23- Jesteś podła i zakłamana!

219 24 12
                                    

-Jak się spało? - spytała Julie podczas, gdy jadłam śniadanie w jadalni.

-Nie najlepiej. Nie mogłam zasnąć, myślałam o Katie - westchnęłam.

-Widzę, że nie tylko ja miałam ten problem - powiedziała.

Odsunęła krzesło i usiadła naprzeciwko mnie.

-Rozmawiałaś z ojcem na temat wypadku? -spytałam - Byłam tak rozstrzęsiona, że nie miałam nawet głowy, aby o tym rozmawiać - dodałam.

-Tak, opowiedział mi mniej więcej sytuacje - powiedziała oraz spojrzała na mnie z troską.

-Wiadomo co z tym upozorowanym wypadkiem? - spytałam.

Odłożyłam grzankę na talerz, nie miałam ochoty jeść, moje myśli skupione były na rodzinie.

-Tak właściwie... To dosyć dziwna sytuacja - powiedziała i zmarszczyła brwi.

-Jak to? - uniosłam pytająco brwi.

-Z początku policja stwierdziła, że było to upozorowane, lecz po upływie kilku godzin zmienili zdanie - westchnęła - Stwierdzili, że mylnie ocenili sytuacje. Podobno kierowca auta, które jechało z naprzeciwka był pijany i całkiem nieświadomie wjechał w pojazd twojej rodziny. Uderzył z taką siłą, że z jednego pasa spadli na drugi i uderzyli w drzewo. Cud, że nie doszło do wybuchu - dodała.

Zakrywam usta dłońmi, będąc kompletnie zszokowaną i zmartwioną, jednak po chwili zastanowienia zmrużyłam oczy.

-Nie uważasz, że jest to jednak trochę dziwne? - spytałam.

Przeniosłam łokcie na stół oraz złapałam dłońmi głowę, nachylając się lekko w stronę kobiety.

-Co masz na myśli? - spytała lekko zdezorientowana.

-Ta sytuacja jest trochę podejrzana. Mylnie ocenili sytuacje? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, coś jest nie tak Julie, czuje to - westchnęłam.

-Pójdę wziąć prysznic. Może to pomoże mi wszystko poukładać- dodałam.

Wstałam oraz posłałam kobiecie lekki uśmiech.

-Stella nie zadręczaj się tak - powiedziała.

Wbiegłam po schodach i zamknęłam się w moim pokoju. Podeszłam do komody, chwyciłam telefon, ale nie miałam żadnej nowej wiadomości ani połączenia od ojca, czyli; nie było żadnych zmian w stanie Katie.

Głowa zaczynała boleć mnie od napływu tysiąca myśli na minutę. Cała sytuacja wydawała się podejrzana. Pierwszy raz usłyszałam, aby policja podała błędny powód wypadku. W pierwszej chwili pomyslałam, że to wszystko było ukartowane, a funkcjonariusze to zaplanowali, ale natychmiast wybiłam to z mojej głowy. Przecież to było niemożliwe, może faktycznie doszło do pomyłki? Czasami zdarza się ona nawet najlepszym. Jednak i tak coś mi nie pasowało. Zaczynałam obwiniać policję, chociaż to przecież nie była ich wina. Czasami naprawdę popadałam w paranoje.

Postanowiłam odłożyć moje przemyślenia na bok i chociaż na chwile się zrelaksować. Głośno westchnęłam oraz powoli zaczęłam się rozbierać. Ściągnęłam moją koszulkę, a następnie szorty od piżamy. Wszystko położyłam na łożku i w samej bieliźnie skierowałam się do łazienki.

Nacisnęłam klamkę, a gdy otworzyłam drzwi; moje ciało automatycznie zostało przygwożdżone do ściany. Wydałam z siebie cichy okrzyk, a zimne usta zetknęły się z moimi wargami. Zaczęły całować mnie z pożądaniem, zachłannością. Poczułam przyjemny zapach męskich perfum, ale byłam w szoku i natychmiast zaczęłam odpychać od siebie osobę, lecz nie ustępowała. W końcu użyłam większej siły i odsunęłam od siebie napastnika. Otworzyłam oczy, które automatycznie przybrały większych rozmiarów. Krzyknęłam i zaczęłam zasłaniać moje ciało, chociaż niewiele mi to dawało.

They stole my heart || n.h / z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz