Rozdział 3

1.5K 112 16
                                    

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   - Co się dzieje? - krzyknęłam do Kaia, który podchodził do burty. Ledwie udało mi się przekrzyczeć szalejącą burzę.
   - Sa... mi... zo... ba... czcie... - wydukał mój brat. Stanęłam za nim i spojrzałam tam, gdzie on.
   Wstrzymałam oddech, gdy to zobaczyłam. W wodzie pływali syreni. Były ich setki.
   - Nya, spróbuj uspokoić sztorm! - krzyknął Sensei Wu, wybudzając mnie z osłupienia.
   Z początku drżały mi ręce, ale skupiłam swoją moc wody na wzburzonych falach. I nic.
   Spróbowałam jeszcze raz. Efekt był podobny. Nie zadziałała nawet cała energia żywiołu. Wycieńczona upadłam na kolana i zaczęłam płakać:
   - Sensei, oni też władają wodą! - wykrzyczałam przez łzy, których zapewne nikt nie widział, bo deszcz lał się strumieniami z ciemnego nieba.
   Zane walczył także z powiewami wiatru, próbując dostać się do kajuty:
   - Sprawdzę, czy Misako wie, jak pokonać syrenów! - meldował. W głebi duszy wiedziałam, że miał inny zamiar. Chciał sprawdzić, czy w środku jest Cole.
   ,,A jeśli go tam nie ma?" Wolę o tym nie myśleć... Nie... On przecież musi żyć! Nie pogodziłabym się ze stratą przyjaciela... Więc może... Może jednak zginął? Nie, nie mógł! A jeśli?
   - Stuknij się w głowę! - krzyknęłam, obrażając samą siebie.
   Jak zwykle Sensei Wu przywrócił mnie do rzeczywistości. Jego władczy głos zmotywował wszystkich do walki:
   - Lloyd, skorzystaj ze smoka! Patroluj powietrze, używaj mocy! Ronin, zejdź z gniazda, teraz przydasz się na pokładzie! Stań przy sterach! Kai, Nya, wy zostańcie ze mną tutaj! Atakujcie! A ty, Jay... Dołącz do Lloyda! - Sensei wykrzykiwał polecenia.
   Wiedziałam, że z tymi niemal mitycznymi postaciami ma do czynienia po raz pierwszy.
Podziwiam go za to, że nawet w takiej sytuacji potrafił zachować zimną krew.

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka i Czesieł*

   Otworzyłem ostrożnie drzwi kajuty, żeby nie naleciało do środka za dużo wody.    Zeskanowałem pomieszczenie. Misako klęczała przy ścianie, a obok niej siedział...
   - Cole! - bez wahania podbiegłem do przyjaciela.
Matka Lloyda wstała i chwyciła dłonią swoje czoło w zamyśleniu.
   - Cole... - przyglądałem się przyjacielowi. Na jego ,,ciele" zauważyłem wgłębienia przypominające rany poparzeniowe.
   - Cole, jak się czujesz? - spytałem go o samopoczucie.
   - A jak mam się czuć? Prawie zginąłem! - wypowiedział z zaciśniętymi zębami.    Widziałem jak się trzęsie i powstrzymuje łzy. - To tak strasznie piecze... - dokończył   Cole łagodniejszym głosem i jęknął. Oparłem się o ścianę obok ninja ziemi.
   W drzwiach kajuty nagle stanął Kai:
   - Cole, jak dobrze, że żyjesz! - spojrzał na Mistrza Ziemi -  Zane, niech P. I. X. A. L. zbada słabe punkty syren! - Czerwony ninja w pośpiechu zmienił temat. Najwyraźniej zrobiło się naprawdę niebezpiecznie.
   - Zane, ja... - Cole spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, ale ja musiałem już iść.
   - Wybacz, Cole. Jestem teraz potrzebny na pokładzie - odpowiedziałem mimowolnie.
   - Zane, ja... Idę na dolny pokład - oznajmił Cole.
   - Przecież wszędzie jest woda! Jak masz zamiar... - I wtedy właśnie zobaczyłem mojego przyjaciela przenikającego w dół przez podłogę kajuty.
   Wyszedłem z pomieszczenia i dołączyłem do Kaia, a Misako ze mną.

   Hej, czytelnicy! W następnym rozdziale będzie sporo akcji!
Ale co do tego rozdziału:
Tak szczerze, to chyba nie wyszedł nam najlepiej... Czekamy na hejty ;)
Kto odważy się napisać pierwszy komentarz? :D

Zakazana Miłość (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz