Rozdział 7

109 10 2
                                    


Wiem trochę długa przerwa, ale  dodaje od razu 3 rozdziały! Miłego czytania kochani.

Kolacja przebiegła dość szybko. Pani Torres i szeryf dużo rozmawiali o swoich obowiązkach ale często zaczynali temat szkoły. Stile został zobowiązany do opieki nad Natalią mimo iż się dobrze nie znali. Natalie rozśmieszyła reakcja Stilesa na wypowiedź szeryfa. Nastolatkowie nie rozmawiali dużo. Choć jak wynikało z rozmowy dorosłych, mieli dużo wspólnego. Oboje lubili węszyć po sprawach, które ich nie dotyczą i po prostu musieli wiedzieć wszystko. Jeśli już wpadli w rozmowę to dotyczyła ona albo szkoły albo jedzenia. Nat próbował rozluźnić między nimi atmosferę, polubiła również jego ojca lecz Stiles zachowywał kamienną twarz a do zakończenia kolacji.

Po tym jak pomogła mamie w sprzątnięciu po kolacji szybko poszła spać. Niestety to nie był zwykły sen, a raczej koszmar.

~Nie wierzysz mi. - oznajmił znajomy, łamiący się głos

~Po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego? -odparł drugi- Dlaczego to zrobiłeś?

~Wiesz że nie miałem wyjśćia Will.

~Było dużo wyjść, a ty wybrałeś najłatwiejsze i najbardziej nas krzywdzące.

~To nie tylko moja wina! Musiałem. Nie dali by nam spokoju!- krzyknął - Nastka powiedz mu coś. Natalia nie wiedziała co się dzieje. Czuła jakby rzeczywiście była świadkiem poważnej kłótni. Zza mgły wyłoniła się Julia i dwóch chłopaków. - Chyba nie jesteś po jego stronie?

~Alex daj spokój. Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie.- odezwała się Julia

Chłopak obruszył się niespokojnie. Patrzył na Natalie pieknymi zielonymi tęczówkami. Był mokry. Dopiero teraz dziewczyna zauważyła, że padał deszcz i co gorsza czuła, że ona sama jest mokra. Jakby to nie był sen.

~Al zaczekaj.- wyjąkała

~Zrobiłem to dla nas. Dla wszystkich. Dla mnie i dla ciebie!-krzyknął tak głośno,że Natalie aż zabolała głowa. Wierzyła mu. Płakała. Patrzyła na niego.

~Nie możemy tak postępować.- odezwała się a chłopak znów odwrócił się wściekły. Cały buzował. Jakby kopnął go prąd.- Nie potrzebnie ich atakowałeś. To,że zabiłeś jednego nie znaczy, że oni nie wrócą!

W jednym momencie cały świat pogrążył się w mroku. Na niebie osiadły pioruny i błyskawice. Zobaczyła duży błysk i czuła jak jej ciało przeszywa ból. Strasznie zabolała ją głowa i brzuch. Nie mogła nic zrobić. Leżała bezwiednie na ziemi i słyszała tylko przeraźliwy krzyk. Krzyk kogoś bliskiego który bolał ją bardziej niż jakakolwiek rana.

Obudziła się cała zlana potem z przeraźliwym krzykiem. Nic nie widziała. Czuła, ż ktoś ją podtrzymuje. Mówi do jej ucha, ale nie słyszała co. To trwało jakby 20 minut ale nie przestawała krzyczeć. Słyszała głos mówiący jej dobre słowa.

-Bądź silna, kochanie. Damy sobie z tym radę słyszysz? Będzie dobrze.

I uspokoiła się, wstała i zaczęła płakać. To już drugi taki atak i to przy tej samej wizji. To nie mógł być przypadek.

- Mamo? - zapytała przez łzy

- Tak skarbie.- odpowiedziała matka

- Muszę porozmawiać z Julią.

- Wiem, ale jest późno. Spróbuj zasnąć.

- Nie, muszę z nią porozmawiać teraz - krzyknęła.- Chyba wiem co mi się stało. I myślę, że ona wie więcej niż ja.

Mam nadzieję,że się podobało i zapraszam na kolejne. 

Jeśli ci się podobało zostaw po sobie ślad.

~TiaCallida


Nie tylko EKSPERYMENTY ☀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz