XXVIII

1.3K 90 0
                                    


-Pomóc ci zawiązać, o wszechmogąca istota?- Usłyszał w jej głosie rozbawienie.

-Już się mnie tak nie boisz?- Specjalnie zniżył głos. Zaobserwował na jej ramieniu gęsią skórkę. Sięgnęła do krawatu i powolnymi ruchami palców zaczęła go rozplątywać.

-Zdałam sobie sprawę, że chyba mi nic nie zrobisz, skoro chcesz abym ci pomogła.- Zaczęła powoli go zawiązywać. Wolała się nie spieszyć, przypominając sobie przy okazji jak to się robiło. Zresztą pod bacznym wzrokiem Lucyfera, Pana Piekła i Nocy, wolała się nie pomylić.

-Mądra myśl.- Nie zniżał głosu, patrząc na niższą od siebie dziewczynę. Pojawił jej obok stóp ciemne jak sukienka pantofelki. Nie zwróciła na nie szczególnej uwagi, poprawiając krawat. Odsunęła się, patrząc na swoje małe dzieło. Lucyfer założył marynarkę i zapinając guzik wskazał głową na buty.

-Dzięki.- Założyła je. Były zaskakująco wygodne i idealne na nią.- Więc...

Podał jej ramię. Dziewczyna spojrzała na niego w małym zaskoczeniu.

-Czy mogę prosić o rękę, panno...- Oczekiwał, że poda mu przy okazji swoje imię, którego nie poznał do tego czasu. Ona jakby ignorując jego sugestię złapała za ramię. Nawet pod materiałem koszuli i marynarki czuła silną rękę. Przez myśl jej przeszło, że dobrze by czuła się w tych ramionach. Na pewno bezpiecznie. Potrząsnęła lekko głową, wyrzucając tę myśl z głowy. Jednak nie na długo, bo powróciła ponownie gdy pojawili się przed dużymi, zdobionymi frontowymi drzwiami. Zacisnęła wtedy lekko palce, czując zawroty głowy po nagłej teleportacji. Mięśnie lekko się napięły, dając jej oparcie. Odczekał chwilę, w której doszła do siebie.

-Co tu robimy?- Ruszyli po schodach w stronę wejścia.

-Mam sprawę do załatwienia z pewną demonicą.

-Demonicą?- Uniosła brwi.

-Tak. Demony, wampiry, duchy, bla bla, istnieją. No ale nie każdy z was ludzi o tym wie.- Otworzył jej drzwi. Weszła pierwsza, co wykorzystał bardzo dobrze. Jak typowy facet spojrzał na jej tyłek. Po czym wkroczył za nią do środka.- Ale żeby nie było, to nie są jak w bajkach duchy. Nie pogadasz z nimi.

Pokiwała powoli głową, rozglądając się. W pięknej, zdobionej hali wraz z nią i Lucyferem było jeszcze wiele innych osób. Wszyscy elegancko ubrani. Niektórzy nawet zbyt bardzo wystrojeni.

-Zachowujemy się jak goście. Gdy ją znajdę, bądź miła. Nie lubi pyskatych.- Prowadził ją między ludzi w poszukiwaniu demona.

-Nie jestem pyskata!

-Nie pyskuj.

Zamilkła. Może faktycznie lubiła to robić. I często. I nawet diabłu. Co ją nieco bawiło. Oby w końcu za to pyskowanie nie zrobił jej krzywdy. Głównie o tym myślała, idąc przy blondynie. Patrzyła po ludziach. Kobiety ubrane w piękne suknie. Mężczyźni w garnitury. Tak samo kolorowe jak sukienki. Można było zobaczyć od jasno różowego do głębokiej czerni. Każdy bawił się wedle własnego uznania. Inni pili przy barze, inni jedli, a wręcz pożerali przysmaki. Większość jednakże bawiła się na parkiecie. W sali rozbrzmiewał Beethoven i Mozart. Impreza nie dla wieśniaków z wiosek.

Pan piekła i nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz