Rozdział 4

2.4K 75 3
                                    


Dwa dni później stałam przed kliniką weterynaryjną, która mieściła się na drugim końcu miasta. Mimo to byłam zdeterminowana żeby spotkać się z Dawidem, który okazał się weterynarzem i pracował właśnie tutaj. Nie miałam pojęcia co mu powiem kiedy się spotkamy. Nie mogłam udawać, że mam jakieś chore zwierze bo w mieszkaniu nie miałam nawet rybek. Postanowiłam pójść na żywioł i po prostu zaprosić go na kawę choć bałam się, że uzna mnie za natrętną babę. Bieganie za facetami nie leżało w mojej naturze, ale byłam gotowa na to poświęcenie jeśli dzięki temu mogłam utrzeć nos byłemu i mojej siostrze. Przechadzałam się w tę i z powrotem mając nadzieję, że Dawid w końcu wyjdzie z kliniki i będę mogła z nim porozmawiać. Niecały kwadrans później rzeczywiście wyszedł, a ja na chwilę zapomniałam po co tam poszłam. Po prostu cała odwaga wyleciała ze mnie jak powietrze. Weź się w garść, na Boga. Skarciłam się w duchu.
- Dawid? - odezwałam się kiedy on zaczął kierować się w stronę parkingu. Odwrócił się zaskoczony. Zmarszczka na jego czole pogłębiła się gdy zdał sobie sprawę kto go woła.
- Magda. Co cię sprowadza? - zagadnął przyjaźnie choć widać było, że jest zdezorientowany.
- Masz chwilę? Wiem, że głupio to wygląda, ale bardzo bym chciała z tobą porozmawiać. - odparłam i spojrzałam na niego wyczekująco. Dawid zerknął na zegarek, a potem na mnie.
- Właściwie to chętnie napił bym się kawy. Masz ochotę?
Uśmiechnęłam się i oczywiście zgodziłam. Spacerkiem poszliśmy do małej kawiarenki po drugiej stronie ulicy. Kiedy usiedliśmy przy stoliku obok okna, Dawid uśmiechnął się do mnie.
- Nie pojawiłaś się przypadkiem jak sądzę.
Ja również się uśmiechnęłam i dłonią rozmasowałam sobie kark. Poczułam nagłe skrepowanie, choć to zupełnie nie było w moim stylu. Nie wiem czy to sam Dawid tak na mnie działał czy może fakt, że będę musiała poprosić go o coś cholernie głupiego.
- Rzeczywiście. To nie był przypadek. - przyznałam. Zanim zdążył coś powiedzieć, miła kelnerka podeszła do nas by przyjąć zamówienie. Kiedy zażyczyliśmy sobie takie same kawy: czarne, bez mleka i z samym cukrem, atmosfera nieco zelżała. Kelnerka oddaliła się, posyłając Dawidowi powłóczyste spojrzenie spod długich rzęs. On jednak tego nie zauważył.
- No więc powiedz o co chodzi. - poprosił.
Wzięłam głęboki wdech i przełknęłam ślinę.
- Właśnie zdałam sobie sprawę jakie to idiotyczne. Głupsze niż sądziłam na początku. - mruknęłam.
- Możliwe, ale nie dowiemy się jeśli mi nie powiesz co jest grane. - stwierdził nieco rozbawiony.
Przyjrzałam mu się uważnie. Przyglądał mi się bez cienia skrępowania, a w jego oczach tańczyły zabawne iskierki, które zachęcały do mówienia. Teraz, albo nigdy, pomyślałam.
- Chodzi o to, że... moja siostra okazała się straszną świnią. A mój facet jeszcze większą. Spotykali się za moimi plecami parę miesięcy, a ostatnio mój obecnie były chłopak przeprowadził się do niej. Boże... Robię z ciebie terapeutę. Przepraszam. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem i rozmasowałam sobie skronie. W międzyczasie pojawiła się kelnerka, która postawiła przed nami filiżanki z kawą, a potem szybko się ulotniła, widząc, że atmosfera zrobiła się jakby cięższa.
- Przechodząc do rzeczy. - zaczęłam ponownie. - Kiedy ostatnio na siebie wpadliśmy, przypomniałam sobie jak kiedyś Paulina na ciebie leciała i pomyślałam, że gdyby cię zobaczyła w moim towarzystwie zrobiłoby się jej chociaż odrobinę głupio. O Boże. Dopiero teraz widzę jakie to bezsensowne. Mogłam najpierw przećwiczyć tą przemowę w lustrze. - jęknęłam. Uciekłam wzrokiem w bok i skupiłam się na serwetkach, ładnie ułożonych w srebrnym stojaczku.
- Więc okazuje się, że Paulina jest jeszcze większą jędzą niż w szkole średniej. - usłyszałam. Spojrzałam na Dawida zaskoczona. Wsypywał właśnie cukier do swojej filiżanki, a potem zaczął szybko mieszać kawę łyżeczką.
- Jak to? - zapytałam nie rozumiejąc.
- Tak jak powiedziałaś, podkochiwała się we mnie, ale ja miałem dziewczynę. Więc twoja siostra nagadała Dominice, że ją zdradzam, przekonała jakąś dziewczynę żeby to poświadczyła i Dominika mnie zostawiła. A teraz okazuje się, że prawdziwa z niej małpa skoro odbiła faceta własnej siostrze. - powiedział. Otworzyłam oczy ze zdumienia. Jeszcze parę dni temu powiedziałabym, że Paulina nie jest w stanie zrobić czegoś takiego. Teraz okazało się, że od zawsze była zepsuta.
- Przykro mi. Nie miałam o tym pojęcia. - oznajmiłam.
- Nie ma do czego wracać. To było dawno temu. Ale przyznam, że mnie zaciekawiłaś. Możesz dokładnie powiedzieć co planujesz? - zapytał Dawid.
- Och, no wiesz. Chciałabym jej pokazać, że pozbierałam się po tym co mi zrobili, a do tego delikatnie popsuć jej samopoczucie pokazując się z tobą. Chce żeby myślała, że zdobyłam kogoś kogo ona nie mogła. A ona niech zadowoli się tym gnojkiem. - burknęłam gorzkim tonem.
- Rozumiem, że Gnojek to twój były. - Dawid uśmiechnął się.
- Tak. Możesz nazywać go jak chcesz. - machnęłam ręką.
Upiłam łyczek kawy, która zdążyła już nieco przestygnąć.
- Myślisz, że ci to pomoże? No wiesz, zemsta.
Spojrzałam na Dawida niepewnie.
- Nie wiem, ale to dobry początek. - stwierdziłam.
- Dobry początek czego? - zapytał.
- Nowego życia.

Plan na 'Miłość'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz