Rozdział 12

966 84 40
                                    

~Oczami Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Słońce zaszło, a na niebie pojawiły się gwiazdy i księżyc. Zjedliśmy kolację (ale Cole nie) i położyliśmy się spać.
Większość usnęła z łatwością, ale ja, Nya i Cole mieliśmy z tym problem.
W końcu Mistrzyni Wody położyła się do mojego łóżka [bez skojarzeń, zboczuszki] i oboje zasnęliśmy.
Ninja Ziemi też pewnie po chwili zapadł w sen.

~Oczami Cole'a~
*By Czesieł*

Odczekałem przynajmniej z dwa kwadranse, by upewnić się, że wszyscy głęboko śpią.
Postawiłem stopy na podłożu jaskini i po cichu wyszedłem na plażę. Dotarłem do zatoczki, chociaż chwilami chciałem zawrócić, żeby wypocząć. Ramię bolało w tylko trochę mniejszym stopniu. W każdym razie nie czułem ulgi.
Ukucnąłem przy brzegu oceanu i zajrzałem do wody.
- Lily... - zawołałem ją słabym głosem.
Wtem na dnie zatoki coś się poruszyło i wypłynęło na powierzchnię, siadając na kamieniu.
- Cole... Dlaczego tu przyszedłeś? - spytała syrena.
- Obiecałem - odparłem, delikatnie się przy tym uśmiechając.
- Cole, nie powinieneś tu być.
Ja nie chcę zrobić Ci krzywdy - odsunęła się kawałek dalej ode mnie i spojrzała smutno w moje oczy.
- Lily, ja Ciebie kocham - wyciągnąłem ręce w jej stronę, ale odsuwała się jeszcze bardziej. W końcu sam ruszyłem w jej kierunku. Została w miejscu.
Pocałowałem ją. Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. Chwyciłem jej zarumienioną twarz.
Z początku się bała. Nie chciała mnie poparzyć... Jednak po chwili odwzajemniła pocałunek.
Nie interesowały mnie moje piekące dłonie i wargi. Liczyła się tylko miłość.

~Oczami Ronina~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Często budzę się w środku nocy... Tak jak i teraz.
Znudzony rozejrzałem się po jaskini. Wszyscy spali, ale dwa łóżka były puste.
Zobaczyłem, że Nya śpi w jednym z Jayem [bez skojarzeń], ale wciąż mi kogoś brakowało...
,,Gdzie jest Cole?" - pomyślałem. Wstałem, żeby go poszukać. Po drodze potknąłem się o kilka rzeczy, jednak nikt się nie obudził.
Wyszedłem z jaskini i od razu ujrzałem zielonkawą poświatę ducha, która była wyjątkowo jasna.
Klęczał przy Lilianne i... Oni się całowali! Przekląłem w myślach Mistrza Ziemi. Odebrał mi kolejną miłość!
Miałem ochotę iść i od razu odebrać mu Lily, ale uszykowałem już w głowie idealny plan.
Uśmiechnąłem się złowieszczo i wróciłem spać do jaskini.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*

Przerwałam pocałunek, bo zaczęło mi brakować powietrza. Spojrzałam na Cole'a i zobaczyłam coś strasznego:
- Cole, twoje usta... - powiedziałam. Pewnie od razu zdał sobie sprawę, że są poparzone. Założył swoją maskę ninja i spojrzał na mnie.
- Lily, czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał odważnie.
- W sensie... Twoją syreną, tak? - spytałam. Wiedziałam, o co mu chodzi, tylko potrzebowałam chwili do namysłu.
- Tak... Myślę, że tak - rzekł Cole. - To zgadzasz się?
- Tak! - krzyknęłam z radości.
- Cichutko, nikt się nie może dowiedzieć - mówił czule, przykładając swój poparzony palec do moich warg.
Nie chciałam, żeby cierpiał, ale tak bardzo go kochałam, że musiałam się zgodzić.
- To ja już pójdę. Rany na twarzy do rana znikną - powiedział i wstał. Zerkał na mnie co kilka kroków.
Wtedy zobaczyłam, jak bardzo bolą go te nowe rany.
Miał przymrużone oczy, które migotały do łez, a gdy szedł to chwilami załamywały się pod nim nogi.
Gdy zniknął w jaskini, zanurkowałam. Bałam się zostać bez opieki w zatoczce, ale nikt o tym nie myślał.
Wtuliłam się w algi porastające dno tego zbiornika wodnego i zasnęłam, nadal czując wargi ducha na tych swoich.

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Obudziłem się skoro świt, ale całą noc miałem wizje.
Widziałem trytonów i symbole śmierci. Od razu wstałem i pobiegłem do Senseia Wu, mówiąc o tym.
- Zane, ja miałem takie same wizje. Właśnie dlatego tu jesteśmy. Któreś z was umrze - rzekł Sensei Wu ze smutkiem w głosie. Od razu zapytałem przestraszony:
- Czy to będzie Cole? - spojrzałem w stronę przyjaciela, którego rana na ręce wciąż się nie goiła.
- Bardzo możliwe - powiedział Sensei zrezygnowany.
Nie miałem sił, by cokolwiek odpowiedzieć. Po moim srebrzystym policzku pociekła łza.
- Obudź wszystkich z wyjątkiem jego. Musimy im przekazać prawdę - rozkazał Mistrz Wu. Przemyślał to, żeby nie budzić Ninja Ziemi. W sumie miał rację. Gdyby Cole się dowiedział, poczułby się jeszcze gorzej.
Wojownicy od razu wstali i wyszli na plażę, zostawiając śpiącego ducha samego.
- Sensei, dlaczego kazałeś nie budzić Cole'a? - zapytał Kai.
- Ja wiem, ale nie mogę tego powiedzieć - wtrącił się przygnębiony Lloyd.
- Posłuchajcie. Nie jesteśmy tu po herbatkę, ale po to, by wypełnić przeznaczenie. Ktoś z was ma zginąć na tej wyspie i najprawdopodobniej będzie to Cole - przemówił syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu.
- Sensei, jak mogłeś?! - krzyknęła Nya, płacząc. Jay ją przytulił. Teraz myślę, że wszyscy się rozpłakali. Nawet androidka w mojej głowie.
Chwila... Ktoś nie był smutny. To Ronin. On wcale się do Cole'a nie przywiązał, więc nie cierpiał.

~Oczami Cole'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Obudziłem się. Zdjąłem maskę ninja i spojrzałem w lustro. Rzeczywiście rany z twarzy zniknęły.
W jaskini nikogo nie było, więc postanowiłem wyjść na zewnątrz.
Moi przyjaciele... Płakali?
- Co się stało? - zapytałem podchodząc.
- Nic. Zupełnie nic. Lepiej wróć do jaskini - rzekła spokojnie Misako i odprowadziła mnie do mojego łóżka.
- O co chodzi? - spytałem podejrzliwie.
- O nic. Lepiej powiedz: jak Twoje rany? - dopytywała. Pokazałem jej niezregenerowane wgłębienia na ramieniu i dłoniach. Skrzywiła się trochę. Wiem, nadal wyglądały paskudnie. A jeszcze bardziej bolały.
Pozwoliłem jej dotknąć poparzeń. Cicho syknąłem z bólu.
- Cole, ja znam sposób na leczenie takich ran. Tylko uprzedzam... Będzie boleć - chwyciła miejsce z najgłębszą raną, wyjęła jakieś dziwne liście z kieszeni i ułożyła tam.
Miała rację. Piekielnie bolało. Zacisnąłem pięści, wargi i powieki.
- Cole, wytrzymasz? - zapytała troskliwie - Jeszcze tylko chwila.
Wytrzymałem. Nagle przestałem czuć obecność rany. Misako zdjęła liście. Rzeczywiście... Wgłebienia zniknęły.
- To jest genialne! - powiedziałem uszczęśliwiony. Mama Lloyda zrobiła mi okład także na pozostałych ranach. Pogodziłem się z silnym bólem ku zregenerowaniu swojego ciała.
Po kilku minutach czułem się zupełnie dobrze. Podziękowałem mamie Lloyda i wyszedłem na plażę.
Wszyscy ucieszyli się na mój widok. Zwłaszcza, że czułem się świetnie i nie miałem ran.
Ronin wbiegł do jaskini. Wracając trzymał w rękach deskę surfingową. Rzucił się na pierwszą dużą falę, jaką zobaczył.
Przyznam szczerze, że całkiem nieźle mu szło.

~Oczami Ronina~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Z łatwością pokonywałem każdą kolejną falę. Od zawsze byłem świetny w surfowaniu. I w nurkowaniu też.
Na tym polegał mój plan. Upozoruję upadek.
Gdy nadeszła odpowiednia fala zachwiałem się na desce i wskoczyłem do wody. Do dna miałem kilka dobrych metrów.
Przy nim czekała już Lilianne, by mnie uratować. Nie mogła wypłynąć przecież na powierzchnię z powodu braku płetw.
Zamknąłem oczy udawając nieprzytomnego, a ona mnie chwyciła i ciągnęła w stronę brzegu. Oddechu starczało mi z łatwością.
Po chwili wyciągnęła mnie na plażę. Wokół siebie usłyszałem okrzyki typu:
- Kto mu zrobi ,,usta, usta"?
- Czy on w ogóle żyje?
- Dajcie mu chwilę. Może się ocknie.
Uchyliłem jedno oko tak, żeby nikt tego nie zauważył i po chwili znowu je zamknąłem.
Tak, jak się spodziewałem. Obok mnie była Lily. Przygotowałem się, by ostatecznie zagarnąć ją dla siebie.
Przechyliłem głowę w stronę Lilianne, chwyciłem ją za kark i złączyłem nasze usta w wymuszonym pocałunku.
Cole, widząc to, odbiegł spowrotem do jaskini.
Właśnie o to chodziło. Teraz Lily jest moja!
Syrena odepchnęła moją twarz od siebie i spoliczkowała mnie. Po chwili zapłakana zniknęła w wodzie.

Już widzimy w komentarzach te hejty na Ronina :P Rozdział długi, ale działo się sporo. Dziękujemy za uwagę, Gwiazdeły!

Zakazana Miłość (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz