Rozdział 21

1.8K 50 0
                                    

Dawid i Agata do których zadzwoniłam nie mogli uwierzyć w moje słowa. Okazało się też, że Dawid również dostał wezwanie na kolejne przesłuchanie. Ja tymczasem próbowałam trochę się zdrzemnąć jednak tak bardzo bolała mnie głowa, że nie mogłam zmrużyć oka. Cały czas myślałam o Paulinie i niedowierzałam faktom. Czy naprawdę własna siostra chciała mnie rozjechać samochodem? Jeśli tak to dlaczego? Co takiego jej zrobiłam? Przecież to ona na moment zrujnowała mi życie i to z premedytacją. Czy tak bardzo ubodło ją, że Patryk jednak chciał do mnie wrócić? A fakt, że go odrzuciłam nie miał żadnego znaczenia? Długo się nad tym zastanawiałam. Wzięłam tabletki i w końcu zasnęłam.
Następnego dnia wstałam bardzo późno. Czułam się jak na wielkim kacu i nie wiedziałam czy to przez otumaniające tabletki czy nocne koszmary. Wzięłam prysznic, wypiłam herbatę i w samym szlafroku stanęłam przed szafą. Wybrałam dla siebie szarą, ołówkową spódnicę przed kolana i czarną bluzkę. Włosy upięłam w koński ogon i zerknęłam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam dosyć poważnie i taki właśnie efekt chciałam osiągnąć. Szykowałam się na konwersację z Pauliną, więc chciałam żeby patrzyła na mnie nie jak na młodszą siostrę przed którą będzie mogła udawać, ale jak na dorosłą kobietę, którą naprawdę byłam.
Pojechałam do aresztu sama. Nikomu nie powiedziałam o swoich planach bo wiedziałam, że wtedy każdy będzie chciał mi towarzyszyć, a ja obawiałam się, że jeśli ktoś ze mną pojedzie, rozkleję się i nic z tego nie będzie. Kiedy jednak przekroczyłam drzwi komisariatu, przeszył mnie lęk. Dopiero wtedy pomyślałam, że dobrze byłoby mieć czyjeś wsparcie, ale jak się powiedziało a, to trzeba powiedzieć b. Podeszłam do policjanta dyżurnego i powiedziałam o co chodzi. Kazał mi chwilę poczekać i zadzwonił do swojego przełożonego. Potem poprosił żebym usiadła i patrząc na opatrunek na mojej głowie, zapytał czy nie chciałabym się czegoś napić. Poprosiłam więc o wodę i czekałam aż ktoś po mnie przyjdzie. Odruchowo sięgnęłam ręką do czoła. Nieco powyżej miałam przyklejony opatrunek, nasączony maścią. Zakrywał okropne szwy i opuchliznę. Mimo to i tak mniej rzucał się w oczy niż ten, który miałam w szpitalu. Policjant podał mi plastikowy kubek z wodą, a po tym jak mu podziękowałam odszedł i pozostawił mnie samą sobie. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zaraz potem pojawił się następny mężczyzna, który zaprowadził mnie do pokoju widzeń. Denerwowałam się kiedy otwierał drzwi, ale okazało się, że nikogo tam nie było. To ja musiałam poczekać na Paulinę. Kiedy została wprowadzona, przez chwilę myślałam, że to nie ona. Była w strasznym stanie. Granatowy uniform sprawiał, że wyglądała na bledszą. Jej włosy były potargane, a grymas na twarzy stanowił dopełnienie tragicznego wizerunku. Teraz czułam się głupio w tym stroju. Zrozumiałam, że Paulina może to odebrać jako zniewagę, albo nawet szyderstwo. Mimo to postanowiłam nie tracić pewności siebie. Policjant, który mnie przyprowadził wyszedł, ale został z nami ten, który wszedł z Pauliną. Dopiero kiedy usiadła i położyła ręce na stole mój wzrok padł na kajdanki. Przełknęłam ślinę i spojrzałam jej w oczy. To co w nich zobaczyłam sprawiło, że moje wątpliwości związane z jej udziałem w tym... wypadku, całkiem się rozwiały. Więc zamiast pytać jak się czuje, zapytałam tylko o jedno.
- Dlaczego?
Paulina zmrużyła oczy, a potem uśmiechnęła się złowieszczo.
- Jeszcze pytasz?
Pokręciłam głową ze zdumieniem.
- Jesteśmy siostrami.
Paula prychnęła.
- Rzygać mi się chcę kiedy to słyszę. Nigdy nie byłyśmy prawdziwymi siostrami. I nigdy nie będziemy. – dodała przeszywając mnie lodowatym spojrzeniem.
- Tutaj się z tobą zgodzę. – przyznałam siląc się na lekki ton. - Mimo to zastanawiam się co skłoniło ciebie do tak radykalnych działań.
Paulina na chwilę odwróciła wzrok.
- To było głupie. Fakt. – mruknęła. – Mogłam wymyśleć coś bardziej spektakularnego. Przynajmniej miałabym pewność, że się uda i nie będę musiała więcej cię oglądać. – wycedziła przez zęby.
Jej słowa niesamowicie mnie zabolały. I choć bardzo chciałam uchodzić za opanowaną to na chwilę zabrakło mi tchu. Zacisnęłam pięści i oblizałam suche wargi.
- Za co tak mnie nienawidzisz? – zapytałam.
Paulina uśmiechnęła się jadowicie.
- A jak myślisz? – zapytała nachylając się do mnie. – Kochana Madzia. Zawsze miała wszystko co chciała. Wspaniałego tatusia, najładniejszych chłopaków, idealne koleżanki, wszystko... A ja? Mnie wciąż porównywali do ciebie. Nie wprost. Tylko za plecami. „Dlaczego Paulina nie może być taka jak Magda?" Tak zapytała nasza babcia kiedy przypadkiem potłukłam jej filiżankę. A ty? Ty parę dni później rozwaliłaś wazon. I co się stało? Śmiała się. Powiedziała, że to nic. A mnie nienawidziła. Jak wszyscy.
- Byłyśmy dziećmi! Zapamiętałaś jakieś głupie zdanie i pielęgnowałaś w sobie nienawiść do mnie? To chore. – powiedziałam niedowierzając.
- Ja jestem chora? Ja?! Wszystko mi zabrałaś. Miałaś to co ja zawsze chciałam mieć. – mówiła Paulina.
- Przypominam, że to ty odebrałaś mi Patryka.
- To śmieć. Uwiedzenie go zajęło mi kilka minut. – zaśmiała się jakby właśnie opowiedziała świetny kawał. Westchnęłam przeciągle.
- Więc on ci się nawet nie podobał, tak? Po prostu chciałaś go mieć bo należał do mnie. – powiedziałam wstrząśnięta.
- Oczywiście, że tak. Wreszcie zaczęłaś łapać, co? A twój ojciec zawsze mówił, że jesteś bystra. – Paulina przewróciła oczami.
- Jak możesz być zazdrosna nawet o niego? Nigdy nie pozwolił ci odczuć, że nie jesteś jego córką. – wyrzuciłam z siebie.
- Nie? – kobieta zaśmiała się. Wyglądała przy tym jak niezrównoważona. – Na ciebie patrzy tak jakby to dla ciebie wschodziło słońce, a na mnie jakbym tylko je zasłaniała.
Pokręciłam głową przecząco.
- To twoje kolejne urojenie. – mruknęłam.
Paulinie nie spodobał się mój ton. Skrzywiła się i wymierzyła we mnie palec.
- Powinnam była wtedy przyspieszyć.
Jej słowa choć bolesne, bardziej zdenerwowały mnie niż zraniły.
- Przykro mi, że ci się nie udało. – odparłam chłodno.
Paulina przygryzła wargę i wyprostowałaby się.
- Udałoby mi się gdyby go tam nie było...
Wiedziałam kogo ma na myśli.
- Więc to Dawid przelał czarę goryczy, tak? Nie mogłaś znieść, że się z nim spotykam. Patryk ci nie wystarczył. Okazało się, że nie zraniłaś mnie tak jak chciałaś. I dlatego postanowiłaś zemścić się ostatecznie. – powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.
- On zasługuje na kogoś lepszego niż ty. – warknęła.
Uśmiechnęłam się blado.
- Być może. Ale tym lepszym kimś na pewno nie będziesz ty. – odrzekłam i wstałam. – Chciałabym już wyjść. – powiedziałam do policjanta stojącego przy drzwiach.
- Oczywiście.
Mężczyzna otworzył mi drzwi, a ja ostatni raz zerknęłam na Paulinę. Nawet się nie obejrzała. I dobrze bo miałam już dość jej jadowitego spojrzenia. Wyszłam pozostawiając za sobą kolejny zamknięty już rozdział.

Plan na 'Miłość'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz