Rozdział 11

997 86 20
                                    

~Oczami Ronina~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Chłopcy pomogli Cole'owi wstać i zaprowadzili go do jaskini, żeby mógł się zregenerować. Jeśli mam być szczery, to niezbyt bardzo cieszyła mnie opcja niańczenia faceta z uczuleniem na wodę.
   Postanowiłem wykorzystać to, że wszyscy się nim zajęli.
   Podszedłem do zatoczki, aby trochę poflirtować z Lilianne.
Od kiedy poznałem ninja już trzy się zakochałem. Raz w Nyi, raz w Skylor... Jednak z nimi mi się nie udawało. Teraz zrobię wszystko, by być z tą syreną.
   Zajrzałem do wody w zatoczce i ujrzałem damę moich snów. Przesiadywała skulona na dnie i wpatrywała się we mnie. Pokazałem jej gestem, żeby wypłynęła na powierzchnię. Skinęła przecząco głową i cofnęła się o parę metrów dalej.
Teraz nie chce rozmawiać. Muszę wymyślić coś innego.

~Oczami Cole'a~
*By Czesieł*

   Doszedłem do jaskini, podpierając się o moich przyjaciół. Nadal jęczałem z bólu. Moja ręka wcale się nie regenerowała, a poświata wokół ciała nikła coraz bardziej. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego, jednak nie miałem siły, żeby się tym interesować.
   Dygotałem, a łzy ciekły strumieniami po i tak wypalonych już policzkach.
   Zerknąłem w lustro wiszące przy łóżku Kaia. Wyglądałem makabrycznie, jednak cały ból fizyczny był niczym w porównaniu z tym psychicznym. Czułem, jakby ktoś ugodził mnie prosto w serce. Kocham Lilianne, ale miłość do niej może mnie zabić. To nie ma sensu.
   Ale, w każdym razie, nie ważne, jak się dziś w nocy będę czuć - i tak pójdę do Lily.

~Oczami Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Martwiłem się o Cole'a. Przykro było patrzeć, jak cierpi. Cały czas go przytulałem. Na jego wypalonej przez łzy twarzy zagościł uśmiech. Delikatny i chwilowy, ale jednak uśmiech.
   Mój przyjaciel był bardzo zmęczony swoim cierpieniem.   Przytulał mnie coraz słabiej, aż w końcu zaczął przenikać przezroczystymi dłońmi przez moje ciało.
   Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.
   - Połóż się, Cole. Musisz się zregenerować - mówiąc to, chyba płakałem bardziej niż Mistrz Ziemi. On posłusznie się położył, co było dla niego nie lada wysiłkiem. Cicho jęknął, prostując rękę.
   - Dajmy mu trochę spokoju - powiedziała Misako. Wszyscy wyszli, chociaż ja się trochę ociągałem, żeby jak najdłużej zostać z duchem.
   To wszystko wina Senseia Yanga. Cole się poświęcił, a on zmienił go w ducha na zawsze.   Gdyby tylko udało się cofnąć czas, rozegralibyśmy wszystko inaczej. Nie doszłoby do tego.   Ale nic nie możemy zrobić, tylko przywyknąć do smutnej prawdy...

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*

   Gdy Ronin zajrzał do zatoczki, serce podeszło mi do gardła.   Spanikowałam i zaczęłam się odsuwać. Na szczęście nie chciał nurkować. Odszedł od wody.
   Odetchnęłam z ulgą. Boję się go.
   Cole już chyba nie chce ze mną być. Wyrządziłam mu zbyt wielką krzywdę.
   Z tego, co zrozumiałam, mój ukochany nie może dotykać wody, której ja potrzebuję do życia.
   Nie chcę go skrzywdzić, więc muszę trzymać się od niego z daleka.

~Oczami Kaia~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Wypadek Cole'a wstrząsnął wszystkimi. Większości było smutno, ale ja byłem wściekły na Lilianne. Chociaż wiedziałem, że nie jest niczemu winna, to jednak skrzywdziła mojego przyjaciela.
   Nikt nie mógł skupić się na treningu, a ja potrzebowałem chwili dla siebie, żeby ochłonąć.
   - Idę na spacer - oznajmiłem wszystkim wojownikom i ruszyłem wgłąb dżungli. Nikt mnie nie powstrzymywał.
   Stanąłem przed górą i zastosowałem Airjitzu, żeby dostać się na jej szczyt.
   Otworzyłem wrota Świątyni Światła i usiadłem na środku zakurzonej, kamiennej posadzki, wspominając, ile rzeczy dokonaliśmy razem jako drużyna ninja.
   Po moim policzku pociekła łza. Wzruszyłem się.
   Tak wiele razy ratowaliśmy całą Krainę Ninjago przed niebezpieczeństwami...   Szkielety, Wężonowie, Kamienna Armia, Garmadon, Mroczny Władca... Wymagało to od nas wielu poświęceń, jednak dalej żyjemy i walczymy o dobro świata.
   Teraz byłem już spokojny. Otarłem łzę, wyszedłem ze świątyni i wróciłem do obozu.
   Zapadał zmrok.

~Oczami Lloyda~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Przesiadywaliśmy w milczeniu na plaży sporo czasu. Po tych kilku godzinach Kai wrócił ze swojego spaceru.
   - Hej, jak tam? - przywitał nas.
   - Z Cole'em nadal źle, ale Zane poszedł na statek zrobić dla niego tort czekoladowy - uśmiechnąłem się, mówiąc ostatnie słowa.
   - Ale zostanie coś dla nas? - zaśmiał się Mistrz Ognia.
   - Wątpię - wtrącił się Jay.
   - To w takim razie poczekam na kolację - dokończył Kai.
   - A może pójdziemy po Zane'a? - zapytałem. Niebieski i Czerwony Ninja zgodzili się.
Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę Perły Przeznaczenia. Już z daleka poczuliśmy słodką woń czekolady.
   Wskoczyliśmy na pokład i od razu zobaczyliśmy nindroida w różowym fartuszku i tacą z tortem w dłoniach.
   - Cześć, Zane. Świetnie wyglądasz - Jay ledwie powstrzymywał śmiech.
   - A wy znowu śmiejecie się z tego, że nie chcę być brudny? - zapytał Mistrz Lodu.
   - Dobra, Zane. Rozumiemy, że tort gotowy? - zmieniłem temat.
   - Jasne. Idziemy? - odparł zapytany. Bez słowa poszliśmy razem z Zane'em (i jego tortem) do jaskini.
   Cole siedział na łóżku, wciąż niezregenerowany i tylko podniósł na nas lekko wzrok.
   - Cole... Mamy coś dla Ciebie - powiedział Zane, prezentując swój wypiek.
   - Ale wy wiecie, że duchy nie potrzebują jedzenia? - spytał bezuczuciowo Mistrz Ziemi.
   - Wiemy, ale tort czekoladowy zawsze sprawiał Ci przyjemność. Nawet od kiedy stałeś się duchem - podsumował Kai.
   - Dzięki, chłopaki... Nie miejcie mi tego za złe, ale nie jestem głodny - Cole wbił wzrok w swoje przezroczyste stopy i zamilkł.
   Widziałem, jak Zane'owi zrobiło się przykro. Natrudził się, a Czarny Ninja to odrzuca.
   Postanowiliśmy wyjść z jaskini. Było nam smutno, ale nasz przyjaciel nie był w lepszym nastroju. Zostawiliśmy go sam na sam z jego myślami.

   Trochę smutny ten rozdział, ale tak wyszło. Mamy nadzieję, że się podoba. W następnym na pewno zacznie się dziać. Liczcie na więcej scen... Miłosnych ;)

Zakazana Miłość (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz