Rozdział 5

1.3K 104 15
                                    

~Oczami Misako~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

To niewiarygodne! Syreni zaczęli wpływać pod powierzchnię, a spod niemal czarnych chmur wyłoniło się słońce. Ocean stał się zupełnie spokojny.
Lloyd i Jay wylądowali na statku, a ich smoki zniknęły.
- Co się stało, Sensei? Dlaczego się wycofali? - zapytał Wu mój syn.
- Nie wiem, ale na pewno nie dali za wygraną. Byli od nas potężniejsi - przyznał ze smutkiem w głosie, a później odezwał się do mnie:
- Misako, opracowałaś nową trasę do Wyspy Ciemności?
- Zgadza się, Wu. Zrobiłam to tuż przed atakiem - byłam z siebie zadowolona.
W rozmowę wtrącił się Ronin:
- To dobrze. A tak w ogóle... Stałem przy sterach podczas ataku i przydałby się ktoś, by mnie zmienić... - spojrzałam na niego kpiąco. Jedną brew uniosłam do góry.
- Ja mogę! - ucieszył się Jay i dosłownie w dwóch podskokach dotarł do sterów.
Ronin odszedł wolnym krokiem, wyszczerzając zęby.
Zane stanął przy schodkach prowadzących pod pokład:
- Pójdę po Cole'a. Nie chcę, żeby sam tam siedział - nindroid zszedł po drewnianych schodach.
- To ja polecę na bocianie gniazdo - powiedział Kai. Zawirował za pomocą Airjitzu
i po chwili był w gondoli na górze masztu.

~Oczami Cole'a~
*By Czesieł*

Rozpogodziło się kilka minut temu, ale ja leniwie siedziałem pod pokładem. Czułem się znacznie lepiej, bo większość ran już się zregenerowała.
Nagle usłyszałem kroki, brzmiące jak stukanie metalem o drewno. Oczywiście,
w drzwiach pojawił się Zane:
- Wyjdziesz na górę? Już po wszystkim - powiedział i zawrócił.
Powędrowałem za nim na górny pokład. Nindroid podszedł do Lloyda i Nyi. Rozmawiali.
Chciałem do nich podejść i nawet zrobiłem kilka kroków, ale poczułem bolesne pieczenie w stopy. Pokład nadal był mokry.
Cofnąłem się.
- Zane? - spojrzałem pytająco na przyjaciela, który już zdążył zauważyć mój problem.
Wysunął swoją tytanową dłoń i zmroził część wody na deskach statku. Teraz mogłem spokojnie podejść do reszty.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*

Statek przyspieszał. Wiatr pchał go w stronę wód, których nie znałam. Ogon piekł mnie w miejscu poszarpanych płetw, bo sól morska wpływała do rany.
Cały czas miałam nadzieję, że ludzie mnie nie zauważą.
Fakt, nie wyglądają na złych, ale czego mogę się po nich spodziewać? Wszystkiego.
- Nya, wypadłaś za burtę w trakcie ataku? - usłyszałam męski głos na pokładzie.
- Nie, a niby dlaczego?
- Za oknem widziałem cień kobiety.
,,O, nie! Jednak mnie widział!'' - domyśliłam się, że rozmawiają o mnie.
Postanowiłam wsłuchać się w dalsze dialogi:
- Cole, gdybym wypadła za burtę, to syreni by mnie zabili!
- Tylko spytałem. Chciałem się upewnić, czy to nie byłaś ty.
- Pewnie w ogóle nikogo tam nie było. A nawet jeśli był, to napewno nie kobieta. Żołnierzami byli mężczyźni!
- Nie wierzysz mi. Ja jestem pewien tego, co widziałem - rozmowa ucichła.
Rozcięcia na moim ciele znowu zaczęły krwawić, a woda wokół przybrała karmazynową barwę. Wszystkie rany na ogonie zaczęły ,,odżywać", ociekać moją krwią.
,,Żeby tylko mnie nie zobaczyli..." - pomyślałam.
Na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Coraz trudniej było zachować przytomność.
Na szczęście ludzie byli zapatrzeni w innym kierunku:
- Ziemia! Ziemia na horyzoncie! - krzyknął ktoś ze statku.

Wybaczcie, że rozdział jest taki krótki, ale trochę kiepsko z czasem na pisanie (weekendowe spotkania rodzinne). Jutrzejszy rozdział będzie podobnej długości, ale pojutrze będzie się sporo działo... (Sorry za spoiler :D)
A co sądzicie o tej części opka? Komentujcie ^.^

Zakazana Miłość (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz