W ramach wyjaśnień, nie znajdziecie na wattpadzie profilu o nazwie Naffliczek, gdyż shot ten pisał duet - Naff (profil to SadisticSushi) oraz Królik (profil to justbunny). W notce od nich napisane jest nieco więcej, ale mogę powiedzieć, że połączenie ich pomysłów w jednym opowiadaniu będzie... z pewnością wyjątkowe. Zresztą sami się przekonacie :)
Z tej strony Naffliczek (Naff i Królik w syntezie). Tym razem postanowiłyśmy napisać shota do antologii razem. Na co dzień zmagamy się z własnymi pomysłami i ich wykonaniem, dosyć dobrze dogadujemy się w opowiadaniach (nazywamy to telepatią Naffliczka), jest to jednak nasz pierwszy, debiutancki shot. Nie ma skomplikowanej fabuły. Nie znajdziecie tu grubej akcji, potężnych dramatów i niewiadomo czego jeszcze - jest prosty w przekazie. Opowiada o kupidynach, majtkach, fajnych dupach, różowych włosach, strzałach w tyłku, złamaniach, kłótniach, muzyce i oczywiście miłości. Główni bohaterowie to Uriel (kupidyn o aniołkowym wyglądzie) oraz Riya (samotna pianistka o różowych włosach). Ich wspólna przygoda zaczyna się od... majtek. Więcej nie zdradzimy!Zapraszamy do przeczytania! Przy okazji dziękujemy Aktinie za kolejną możliwość udziału w antologii. Pozdrawiamy i niech moc gatek będzie z Wami!
_______________
Czternasty dzień lutego - Walentynki.
Dzień miłości, słodyczy, kwiatów i czekoladek, którymi obdarowywano ukochane osoby. Ten czas zbliżał się szybciej niż powinien, a przynajmniej tak sądził Uriel - chłopak o blond włosach układających się w loki i przymrużonych, błękitnych niczym ocean oczach, które wyglądały tak, jakby zaraz miały zniknąć za kurtyną powiek i oddać się w stan spoczynku wraz z całym ciałem. Osobnik ten ułożył usta w wąską kreskę. Co chwila przygryzał wargę lub szczypał się w przedramię, aby nie zasnąć.
Stowarzyszenie okolicznych kupidynów zarządziło spotkanie już dwa tygodnie wcześniej. Obkleili całą siedzibę, zaraz przy wejściu, wieloma plakatami z czerwonymi, jaskrawymi napisami o treści: "WAŻNE", czy też "PILNE" ze specjalnym dopiskiem specjalnie dla niego: "URIEL, IDIOTO, PRZECZYTAJ". Sam nie wiedział czy miał się tym czuć zaszczycony, czy raczej urażony. Ostatecznie zignorował dodatek specjalnie dla niego i po prostu grzecznie wykonał polecenie. Miał już wystarczająco dużo problemów związanych z Walentynkami, nie chciał narobić sobie kolejnych. Teraz ważniejszą sprawą było to, że jego nielegalnie tworzone czekoladki na zauroczenie, nie przynosiły takich zysków jak chciał. Nie podobało mu się to. Rok temu nastolatki szalały na punkcie słodkości, które wyrabiał. Czekoladowe serca z niedbale rozprowadzoną glazurą, kwadratowe, białe przysmaki z czerwonymi płatami marcepanu, a nawet jego słodkie podobizny z nagą klatą, na których widok dziewczyny piszczały. Tak, to był rok obfity w hajsy. Co się nagle stało tym wszystkim zakochanym nastolatkom? Czyżby uznały, że Walentynki są już przestarzałe? Zgodnie z tym, co mówił godzinę temu profesor Heartwing na swoim niezwykle nudnym wykładzie (kiedy jeszcze słuchał), święto to powoli umierało. Niefajnie. Będzie miał coraz mniej zysków i roboty. Za to nie będzie musiał co roku uczestniczyć w tych głupich wykładach na temat tego, co już wie.
Nie mógł nic poradzić na to, że kupidynów takich jak on przybywało. Nowicjusze, którzy niedawno dołączyli do stowarzyszenia siedzieli teraz prosto, z okularami na nosach, które miały zapewnić im inteligentny wygląd i zeszytami w dłoniach, w których to notowali prawie każde słowo swoistego, „miłosnego" wykładowcy.
Uriel zerknął ukradkiem w bok, gdzie usadowił się już jego dobry kumpel, zapewniający mu parę stałych klientów od czasu do czasu. Był to ciemnowłosy 17-latek o zielonych oczach, zimnych niczym stal, które jednak śmiały się razem z nim. W obecności Uriela był wyluzowanym kupidynem, który lubił raz na jakiś czas poluzować majty i cięciwę łuku.