6.

255 30 1
                                    

Po przejściu dość długiego korytarza zeszliśmy po schodach. Ta willa musi być na prawdę duża. Obym się tu nie zgubiła. Kiedy spytałam Toby'iego gdzie jest gabinet Operatora nie chciał mi powiedzieć. Ah ci faceci. Przechodziliśmy właśnie koło drzwi od salonu, kiedy coś na mnie wpadło i runęłam jak kłoda na ziemie. Au. Ręka zabolała jeszcze mocniej. Nie dobrze.

-Oddawaj mi mojego pada Sally!-krzyknął jakiś chłopięcy głos na cały dom. Podniosłam się cicho sycząc z bólu i spojrzałam na osobę przez którą leżałam na ziemi. Jednak ze zdziwieniem zobaczyłam tylko burzę brązowych falowanych włosów. Też bym takie chciała mieć. Dobra ogar ktoś na to bie leży dziewczyno. Ah ta moja podświadomość. Dziewczynka szybko się podniosła i się otrzepała po czym troche zdziwiona popatrzyła na mnie. Była śliczna. Falowane brązowe włosy do pasa. I wielkie zielone oczy. Cudna.

-Em przepraszam-odparła brązowo włosa. Toby podszedł do nas i pomógł mi wstać. Przynajmniej ten myśli.

-Nic się nie stało, em-odpowiedziałam dziewczynce, ale zacięłam się bo nie znałam jej imienia chociaż miałam przypuszczenia, że to mniemana Sally. 

-Jestem Sally, a ty kto to?-zielone oczy dziewczynki zabłyszczały z zainteresowaniem. Nie dało sier na nią złościć. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok. Miałam już coś powiedzieć, ale Toby mi przeszkodził.

-To Lucy, a teraz musimy już iść bo operator się wkurzy-pociągnął mnie za zdrową rękę lekko w bok. Co z nim. Mała jest tylko ciekawa, a on zachował się jak cham. Jednak Sally nie odpuszczała i szła za nami. No to będzie zabawnie.

-Do Papy? Czyli to musi być ważne, pójde z wami. I tak muszę się schować przed Benem.- mówiła wesoło podskakując. Nagle dało się słyszeć głośnie krzyki. O jej.

-Sally gdzieś ty wsadziła tego pada!?-krzyczał znowu ten sam głos co wcześniej. To chyba był owy Ben. Sally zachichotała wesoło i pokazała pada w dłoni nic nie robiąc sobie z jego krzyków.

-Ben strasznie się o niego wkurza bo jest niby z limitowanej edycji, nie znam się na tym ale lubie go podkradać. Jest wtedy tyle zabawy, a twn aniak komputerowy ruszy się choć na chwilę-zaśmiała się brunetka i stanęła przed jednym z pokoi. To była zabawna sytuacja. Mimo bólu ręki uśmiechałam się zadowolona. Łatwo przejmuję pd innych emocje, te dobra jak i złe. Nie okazywałam tego wcześniej ale teraz mam zamiar to zmienić.

-Lepiej mu go oddaj bo znowu rozwali pół pokoi.-Toby zwrócił się do Sally lekko zirytowany-Papa, znaczy Operator był bardzo zły na ciebie i na niego.-chłopak patrzył na dziewczynkę surowym wzrokiem.

-Dobrze, dobrze, no to papa-Sally uśmiechnęła się i ruszyła spowrotem w stronę salonu nic nie robiąc sobie z słów Toby'iego. chłopak pokręcił głową i ruszył do wielkich czarnych drzwi. Otworzyłam szerzej oczy. One miały chyba ponad dwa metry! Proste bez żadnych detali czy ozdób, ale i tak robiły wrażenie. Podeszliśmy do nich i Toby już miał zapukać ale odezwał się męski głos jakby w mojej głowie. Dziwne. Nawet bardzo dziwne. Chłopak bez wachania już otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Wnętrze nie robiło aż takiego wrażenia ale i tak łał. Duży z białymi ścianami i niewielkimi czarnymi szafkami oraz z czarną podłogą. Oprócz tego były dwie inne pary drzwi także czarnych, tak samo wysokich. Na środku pomieszczenia stało czarne wielkie biurko z jak można się domyślić również czarnym fotelem na którym ktoś siedział. O nie. Kiedy fotel się obrócił zobaczyłam wysokiego mężczyznę bez twarzy ubranego w garnitur. To jakiś żart. Nigdy nie widziałam czegoś a raczej kogoś podobnego. Od razu także można było wyczuć, że to on tu ma nad wszystkich władzę. Lepiej nie robić problemów. Trochę się przestraszyłam, ale nie chciałam tego okazywać przy Toby'm. Muszę stać się od dzisiaj silniejsza i odważniejsza. Popatrzyłam pewnie na postać przed nami.

-Najpierw zanim zacznę ci tłumaczyć dziecko co tu robisz pozwolisz, że opatrzę mojego proxy-głos mężczyzny rozbrzmiał w mojej głowie. Opatrzeć? Przecież Toby mówił, że nic mu nie jest. Popatrzyłam na chłopaka gniewnie ale ten jedynie lekko się uśmiechnął. Ale czekaj. Jak on to powiedział skoro.. Telepatia.. Poczułam jak robi mi się niedobrze. On posługiwał się telepatią, a co za tym idzie musiał też czytać w myślach. Sama myśl, że on może przeszukiwać moje myśli była straszna. Co ja teraz zrobię.

-Nie bój się i usiądź, za chwilę wrócę- znowu ten sam głos zabrzmiał mi w głowie. O jej. No to teraz mam przewalone. Toby po tym ruszył do drzwi po prawej, a mężczyzna zniknął z fotela. Zamrugałam zdziwiona i oszołomiona trochę. Co się właśnie stało?..

-Nie bój się Lucy, on się tylko się teleportował-szepnął chłopak w goglach i zniknął w drugim pokoju. Powiedział to tak jakby to była norma. Nie żebym znała wcześniej faceta do tego mierzącego ponad dwa metry znikał sobie od tak. Ja chyba zaraz zwarjuje. Podeszłam do skórzanego fotel prze de mną i usiadłam niepewnie. Bałam się i to dość bardzo. Nie wiedziałam czy ten cały Operator umie czytać w myślach z drugiego pokoju. Oby nie. No i jeszcze ta ręka. Jak ja mu teraz o tym powiem skoro boję się powiedzieć choć słowo. Kurczę. Tak wgl ciekawe co on chce ode mnie skoro kazał mnie tu przyprowadzić. Westchnęłam cicho i popatrzyłam po pokoju. Panował tu niebywały porządek. Szkoda że w mojej głowie nie ma takiego porządku jak w tym pokoju. Rozmyślania znowu przerwał mi krzyk tajemniczego Bena.

-Sally oddawaj tego walonego pada!-Krzyk był głośny jakby krzyczany przez megafon. Ta sytuacja była śmieszna. Jak dla mnie pad nie był wart tyle zachodu. A skoro jeho krzyki było słychać aż tu to marny ich los. Operator wszystko zapewne słyszał. Moje przemyślanie znowu coś przerwało jednak tym razem były to otwierane drwi. Toby wyszedł z pokoju obok z bandażem na ramieniu, ale zanim spytałam co z nią jest wyszedł. Nie mogłam jednak nad tym pomyśleć bo za tych samych drzwi wyszedł ten sam mężczyzna bez twarzy co wcześniej. Teraz wydawał się jeszcze większy jak stał przez co lekko przerażał. Dość. Nie mogę się bać. Dasz radę Lucy. Jesteś twarda.

-Nie bój się, wytłumaczę ci tylko po co tu jesteś- zapewniła mnie wysoka postać i siadła w fotelu. No to fajnie. Teraz byłam pewna, że umiał czytać w myślach. Co ja sobie myślałam. Jestem w tarapatach.

-Nazywam się Slenderman, a aktualnie znajdujesz się w mojej Willi Creepypast.

-------------------------------------------------
1039 słów.
Akcja się rozkręca. Czekajcie na dalszą część, bajo ^^
🌟 i 💭 mike widziane!

Życie z Creepypastami [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz