10.

48 7 3
                                    

Szłam za Jeffem znudzona. Ja rozumiem że lubi las i głupie pomysły no ale helooł. Idziemy od 10 minut, a ja nadal nie wiem gdzie on mnie prowadzi. Nagle zatrzymał się, a ja na niego wpadłam. Au..

-Masz nóż albo sztylet tak?-spytał chłopak spoglądając na mnie. Em co?

-Nie głupku poszłam się tylko przejść.-fuknęłam i otrzepałam bluzę. Chłopak tylko coś markotnął o bezmyślności.

-No nic pożyczę ci moją Lire- to powiedziawszy uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę w bok. Co? Lire? Co za głupie imię.

-Czej czej, Lira? I po co mi niby nóż-zatrzymałam się i pociagnełam go do tyłu. Jeff jęknął i popatrzył na mnie.

-Lira to mój nóż. Nie śmiej się, bardzo ją kocham >-> -szturchnął mnie kiedy zachichotałam no ale to jest śmieszne. Kto nazywa nóż Lira? Ja bym nazwała go lepiej.

-No dobrze a co my tu zrobimy?-spytałam urażonego chłopaka. Zamiast odpowiedzieć pokazał mi dom. Co? Dlaczego ja go nie zauważyłam? Czasem to ja jestem głupia..

-Włamiemy sie do niego, no i zaliczysz swój pierwszy raz. Rozdziewiczymy Cię można tak powiedzieć. Będzie fajna zabawa-chłopak uśmiechnął się przy tym ostatnim tak że miał prawie lennego na twarzy. Ugh.. Głupek. Czerwona walnełam go w ramie, a on się tylko zaśmiał. W domu go utłukę.

-Ugh jesteś niemożliwy i wgl coo? A papa o tym wie? Miałam pójść najpierw z proxy popatrzeć..-mowiłam coraz ciszej i ciszej. Jeff prychnął tylko na to.

-Musisz kogoś zabić bez presji tych trzech głąbów. A patrząc jak oni to robią możesz się wystraszyć. Jak coś to ci pomogę. Spokojnie to dla twojego dobra-zaczał mi tłumaczyć. Popatrzyłam na niego z lękiem. Ale.. nie wiem co zrobić. To nie jest takie proste jak mu się wydaje. Śmierć innego osoby mnie przeraża, a morderstwo tym bardziej. Chłopak podał mi Lire i pocieszył mnie uśmiechem.

-No dobrze tylko jak?..-zaczełam ale on mnie uciszył i pokazałna dwójkę ludzi wychodzących z domu. To chyba rodzice. Nadal mało rozumiałam. Kiedy ja rozmyślałam Jeff zaczął do mnie szeptać.

-W tym domu jest jedna rodzina, dwoje dorosłych i syn. Wiesz taki typowy model rodziny. Hajsu w brud, dobra praca, miłość i te wszystkie bzdety. Jak widzisz rodzice idą sobie, synalek będzie w domu to idealne warunki do pierwszego zabojstwa. Zwłaszcza, że jego ojczulek to agent który próbuje nas wytropić. Zrobimy mu niespodziankę i przestrogę.-mówił zafascynowany. W tym czasie dorośli rzeczywiście wsiedli do samochodu i odjechali. No dobrze ale nadal nie wyobrażam sobie jak mamy to zrobić.

-Ale jak ty chcesz to. Po za tym czy to nie zbyt blisko willi? Skoro on nas próbuje złapać to powiąże fakty. Jak papa się o tym dowie nie będziemy mieli przechlapane?-spytałam lekko spanikowana.

-Ogarnij się dziewczyno. To łatwe zadanie.

Usłyszałam z tyłu głowy. Znowu ten głosik. Zaczynam się przyzwyczajać.. muszę spytać Slendiego o to.

-Spokojnie jesteśmy z 10 kilometrów od willi. Nie zauważyłaś jak daleko zaszliśmy? Ja wiem że jestem olśniewający ale żeby aż tak się zapatrzyć?-zaśmiał się i spojrzał najpierw na mnie, a potem na dom. Na prawdę aż 10? Nie zauważyłam tego.

-To co teraz?-spytałam cicho.

-Jak to co idziemy do środka.-powiedział i pociagnął mnie za rękę. Kurdee.. nie mogę stchórzyć. Muszę być silna żeby móc odnaleźć mamę. Wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczełam się skradać zaraz przy Jeff'ie. Nie dam się łatwo przestraszyć. Mam taką nadzieję. On uśmiechnął się lekko i pokazał na okno po prawej od nas. Co za niepoważne zachowanie. Zostawić okno uchylone i to na parterze. Pokiwałam głową na znak zgody i z zadziwiającą łatwością podciągnełam się i wślizgnełam się do środka. Jeff pokazał mi dwa kciuki w górę i sam wszedł zaraz za mną. Rozejrzałam się i od razu uderzył we mnie przepych i wszelakie bogactwo. Ugh nie lubię takich ludzi. Zamiast wspomóc jakaś fundację to wydają na najdroższe głupoty. Jeff ma rację że należy im się trochę strachu aby zrozumieli swoje błędy.

-Młody jest na górze. Będę ubezpieczać tyły i jak coś to pomogę zwiać- szeptał stając przy schodach. Czyli to tam jest chłopak.. Dobra Lu spokój.

-Pff, mnie ma za warjatke, a sama gada do siebie.

-Ugh.. zamknij się-stuknełam się w głowę na co Jeff dziwnie się na mnie spojrzał. Ups.. uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopak prychnął i pokazał na schody. Kiwnełam głową.

-Bierz Lire i ruszaj-ponaglił mnie czarnowłosy. Wzięłam więc nóż i zaczęłam wchodzić po cichu na górę. Nie mogę wydać żadnego dźwięku bo będzie po wszystkim.

-Nie martw się ja już o to zadbam.

Znowu ona ugh.. ale ma racje. Spod moich butów nie słychać żadnego skrzypnięcia. Do tego słuch i wzrok jakby lekko się wyostrzyły. Ale czad. Rozejrzałam się po piętrze i zauważyłam uchylone drzwi. Zaraz potem usłyszałam przyciszony głos. Czyli tam jest mój cel. Poczułam ekscytacje na myśl o tym, że zobaczę moją ofiarę.

-Oj tak, zaraz będzie najlepsze.. nie mogę się doczekać!

-W sumie ja też nie mogę się doczekać!

Ten głosik dziwnie na mnie działa. Ale jestem szczęśliwa, a to chyba dobrze. Nieczekając podkradłam się do drzwi. Zadowolona wytęrzyłam słuch i zajrzałam przez szpare do pokoju dzieciaka. Jak każdy dzieciak w tych czasach siedział ze słuchawkami przy laptopie. Ah ta młodziesz. Podrzuciłam Lirę i zręcznie złapałam uśmiechając się.

-No to czas zaczać naszą zabawę. Szykuj się Lu na niezłe widoki.

Usłyszałam jej śmiech w głowie i lekko się wzdrygnełam. Nie wiem dlaczego ale spodobało mi się to. Czas więc na zabawę.

-Działaj Riki

- Podoba mi się to imie! Więcej mi tego nie trzeba powtarzać

C.D.N

Życie z Creepypastami [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz