8

114 9 8
                                    


Wracając do domu zastanawiałam się nad swoim życiem. Pogubiłam się. Śmierć rodziców była dla mnie ogromnym ciosem. Życie stanęło w miejscu. Świat stracił swoją barwę. Kolory staraciły swoją intensywność. Dźwięki straciły swój rytm. Ja straciłam najwięcej. Chęć do życia. Budząc się marzyłam o tym, żeby zasnąć. Czułam się bardzo samotna i opuszczona. Nikt się o mnie już nie martwił, nie zabiegał o dobre samopoczucie. Serce nie miało kogo kochać. Tak bardzo brakowało mi mamy i taty! Chciałam nie istnieć. Miałam dość. Świat o mnie zapomniał. Ja też chciałam o nim zapomnieć. Kilka dni po śmierci rodziców jedyne co odczuwałam, to chęć zemsty. Chciałam sprawić ból osobie, która mi go sprawiła. Trzymało mnie to przy życiu. Niestety potem nawet tego uczucia mi brakło. Stałam się pusta. Myśląc o tym teraz, jest mi wstyd. Rodzice nie chcieliby oglądać mnie w takim stanie. Parę słonych łez spłynęło po moich policzkach. Po raz pierwszy pozwoliłam sobie na chwilę refleksji i zapomnienia.

xxx

Powolnym tempem szłam w kierunku szkoły. Omijałam brudne kałuże. Fioletowa parasolka chroniła mnie przed kroplami deszczu. Było mi zimno. Cienka kurtka nie zabezpieczała mnie przed chłodnym i przeszywającym wiatrem. Nie śpieszyło mi się. Wiedziałam, że gdy tylko Nikola mnie zobaczy posypią się pytania.

- Stój! - rozkazała moja przyjaciółka - w tył zwrot - posłuchałam jej poleceń. Gdy się odwróciłam ujrzałam twarz koleżanki. Spodziewałam się, że nie będzie zadowolona, ale nie sądziłam, że aż tak. Jej mina mówiła sama za siebie. Nigdy dotąd nie widziałam na jej twarzy tylu emocji. Smutek, troska, złość, rozczarowanie. Te uczucia wyrażały jej oczy.

- Martwiłam się o ciebie - powiedziała. Spuściłam wzrok. Nie miałam odwagi patrzeć jej w oczy - mogłaś do mnie zadzwonić. Bałam się, że coś ci się stało! - zaśmiała się pod nosem.

- Niki... - zaczęłam - przepraszam. Wczoraj chciałam odpocząć. Potrzebowałam samotności. To dziwne, bo jestem samotna. Wiem, wiem mam ciebie, ale przychodzą chwile, gdy zapadam się, nie mogę złapać oddechu. Nikola, tak bardzo tęsknię... Byłam nad morzem. W miejscu rodzinnych pikników. Nie pomyślałam. Mogłam cię powiadomić. Wybacz mi - zrobiłam słodkie oczy. Miałam nadzieję, że Nika przyjmie moje wytłumaczenie. Po chwili oblicze przyjaciółki pojaśniało. Kąciki jej ust uniosły się do góry, a w oczach można było zobaczyć błyszczące iskierki.

- Wiesz, że nie umiem się na ciebie złościć - westchnęła - tylko na drugi raz taka sytuacja nie może się powtórzyć. Obiecujesz? - przytuliłam mocno Nikolę. To się nazywa przyjaźń. Widziałam, że Nika chce coś powiedzieć. Już otwierała usta, kiedy zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Wykrzywiłam usta w grymasie. Odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty rozmawiać z Adel. Niki widząc moją minę, nie pytała. Odpuściła. Bałam jej za to wdzięczna.

- To co, dzisiaj u mnie o 17. - stwierdziła Nikola.

- Nie dam rady, przykro mi  - uśmiechnęłam się smutno - innym razem?

- Oczywiście - dpowiedziała wesoło - pamiętaj, że mnie masz.

xxx

Nareszcie zadzwonił dzwonek. Szybko wyszłam z klasy. Założyłam plecak na ramię, pożegnałam się z Nikolą i ruszyłam w drogę. Zamierzałam dziś odwiedzić Klarę. Dawno się nie widziałyśmy. Pomyślałam, że dobrze zrobi mi rozmowa z ciocią.

Drogę do domu Klary pokonałam szybko. Nie był to długi odcinek. Stanęłam pod drzwiami i bez pukania weszłam do domu. Ściągnąłam kurtkę i ruszyłam w głąb mieszkania. Już w korytarzu usłyszałam jakieś krzyki. Stanęłam i zaczęłam przyglądać się cioci. Rozmawiała przez telefon żywo gestykulując. Krzyczała na swojego rozmówcę. Nie rozumiałam, o co chodzi. Postanowiłam dać jej znać o swoim towarzystwie. Weszłam do kuchni i pomachałam Klarze. Na jej twarzy ujrzałam zaskoczenie. Mogłam poinformować ją o swojej wizycie. No cóż, na to jest już za późno. Uśmiechnęła się do mnie. Szybko zakończyła rozmowę i wyłączyła telefon. Podeszła do mnie i mocno przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.

- Dusisz! - krzyknęłam rozbawiona.

- Przepraszam - mrugnęła do mnie - co cię sprowadza Nadia? Stało się coś? - zapytała zmartwiona.

- Nie, nie, nic się nie stało - ciotka nie musi wszystkiego wiedzieć - jest okej! Pomyślałam tylko, że dawno się nie widziałyśmy. No i przyszłam. Poza tym jestem głodna.

- Bardzo się cieszę. To świetny pomysł - powiedziała patrząc na zegarek - tylko ja nie mam dziś zbyt dużo czasu. Umówiłam się. Ale obiad mam w lodówce. Rozgość się.

- Aham, no to nie będę ci przeszkadzać. Na drugi raz zadzwonię - odparłam smutno - ciociu ja... - nie dokończyłam zdania. Mój telefon. Popatrzyłam na ekran. Znowu dobijała się Adel. Nie odebrałam. Trochę to dziwne. Przez tyle lat nie dzwoniła do mnie wcale, a teraz dwa razy dziennie.

- Kto dzwonił? - spytała z ciekawością Klara.

- Nie wiem czy kojarzysz Adel? Jest przyrodnią siostrą mojego taty - odpowiedziałam - dzwoniła do mnie wczoraj i dzisiaj dwa razy.

Wyraz twarzy Klary uległ zmianie. Nie uśmiechała się już. Patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem. Jej zmarszczone czoło świadczyło, że mocno się nad czymś zastanawiała.

- Czego chciała? - warknęła.

- Nie wiem. Nie rozmawiałam z nią długo. Pytała mnie tylko o samopoczucie. Nie chciałam z nią gadać i rozłączyłam się - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Nie rozmawiaj z nią - odparła ciocia. Czekałam na jakieś wyjaśnienia, ale Klara nic nie mówiła. Zapadła między nami cisza. Żadna z nas nie zamierzała jej przerywać. Zastanawiałam się nad jej słowami. Nigdy nie wspominała o swojej niechęci do Adel. Nie miałam pojęcia, o co jej może chodzić. Ciszę między nami przerwał dzwonek do drzwi. Postanowiłam, że nie będę przeszkadzać. Zjem coś u siebie. Wstałam i ubrałam kurtkę. W międzyczasie ciocia wpuściła swojego gościa do domu. Minęliśmy się. Nie przyglądałam się. Widziałam tylko, że był to mężczyzna. Miałam wrażenie, że już się gdzieś spotkaliśmy. A może się mylę? Twarz niby znajoma, ale pewności nie ma. Uściskałam Klarę i wyszłam. Powoli się ciemniło. Byłam zmęczona i głodna. Pragnęłam coś przekąsić i położyć się do łóżka. Cieszyłam się, że ciocia mieszka blisko mnie. Nie miałam ochoty na spacer. Idąc patrzyłam na swój cień. Okok swojego zobaczyłam jeszcze jeden. Odwróciłam się. Za sobą ujrzałam psa. Małego, mokrego, brudnego. Nie miał obroży. Był sam. Do dziś.

_____________

Hej, hejo, hejka

Ludzie jest nowy rozdział!!!
Zapraszam do czytania :3

- Sappirus

VitaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz