Przytuliłam go bardzo mocno. On mnie podniósł i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i gdzieś poszedł. Przekręciłam się na lewy bok i wstałam. Zaczęłam się rozbierać. Poszłam do łazienki i się umyłam. Czułam, że jest na mnie jakby jakiś kurz, który zszedł wraz z ciepłą wodą. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra. Popatrzyłam na moje mokre włosy. Wydawały mi się jakieś takie brzydkie, przestarzałe. Miałam je do pośladków. Otworzyłam szafkę i wyjęłam suszarkę. Wysuszyłam włosy. Stałam przed lustrem i myślałam, że fajnie by było mieć dziecko. Po chwili się zorientowałam, że powiedziałam to na głos. Odeszłam od lusterka i przeszłam do garderoby. Wzięłam piżamę. Wyszłam z garderoby i dosłownie przeżyłam szok.
Na łóżku leżała róża, a po prawie całym pokoju były rozpalone świeczki. Od łóżka w stronę drzwi, były rozsypane płatki róż. Poszłam za nimi. Wszędzie były świece. Szłam po korytarzu, później po schodach aż doszłam do salonu. Paliło się w kominku. W około materacu (był tam materac zamiast tapczanu, bo się rozwalił tapczan podczas imprezy z wakacji, tak mówił Michał) były róże. Na małym stoliczku stało wino i bita śmietana. Wiedziałam o co chodzi. Podeszłam na palcach do stolika i chwyciłam bitą śmietanę. W tym momencie poczułam czyjeś ręce na sobie. Odwróciłam się i bez namysłu zaczęłam całować Michała.
11:00 Czwartek
Wstałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam herbatę. Poszłam z nią do salonu i włączyłam telewizję. Oglądałam jakieś filmy. Po chwili podeszłam do Michała i dałam mu wielkiego buziaka. Jednak on dalej spał. Stwierdziłam, że go nie będę budzić. Wzięłam telefon i poszłam do sypialni. Weszłam w kontakty i wybrałam numer do taty. Niestety nie odbierał, więc zadzwoniłam do mamy.
-Hallo ! Natalia ?
-Hej mamo !
-Jezu, Natalko czemu nie dzwoniłaś wcześniej ? Wiesz jak się martwiliśmy ?!
-Przepraszam, ale nie było czasu.
-Ohhh.... przecież ty już pełnoletnia... jak ten czas szybko zleciał... Ale mów co tam u ciebie ?
-A dobrze właśnie wstałam i idę pobiegać, a u was ?
-Może być.... ciocia Malwina urodziła zdrową córeczkę.
-Naprawdę !!!
I tak rozmawiałyśmy jeszcze parę minut, ponieważ przyszedł Michał.
-Hej misia, bo jest tak sprawa.
-Nom jaka ?
-Bo dziś o 15 już jedziemy....
-OK.