-Hej. Nie chciałem Cię obrazić czy zasmucić. Przepraszam Lucy-Jack szedł za mną i przepraszał. Ja jednak nie miałam ochoty już rozmawiać. Dla niego zabijanie jest czymś oczywistym, codzinnym. Dla mnie to coś co od dzisiaj będę musiała robić, coś dziwnego. Nienaturalnego.
-Lucy, nosz zatrzymaj się wreszcie.-Jack złapał mnie za ramię i odwrocił mnie twrzą do siebie. Mimo jego maski mogłam wyczuć od niego troskę i zaniepokojenie.
-Nie ma ochoty rozmawiać..-powiedziałam szeptem i patrzyłam uporczywie w buty. Jack za to przyglądał się mi zza maski.
-Nie musisz się bać tego. Każdy z nas robi to z innego powodu. Każdy ma swoją przeszłość którą uporządkował bądź też jeszcze nie-chłopak podniósł mój podbrudek abym spojrzała na niego. To było dziwne..
-Nie chcę się bać. Muszę odnaleźć mamę-powiedziałam niepewnie. Mówiłam prawdę. Ale nie wiem czy sama dam radę z tym wszystkim.
-No i zuch dziewczyna. A teraz chciałaś zobaczyć gdzie masz pokój-Jack stwierdził z rozbawieniem w głosie. Następnie mój przewodnik ruszył dalej. To było motywujące..
Tak więc idę za E. Jack'iem przyglądając się wszystkiemu dookoła i myślę o tym czy dam radę. Jack tak jak reszta musiał przeżyć coś potwornego skoro zabija. Ciekawe czy ma już poukładaną przeszłość. Mimo wszystko nie mogę się martwić. Aby dogonić myśli patrzę na ściany. Huh co? Na każdej ścianie jest kilka drzwi o różnych kolorach. Istna tęcza po prostu. Po zastanowieniu się nad tym stwierdziłam, że pewnie to zależy od tego kto w nim mieszka. Tak jest łatwiej znaleźć swój pokój mimo wszystko. Lekko się uśmiechnęłam widząc różowe i zielone drzwi tuż przy sobie. Ta dwójka ma pewnie wesoło ze sobą. Pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam, że Jack się zatrzymał i wpadłam na niego. Kurczee, czemu na wszystko i wszystkich wpadam. On jednak nie ruszył się ani o krok tylko spojrzał na mnie.
-Jesteśmy na miejscu i uważaj bo sobie coś zrobisz-chłopak mówiąc to schował dłonie w kieszenie. Spojrzałam na Jack'a i mimo wsyztsko muszę przyznać, że przystojny jest.
Trochę żałowałam, że ciągle nosił te maskę. Chciałabym zobaczyć jego twarz, tak z ciekawości tylko. Po ogarnięciu swoich myśli uśmiechnęłam się blado na co chłopak po prostu wszedł do pokoju. Heh..-To twój pokój. Sally pomagała go urzadzić.- powiedział stojąc przy drzwiach. Zajrzałam do środka i trochę mnie zatkało. Wielkie łóżko, szafa, komoda a nad nią płaski telewizor no i drugie drzwi, zapewne od łazienki.
-A myślałam że będę miała pokój z wami-powiedziałam podziwiając szaro kawowe ściany. Niezłe dobranie kolorystyczne. Zawsze chciałam mieć taki pokój.
-Em no nie, bo to nie nasz pokój-powiedział trochę zawstydzony. Spojrzałem na niego dziwnie nie wiedząc o co chodzi. Coś mi tu śmierdzi.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi?-spytałam siadając na łóżku. Jack siadł obok mnie. Widać zażenowanie po jego mimice ciała.
-No bo któregoś dnia Jeff postanowił zrobić L. Jack'owi pewien kawał, a jak to nasz klaun lubi się zemścić. Heh-podrapał się po karku- Tak więc postanowił wrzucić Jeffowi skunksa do pokoju w nocy no i to zrobił. Nikt nie wie do tej piry skąd on go wziął. Rano Jeff zbudził się i zaczął wrzeszczeć. Wyszedłem więc na korytarz, a że mam naprzeciwko tego barana pokój to postanowił mi tam walnąć śmierdziela. I tak oto zostaliśmy obaj bez miejsca do spania, najpewniej aż do świąt-zakończył chłopak i położył się na plecy. Analizując całą sytuację po chwili zaczęłam się śmiać, a zaraz po mnie także E. Jack. Biedni. Po pięciu minutach kiedy się już ogarnęliśmy pogadaliśmy jeszcze chwilę i mój towarzysz musiał już iść. Mówił coś o skalu i mieście. No tak miał iść do miasta. Pożegnałam się więc i zaczęłam przeglądać rzeczy w pokoju.
CZYTASZ
Życie z Creepypastami [ZAWIESZONA]
HorrorWięc.. Od czego zacząć.. Opowieść nie będzie kontynuowana ani poprawiana. Postanowiłam napisać ją jakby od nowa, prawdopodobnie lepsza fabuła, ciekawesze dialogi i postacie itp. Nie chcę usuwać tej bo wiem z swojego doświadczenia, że fajnie poczytać...