XXXIII

1.2K 85 1
                                    

-Nasz? To dlaczego nic o nim nie wiem?

-Mała niespodzianka.- Zbliżył się do niej.- Nie ładnie tak psuć niespodzianki.

-Zostawiłeś zapalone światło i otwarte drzwi. To raczej ty zepsułeś.

Uśmiechnął się pod nosem, opieracajac dłoń przy jej głowie. Dopiero teraz zmądrzała. Przecież to było specjalne zaproszenie dla niej. Oblizała zaschnięte usta.

-No tak.

-Grzeczna dziewczynka. Nareszcie połączyłaś wątki?- Zapytał niskim tonem. Znowu to robił. Pobierał od niej moc, która wzmacniała się przez jego głos i bycie. Najlepiej jak najbliższe.

-Co to ma być? Zagłada świata? Ludzkości? Apokalipsa?

-Shhh, spokojnie.- Niemalże szepnął, kładąc wolną dłoń na jej policzku. Czuł kolejny przypływ mocy oraz lekko spinające się mięśnie. Jednak nie tak bardzo jak wcześniej.- Wszystko wyjaśnię.- Przesunął po skórze kciukiem.

Musiała wykorzystać swoje ostatnie pokłady siły psychicznej aby go nie odepchnąć ani nie odwrócić wzroku, nie dając mu tym samym satysfakcji.

-Teraz. Wyjaśnij teraz, Lucyferze- rzekła cicho, ale pewnie. Nie przestawał głaskać jej policzka.

-Byłem przez tysiąclecia w piekle. Przez was- ostatnie dwa słowa wyszeptał jej na ucho. Uśmiechnął się, widząc przebiegający przez nią drzeszcz.- Teraz pragnę się odwdzięczyć.

-To nie my cie zesłaliśmy do piekła.

-Gówno prawda- warknął.- Gdybyście nie powstali... To by nie było tego całego zła. Ja nie byłbym zły. Nie jestem zły.

Pokiwała lekko głową, woląc mu nie przerywać.

-To wy. Siedziałem cały czas w zamknięciu. A wy wszyscy zrzucacie winę na mnie. Przez wyrażenie własnego zdania i sprzeciw Bogu!

-Nienawidziłeś ludzi.

-Wciąż to robię.

Zamilkła. Mimo rozmowy rozluzniła się nieco. Twarz blondyna była blisko jej. Dłoń zatrzymala się w bezruchu na policzku.

-Teraz mam wielki plan. Boga nie ma. Jesteśmy tylko ja, ty i reszta ludzi i innych bezwartościowych stworzeń.

-Co chcesz zrobić?

Uśmiechnął się, słysząc z jej ust padające to, a nie inne pytanie.

-Nowego świata. Nowej historii. Życia.

-Czyli jednak apokalipsa.

-Jeśli tak to nazywasz.

-Czemu... Czemu nie możesz pokazać ludziom, że nie jesteś taki, jak cię pokazał Bóg? Jak cię odbierają?

-Bo są głupi- szybko odpowiedział.- Od tysięcy lat wmawiano im że zło jest czarne, dobro białe. Nie da się zmienić tego, co jest w genach.

-Dlatego chcesz stworzyć nowe geny.

-Mądra dziewczynka.

Widziała w jego oczach chłód. Wspominanie o ciężkiej przeszłości każdego bolało.

-Teraz pomożesz mi w kolejnym etapie. Tylko tym razem nareszcie ty się popiszesz.

Przełknęła ślinę.

-To znaczy?

-Potrzebuję zdobyć zaufanie pewniej jednostki ziemskiej. Posiada on cenne wzmacniacze mocy, które przydadza mi się przy przeprowadzaniu mego planu.

-Ja ci nie wystarczam?

Kącik jego ust podniósł się. Założył jej włosy za ucho, dotykając lekko skóry, która pod jego dłonią dostawała gęsiej skórki.

Pan piekła i nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz