''Trudne słowa <<Kocham Cię>>" by LaurieJanuary

196 11 11
                                    

Kolejna odsłona walentynkowej antologii. Jako druga stawia się Laurie, wraz ze swoją historią. Nie muszę chyba kolejny raz powtarzać, że uwielbiam Fabia, Elenę i resztę. Znam ich już dzięki czterem shotom (łącznie z tym), a jeżeli wy również ich polubicie to, w imieniu autorki, mam dla was informację. Rabbia zaczęła ostatnio żyć własnym życiem, dlatego powstał blog, na którym za miesiąc pojawi się prolog Prawa wściekłości - ''pełnowymiarowej'' historii z bohaterami i osadzonej w świecie przedstawionym we wstawionym niżej shocie. W linku zewnętrznym daję adres bloga. Zanim pojawi się prolog, możecie tam przeczytać pozostałe shoty z kolekcji ;) Prawo wściekłości będzie również publikowane na wattpadzie.

Elena i Fabio pod wieloma względami są swoim przeciwieństwem, co pewnie już zauważyliście we wcześniejszych shotach. Nie przeszkadza im to jednak trwać obok siebie pomimo wszelkich przeciwności. Na tym w końcu polega miłość, która nie wymaga wielkich poświęceń czy deklaracji, które usłyszy cały świat.

_______________

Lutowe słońce właśnie zaczynało swoją wędrówkę po włoskim niebie, choć do sypialni Eleny dziś nie miało wstępu. Okna bowiem zasłonięte zostały ciemnoniebieskimi zasłonami, broniąc dostępu do królestwa kobiety. Żaden jego promień nie przeniknął do środka, choć niebo było pogodne i żadna chmura nie próbowała nawet temu przeszkodzić.

Dotyczyło to zresztą większości pomieszczeń położonych na piętrach dworku należącego do Rabbii, składu zabójców mafijnej rodziny Tovarro. Mieszkańcy tego miejsca nie lubili wczesnych pobudek, spać kładli się naprawdę późno i nie wstawali, jeśli nie było takiej konieczności. Jedynie służba musiała być od rana na nogach, aby przygotować wszystko, nim zabójcy postanowią włączyć się do życia.

Pobliskie miasteczko było już bardziej żywotne o tej porze. Zwyczajni ludzie zaczynali swe zwyczajne życie, któremu raczej brakowało spektakularnych zwrotów akcji. Pełne za to było codziennych radości i smutków, drobnych miłostek, gestów, słów, narodzin i śmierci.

Choć dziś nie był taki bardzo zwyczajny dzień. Miasteczko tonęło w czerwieni, którą promienie słoneczne nasycały jeszcze głębszym odcieniem. Krew? Czyżby przez noc odbyła się tu jakaś straszliwa rzeź, zamieniając to miejsce w piekło na ziemi?

Nic z tych rzeczy. Był to kolor dekoracji, którymi obleczone były witryny sklepów i lokali. Przeważały w nich różnej wielkości serca, wiele było pluszowych misiów i czerwonych róż. Do tego słodycze opakowane w tematycznie dobrane opakowania.

Wiele osób czekało na ten dzień, odkąd tylko skończył się Karnawał. Nie trudno zresztą było przeoczyć wydarzenie, skoro adekwatne dekoracje pojawiały się dookoła już od jakiegoś czasu.

Walentynki – święto wszystkich zakochanych. Tego dnia w kinach i telewizji łatwiej było natknąć się na romantyczny film, wiele par obdarowywało się prezentami, mężczyźni oświadczali się swym partnerkom, padały pierwsze wyznania miłosne. Wszystko wydawało się krzyczeć, że miłość to najlepsza rzecz na świecie i każdy powinien mieć swoją drugą połówkę. Nie trudno było natknąć się na coś, co przypominało o tym dniu, choć nikt nie zastanawiał się nad tym, dlaczego to akurat czternasty lutego został wybrany na to święto. W końcu nadal był środek zimy, do wiosny jeszcze daleko. Mróz był mało romantyczny.

Złośliwi zwykli powtarzać, że to właśnie zimno było pretekstem do wymyślenia święta zakochanych – aby móc się bezkarnie przytulić.

Spór o zasadność walentynek trwał od lat. Przeciwnicy zarzucali, że to tylko sztuczny pokaz uczuć, które przecież należy okazywać każdego dnia, że to tylko komercyjna pożywka dla marketingowców. Druga strona zaś powtarzała, że zazwyczaj osoby, które wykpiwają święto zakochanych, są po prostu samotne i zazdrosne. Mimo wszystko walentynki wciąż cieszyły się sporą popularnością.

Walentynkowy prezent - antologia walentynkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz