Wszyscy jak na komędę zastygają w bezruchu. No i to ja rozumiem. Toby zszokowany nie zauważa że gorf mu spada z talerza. Biedny gofr. Mimo rozczulania się nad gofrem patrzę nadal gniewnie na wszystkich. Z kuchni wychodzi nagle Slendi i patrzy najwyraźniej zszokowany na wszystkich. Spoglądam na niego znacząco.
-Macie mi wszystko wyjaśnić i to w tej chwili bo jak dostanę noża to wszystkich powyżynam!-krzyknęłam na cały salon co i tak niebyło potrzebne bo było cicho jak makiem zasiał.
-No, czekam- tupałam nogą stojąc w miejscu. Papa chciał chyba coś powiedzieć ale zamiast tego za pomocą swojej macki wypłynął Jeffa na środek pomieszczenia. No to pięknie. Jest i moja ofiara.
-To ten tego, hehe hej Lu (zdrobnienie imienia bohaterki :P ) - czarnowłosy zaśmiał się nerwowo i pomachał do mnie jak głupi. Gdzieś z boku Ben na to zrobił facepalm'a. Biedny pewnie teraz czoło go boli. Patrzyłam na chopaka i czekałam aż odpowie na moje pytania. Szkoda że nie jesteśmy sami bo bym go zamordowała.
-Więc.. Niespodzianka, wszystkiego dobrego czy coś tam- złapał się za rękaw i nerwowo go drapał. Co? O czymś nie wiem? Nie mam dzisiaj urodzin tylko w zimie..
-Eh no dobra wytlumaczy ktoś bo tego to zaraz zabije na miejscu-powiedziałam pokazując na Jeffa i podeszłam do stolika się napić, a atmosfera od razu się rozluźniła. Cymbały. Po chwili poczułam za sobą czyjąś obecność i jak się okazało była to Sally
-Bo Jeff z chłopakami chciał zrobić imprezę niespodziankę dla ciebie. Nie chcieliśmy Cię zażyłościć-powiedziała nerwowo dziewczynka ale widząc mój spokoj lekko się uśmiechnęła.
-Na prawdę? To dlaczego nikogo w domu nie było? -usiadłam i popatrzyłam na chłopaków. Wszyscy byli zainteresowani nagle podłogą. Typowe.
-Bo papa powiedział że powinnaś odpocząć i że mamy ogarnąć rzeczy na przyjęcie- Ah to dlatego sama siedziałam. Sally wdrapała się na moje kolana uśmiechnięta i przytuliła misia. Widząc ta słodką dziewczynkę nieumiałam się gniewać i zaśmiałam się cicho.
-No dobrze to wyjaśnia większość, a reszta? Na przykład te ala porwanie?- popatrzyłam znacząco na Toby'iego i Masky'iego. Chłopaki jak na komędę wzdrygnęli się. Byłam zadowolona z tej rekacji.
-No ten tego, jesteśmy mordercami i tak by był klimat i wgl-tłumaczył Masky sklejając słowo do słowa. Toby za to spojrzał na swój talerz.
-Co za mądry podjebał mi Gofra!-krzyknął zrospaczony. Zaczął się rozglądać panicznie.
-Spójrz w dół-podpowiedziałam mu. Chopak widząc gofra na podłodze klęknął mając łzy w oczach.
-Tyle życia było przed tobą mój mały-Toby łka nad gofrem. Patrząc na to miałam ochotę się śmiać. W sumie zaczełam się śmiać. Ten chłopak chyba się uzależnił. Ciekawe czy jest na to terapia. Wszyscy patrzyli na tą scene, a Masky w tym czasie podniusł Toby'iego z klęczek i zaprowadził go do kuchni zrobić gofrowi pogrzeb. Ah te dwa debile. Nie no kocham ich wszystkich. Otarłam łzy z oczu. No dobra to teraz rozprawić się z Jeffem. Tylko gdzie on jest. Zanim wstałam z zamiarem go znalezienia przede mną pojawił się Papa.
-Dobrze skoro solezinantka jest w taki a nie inny sposób trzeba dać prezenty.-Slender mówiąc to telepatycznie patrzył na resztę.
-A tak wgl z jakiej to okazji?-spytałm wychylając się zza niego.
-Masz dzisiaj urodziny. Wiem że przyzwyczajona jesteś do innej daty ale to dziś jest ten dzień.-Papa wyjaśnił to i podał mi paczkę
-O jej no dobrze. Dziękuję Papo.-przytuliłam go i wzięłam się za otwieranie pudełka. A tam? Piękny nóż z rączką idealnie pasującą do mojej dłoni. Cudo! Popatrzyłam na Operatora z wdzięcznością. Zaraz po tym reszta podchodziła i dawał coś od siebie. Sally misia oraz onesia jednorożca o.o, tak długo go szukałam po sklepach. Przytuliłam dziewczynkę mocno za to. Następny był Ben, dał mi wszystkie części Wieśka. W sumie dawno miałam już go kupić. Problem z głowy. Od Proxy dostałam bluzę i nową bandamką. W końcu normalne ciuchy do zabijania. On naszego klauna przepis na cukierki z tajemniczym dodatkiem. Ciekawe jak mi wyjdą. E. Jack podarował mi za to sos chili?
-Jest najlepszy do nerek na ostro. Niebo w gębie-mówił uradowany i usiadł na kanapie. Okeeej..
-Em dzięki..-powiedziałam, a on już z kanapy kiwnął lekko głową. No dobrze to raczej wszyscy. Nie licząc Jeffa. Popatrzyłam na wszystkich zadowolona.
-Dziękuję za takie piękne prezenty. Bawcie się, a ja znajdę Jeffa i odniosę prezenty-wzięłam wszystko w ręce i ruszyłam do drzwi. Oni coś tam mruczeli ale bawili się po chwili. Heh. Dobra to teraz trza jeszcze z Jeffem pogadać.
Weszłam na górę, a potem do pokoju. Odłożyłam wszystko na łóżko i wzięłam sztylet od papy. Jest piękny na prawdę. Podrzuciłam go i złapałam zręcznie znowu. Świetny. Zafascynowana nową zabawką spojrzałam na szafkę bo tam miałam zamiar zrobić miejsce dla mojej Perełki. Jednak prócz zwykłych moich śmieci była tam też niebieska złożona karteczka. Zaciekawiona schowałam Perełke do kieszeni i sięgnęłam po nią.
"Przyjdź do mnie przed północą
Jeff <3"Huh. Że co? Ugh co za głupek ale niech mu będzie. Patrzę na zegarek w kształcie kotka i zaklinam. Za godzinę północ, kurczę kiedy to minęło? Spojrzałm na siebie. W sumie nie jest tak źle. Dobra ogarne tylko twarz bo pewnie się rozmazałam. Wbiegłam więc do łazienki i poprawiłam makijaż. Nie maluję się zbytnio dlatego też czasem zapominam o nim i zetre to czy tamto. Heh. Wypłukałam też usta i ruszyłam do Jeffa. To nie tak że niby przejmuję się tym jak wyglądam dla niego pfff. Trzeba dobrze wyglądać. Po chwili pukam do drzwi i słysząc "proszę" wchodzę.
-Jeszcze raz wejdziesz mi do pokoju bez pytania..-zaczęłam ale widząc wystrój pokoju zaniemówiłam. Jedynym światłem były świeczki a na srodku pokoju stał stolik z przyszykowaną kolacją. Huh.. że co?
-Sorry, musiałem jakoś ci podrzucić zaproszenie- zaczął Jeff i podrapał się po karku. Cała złość wyparowała ze mnie choć nie wiem dlaczego.. popatrzyłam na niego i chyba się zarumieniłam.
-Ja.. to nicz, heh.-nie wiedziałam co powiedzieć. Ta sytuacja jest niezręczna, nawet bardzo.
-No dobrze, skoro nie jesteś już zła to wszystkiego najlepszego Lu. Tak oficjalnie już. Wybacz całą tą szopke dzisiaj ale chciałem się postarać i wgl- powiedział chłopak i przytulił mnie. Nie wiem dlaczego ale poczułam się.. dobrze. Wtuliłam się i szepnełam ciche dziękuję. Nigdy nie zwracałm uwagi na niego w taki sposób. Heh. Po tym Jeff wręczył mi prezent. Okazało się że jest to nowa bluza, oczywiście biała. Spędziliśmy razem świetnie czas. Od tego czasu raczej już nie będę patrzeć na niego w ten sposób.. oby to nie zniszczyło naszej pokręconej przyjaźni.
-------------------
1066 słów.
Specjał to specjał ale wiem że każdy chciał by coś między tą dwójką zaszło ^^ No nielwiele doszło ale to tylko spojler do głównej histori.
Cieszy mnie że moja historia wzbudza zainteresowanie bo widzę jak zmienia pozycję w rankingu, a to zachęca do pisania. Dziękuję wam.
CZYTASZ
Życie z Creepypastami [ZAWIESZONA]
HorrorWięc.. Od czego zacząć.. Opowieść nie będzie kontynuowana ani poprawiana. Postanowiłam napisać ją jakby od nowa, prawdopodobnie lepsza fabuła, ciekawesze dialogi i postacie itp. Nie chcę usuwać tej bo wiem z swojego doświadczenia, że fajnie poczytać...