na czele. Ten bałwan przeglądał mój zeszyt i coś szeptał do reszty, a oni tylko chichotali. Co za głąby.

-Oddaj mi zeszyt Eryk-powiedziałam cicho lecz na tyle głośno by to usłyszał

-O szara myszka coś chce-zaśmiał się co poskutkowało iż reszta też się śmiała. Miałam tego dość. Zabrałam mu zeszyt co mu się nie spodobało i złapał mnie za ramie. Au. Zabolało ale nie pokazałam tego

-A gdzie to się wybieramy?-spytał obrzydliwym głosem. Przeszedł mnie dreszcz ale wyrwałam się

-Jak najdalej od ciebie-wyszeptałam i od razu wybiegłam z klasy łapiąc po drodze plecak. Zabrałam moje rzeczy z szatni i pobiegłam w stronę lasu.

------------------------------------------
1344 słowa po retuszu. Jej '^'
Mam nadzieje, że wyszło lepiej niż wczesniej.
Dawać 🌟 i 💭 kochani 😆
Pap ^^

Życie z Creepypastami [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz