Od Nikoli wyszłam późnym wieczorem. Szkoda, że czas tak szybko płynie. Chciałam wrócić do domu o przyzwoitej porze. Jutro jest szkoła a ja nawet lekcji nie odrobiłam. Zagadka związana z ostatnimi przeżyciami zajęła cały mój wolny czas. Opuściłam się w nauce. Muszę to nadrobić. Chciałam błyskawicznie dostać się do domu. Szybkim krokiem maszerowałam wprost do swojego mieszkania. Księżyc oświetlał mi drogę. Wszędzie było cicho i ciemno. Dotąd lubiłam takie klimaty. Pozwalały zebrać myśli, odpocząć od codzienności. Ale teraz było inaczej. Cały czas towarzyszył mi strach. Usłyszałam szelest. Wzdrygnęłam się. Nie powiem, jestem przestraszona. Czemu nie uczę się na błędach? Nie powinno mnie tu być! Stałam w miejscu. Bałam się ruszyć. Hałas nasilał się. Nagle zza krzaków wyskoczył mały kociak. Odetchnęłam z ulgą. Uspokoiłam się. Rytm serca powoli zwalniał. Czy teraz zawsze będę żyła w strachu? Nie podoba mi się to.xxx
Dotarłam do domu bezpieczna. Adrenalina i stres powoli opuszczały mój organizm. Parę razy sprawdzałam, czy dobrze zamknęłam drzwi i wskoczyłam pod zimny prysznic. Ubrałam cieplutką piżamię i wgramoliłam się do łóżka. Otwarłam książki i zeszyty. Mimo dużego oszołomienia ostatnimi wydarzeniami, lekcje odrobiłam sprawnie. Zagasiłam lampkę i umościłam się w przytulnej kołderce. Bez problemu zapadłam w sen.
Nie widziałam niczego. Miałam opaskę na oczach. Na ramieniu czułam czyjś oddech. O dziwo nie byłam przestraszona, lecz spokojna. Ktoś prowadził mnie za rękę. Szłam przed siebie. Po paru krokach zatrzymałam się. Osoba za mną zajęła mi opaskę. Otworzyłam oczy. Stałam na wzgórzu. Pod sobą miałam niespokojne morze. Morskie bałwany rozbijały się o skalisty brzeg, a słone kropelki wody docierały do moich ust. Doskonale znałam to miejsce. Jeszcze jako dziecko przychodziłam tu z rodzicami. Spędziłam tu najpiękniejsze chwilę życia. Towarzyszyła im beztroska, śmiech i radość. Miałam mamę i tatę wtedy na wyłączność. Każdy piknik miał swój motyw. A to puszczaliśmy latawce, które ojciec samodzielnie wyklejał w garażu ku mojej uciesze, a to wyjadaliśmy owoce z opaską na oczach i odgadywaliśmy ich nazwy lub graliśmy w karty. Ale najbardziej lubiłam wtulać się w ramiona mamy i obserwować bezkresne wody morskie. Przestaliśmy tu przychodzić kiedy moi rodzice stali się sławni a ich praca - bardzo ważna, czasem nawet ważniejsza niż ja. Przez ten czas zapomniałam, jak jest tu pięknie. Cieszyłam się chwilą. Napawałam się niezwykłymi widokami. Stałam i uśmiechałam się. Czułam czystą radość. Odwróciłam głowę, by zobaczyć kto mnie tu przyprowadził. Nie zobaczyłam nikogo. Trochę niepokojące?
Cholerny budzik. Zawsze dzwoni w złym momencie. No tak - poniedziałek. Czas do szkoły. Na moją twarz wkradł się uśmiech. Chyba nic się nie stanie jak raz opuszczę zajęcia? Szybko wyskoczyłam z łóżka i ubrałam się. Nie ma co czekać. Z jabłkiem w ręce wybiegłam z domu. Kierunek? Morskie wzgórze. Z tą myślą rześko maszerowałam przed siebie. Taaaa. To jest dobry pomysł. Przyda mi się chwila relaksu. Odpoczynek od codzienności to jest to, czego aktualnie potrzebuję. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Luknęłam na wyświetlacz. Wiedziałam kto to. Adela. Przyrodnia siostra mojego taty. Nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu. Przez całe życie widziałyśmy się może dwa razy. Nie lubiła mnie, a ja odwzajemniałam to uczucie. Odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty psuć sobie humoru. Zwolniłam tępo. Spokojnie... Byłam już blisko. Słyszałam szum fal. Byłam na miejscu. Usiadłam. Promienie słońca przyjemnie grzały moje ciało. Czułam na sobie morską bryzę. Było dobrze. Prawie jak dawniej. Niestety spokój nie trwał długo. Znów zadzwonił telefon. Pech.
- Chego chcesz? - zapytałam niemiło.
- Czy muszę chcieć? Miałam ochotę tylko z tobą porozmawiać. Martwię się o ciebie. Dajesz sobie radę? - spytała. Mimo, że byłam uprzedzona, słowa Adel brzmiały wyjątkowo szczerze.
- No popatrz, a ja akurat nie mam dla ciebie czasu - odparłam - może kiedyś indziej.
Tymi słowami zakończyłam naszą wymianę zdań. Rozmową bym tego nie nazwała. Właściwie, kiedy sięgnę pamięcią, nigdy nie rozmawiałam z Adel. Wystarczyła krótka wymiana zdań z dużą domieszką sarkazmu i nieuprzejmości. "Ciotuchna" znosiła moje humory wyjątkowo godnie. Nie szukała zaczepki lub zemsty. Skąd była ta uprzejmość? Zerknęłam na telefon. Było już późno. Czas się zbierać do domu. Nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Czas nigdy nie jest na czas.
______________
Hej, hejo, hejka
Wróciłam, a wraz ze mną kolejny rozdział. Miłego czytania.
- Sappirus
CZYTASZ
Vitae
Teen FictionOsierocona dziewczyna szuka zabójcy swoich rodziców. Musi jednak uważać na własne życie, ktoś usilnie próbuje ją zabić. Sekrety rodzinne utrudnią poznanie prawdy.