6

103 9 8
                                    


- Nadia, to jest jakieś dziwne - stwierdziła Niki - szukamy już od dwóch godzin i nie znalazłyśmy nic, czego byśmy już nie wiedziały

- Nie moja wina - westchnęłam - może po prostu nie umiemy szukać?

- Tia, wątpię Miśka - uśmiechnęła się szeroko - już wiem, przecież to takie oczywiste - uderzyła się ręką w czoło.

- To może mnie oświecisz? - zapytałam ironicznie. Dalej nie rozumiałam o co jej chodzi.

- Kosmici! - krzyknęła - muszą być kosmitami - powiedziała zadowolona ze swojego pomysłu

- Tak, to by wszystko wyjaśniało - powiedziałam z grobową miną. Długo tak nie wytrzymałam. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Nikola z trudem utrzymywała poważny wyraz twarzy. Kąciki jej ust same unosiły się do góry. W końcu nie wytrzymała. Dołączyła do mnie. Teraz obie wyglądałyśmy, jak uciekinierki z psychiatryka. No, ale nie można się dziwić.

- Determinacja - powiedziałam. Znów zaczęłam szukać informacji. Moje palce szybko biegały po klawiaturze. Przeglądałam różne strony i oglądałam zdjęcia. Na razie nic nie zwróciło mojej uwagi. Same nudy ble, ble, ble.

- Nadia dajmy już spokój - skarżyła się znudzona Nika - tylko marnujemy czas.

Nie odpowiedziałam jej. Moją ciekawość przykuło zdjęcie, na którym tata odbiera jakąś nagrodę. Co dziwne nie on zwrócił moją uwagę, a osoba, która stała obok. I nie była to moja mama.

- O kurde! - wrzasnęłam. Nikola podskoczyła na krześle.

- Kobieto ja chcę jeszcze... - nie dane było jej dokończyć

- Boże, o Boże przecież to on. Tak, na pewno to on. Nie mogę się myślić. Ale jak to możliwe? Co on tam robi? - plotłam bez sensu.

- Nadia! Kto on? O czym ty mówisz? Tak masz rację, ja też widzę twojego ojca, ale to nie znaczy, że musisz tak się wydzierać.

- Ale ja nie mówię o moim tacie - moje słowa ją zaskoczyły. Nie wiedziała co powiedzieć - to jest chłopak z moich snów i obrońca. To jest Samuel.

- W mordę jeża, przystojny - uśmiechnęła się do ekranu laptopa - nawet bardzo przystojny.

- Ziemia do Nikoli - trzepnęłam ją w ramię - dziewczyno skup się! Zamiast podziwiać jego buźkę powiedz mi, co on tam robi. Bo ja nie mam zielonego pojęcia.

- Może był znajomym twoich rodziców - powiedziała Nikola.

- Jakoś nie sądzę.

- No to może z nimi pracuje.

- To już bardziej prawdopodobne - odpowiedziałam. Na nowo zaczęłam przyglądać się fotografii. Śledziłam detal po detalu. Nic nie przykuło mojej uwagi, nic poza Samuelem.

- Oj, znam ten wzrok Dia - stwierdziła moja przyjaciółka - podoba Ci się.

- Nie, wcale nie... - skłamałam. Oczywiście, że mi się podoba. Nie chcę mówić tego na głos.

- Miśka, mnie nie oszukasz - pokręciła głową - znam cię lepiej, niż ty sama. Zresztą twój wyraz twarzy mówi sam za siebie. Nie dziwię Ci się. Jest mega pociągający.

- Mówi to osoba, która ma faceta - śmiałam się.

- To, że mam chłopaka nie znaczy, że nie mogę podziwiać prawdziwego piękna - oświadczyła z pewnością Ni.

- Oj Niki, Niki - westchnęłam - jesteś jedyna w swoim rodzaju

- Jakbym nie wiedziała - rzekła - jestem niepowtarzalna.

- Taaa, i zdecydowanie skromna - stwierdziłam - my tu gadu, gadu, a ja dalej nie wiem, co robić.

- Szukajmy dalej. Może znajdziemy coś na temat pracowników twoich rodziców.

Nasze głowy z uwagą pochyliły się nad ekranem laptopa. Przed oczami, jak w kalejdoskopie, pojawiały się słowa i obrazy. Najczęściej Ryszard Kurpiński, laboratorium Biotec i tajemnicza substancja o nazwie Nadicum. I zawsze blisko mojego taty była nie tylko mama, ale i Samuel Bierzyński.

- Nika, on jest kluczem do naszej zagadki. Nie pozostaje mi nic innego, jak się z nim zobaczyć.

- Dobrze, że mówisz "naszej"zagadki, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Uśmiechnęła się i przytuliła mnie mocno.

_______________

Hej, hejo, hejka

- Sappirus

VitaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz