Rozdział V

93 4 0
                                    

Kiedy wrócili do domu był wieczór. Światła w głównym domu były pozapalane a przed wjazdem stały dwa samochody.
-Będziesz miała okazję porozmawiać z moim ojcem.

Emmeline uśmiechnęła się skrycie. Akhito Yamatoe był rekinem biznesu na arenie międzynarodowej. Poważny przez wszystkich, śmietanka japońskiej elity. Ciekawe czy Kento przypominał ojca bardziej niż matkę, która mimo swojej urody była zimna jak lód.

Kento delikatnie otworzył drzwi wejściowe i złapał żonę za rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się porozumiewczo i wspólnie weszli do domu. Z pokoju obok słychać było rozmowę przeplataną z męskich, donośnym śmiechem.
-Jesteśmy w domu.*- Oboje weszli do jadalni i przywitali się z członkami rodziny. W pokoju siedzieli seniorzy rodu oraz rodzice Kento.

Akhito Yamatoe siedział pochylony nad kuflem piwa i wraz ze swoim ojcem rozwiązywali krzyżówki. Jego ciemne włosy lekko już posiwiałe były rozwichrzone. Ubrany był w luźne jeansy i ciemny sweter, który podkreślał jego podstawę. Figlarne brązowe oczy mimo swojego już wieku wciąż miały w sobie iskierki radości z życia. Emmeline wiedziała w kogo wdał się jej mąż. Ogromne przeciwieństwo stanowiła jego żona, zimna i powściągliwa kobieta z piękną ale smutną twarzą. Ciemne włosy zaczesane w kok dodawały jej lat a na twarzy nie było nawet grama makijażu. Kobieta była zadbana ale też bardzo skromna. Ubrana była w zwykłą, prostą szarą sukienkę i czarny szal.

Kiedy do pokoju weszło małżeństwo ojciec Kento ze zdziwieniem zwrócił się w kierunku pary.
-Emmeline Lanchester? Nie miałem pojęcia, że to ty zostałaś żoną mojego syna. Mało nam opowiada co u niego słychać. Do tego to szybkie małżeństwo. Cieszę się jednak, że to ty jesteś moją synową. Pamiętam wszystkie moje kontrakty a ten z twoim ojcem był...specyficzny. -Akhito zakaszlał wymownie. Jednak mówił dalej.- Pamiętam, że zawsze była z nim twoja mama. Wspaniała kobieta, widać bardzo go kochała. Potem spotykał się z inną. Rozwiedli się?
-Mama umarła. 4 lata temu, rok po zawarciu kontraktu.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-Mężczyzna wstał i kiwnął głową* w geście przeprosin a potem poklepał dziewczynę w ramię.
-Witaj w rodzinie, Emmeline.
-Skoro wszyscy się przywitali to ja zaparzę herbaty. Usiądzcie dzieci.- Sayuri-san* puściła oko do Emmeline i wskazała miejsce przy stole.-Misaki musi was dzisiaj zrugać przygotujcie się.-
-Mamo, przestań proszę. To nie jest żadne ruganie. Nie podważaj mojego autorytetu.- Matka Kento spojrzała chłodno na teściową i zmierzyła wzrokiem Emmeline.
-Usiądzcie proszę. Tak, bardzo dobrze. Widzę młoda damo, że nie brakuje Ci kultury osobistej. Chciałabym z wami jednak omówić coś innego niż savoir vivre. Chodzi o was.

-Pani Yamatoe je...- Misaki przerwała jej skinieniem ręki.
-Okaa-san* wystarczy.
-Jeśli coś się Pani nie podobało we mnie proszę mi mówić, postaram się poprawić, rozumie Pa..mama, ja jestem z Anglii i ciężko mi teraz ale..-
-Uspokój się dziecko. Ona wam chce wesele wyprawić.- Babcia Kento postawiła przed nimi talerz pełen ciastek oraz zieloną herbatę. Emmeline momentalnie przeszła ochota na słodkości.
-Ale jak to...wesele?- Kento popatrzył z niedowierzaniem na swoją matkę.-To chyba nasza sprawa jak zawiera się związki, prawda?-
-Taki wstyd, nawet obiadu dla rodziny nie było. Jak ja mam się pokazać reszcie rodziny pokazać? Za Ciebie mam się wstydzić?-Wyraz twarzy Misaki wyrażał niezadowolenie ale i gorycz. Kobieta jednak znów zaczęła mówić. -Zależy mi na waszym szczęściu dzieci. Nie traktuj mnie Kento jak wroga, ja chcę żebyś był szanowny i poważny. A i która kobieta nie chce bajkowego wesela?

Emmeline poczuła się jeszcze gorzej. Oczywiście, że chciała pięknego ślubu w kaplicy i wspaniałego wesela na zewnątrz. Ale nie z kimś kto jej nie kocha. Rozumiała też teściową, chciała tylko czuć się dumna ze swojego jedynego dziecka. Jak mogłaby jej odmówić.
-Zgadzam się. Nie wiem jak Kento ale niech będzie. Nie chcę by przeze mnie rodzina była skłócona. Nie mam jednak rodziny a moi przyjaciele nie są zbyt bogaci by przyjechać, nie mają też czasu.-

Emmeline powiadomiła przyjaciół o ślubie na lotnisku, telefonicznie. Jej jedyna przyjaciółka, Rose bardzo się cieszyła, że w końcu będzie szczęśliwa. Odkąd Rose została matką rzadko się widywały a teraz będzie to jeszcze mniej możliwe. Reszta znajomych to ludzie z uczelni, wspólni znajomi Kento mało dla niej znaczący. A ojciec raczej wątpliwe jest by przybył na przyjęcie. Zresztą nawet nie chciała go widzieć.
-Nie martw się o to, na pewno spodoba Ci się nasza rodzina!- Matka Kento nagle się ożywiła a jej twarz nabrała rumieńców. -Niedługo wszystko ustalimy, sukienkę, gości, miejsce...-
-My już pójdziemy spać mamo...-Kento złapał Emmeline za rękę i wyszedł z jadalni, kierując się w stronę ich pokoju. Kiedy oboje byli już w środku, drzwi zatrzasnęły się z łoskotem.
-Co ty sobie wyobrażasz? Mam się na to zgodzić? Będziemy udawać zakochanych i pokazywać to wszystkim. Wystarczy, że wiedzą, nie muszą widzieć.
-Kento, przestań. To tylko przyjęcie, a twojej mamie tak zależy. Daj spokój.
-To ty daj spokój. Próbujesz się wkupić w jej łaski? Możesz sobie darować!
-Jak śmiesz?! Po prostu mi jej żal, że ma takie wstrętne dziecko jak ty! Mógłbyś chociaż raz się zgodzić! Nie wszystko będzie tylko po twojemu. Teraz jesteśmy małżeństwem, nie ważne jakim ale to wciąż jedność!
-Masz rację, przepraszam. Moja matka zasługuje na to. Nie chce się o to kłócić. Idź pierwsza pod prysznic, muszę pomyśleć.

Emmeline bez słowa wyszła z pokoju. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Tak szybko przestali się kłócić jakby nigdy nic. Rozumiała Kento, też tego nie chciała ale odmowa byłaby ciosem w serce dla jego matki. Była taka szczęśliwa, kiedy o tym mówiła. A na początku wydawała się być taka zimna...

Po skończonej kąpieli, Emmeline wróciła do pokoju. Kento już spał, widocznie umył się w łazience na dole. Jego włosy były wilgotne od wody a ciało pachniało kwiatami. Emmeline po cichu weszła pod kołdrę i delikatnie dotknęła włosów męża. Tak bardzo jej go brakowało przez te wszystkie lata, a teraz nawet kiedy są razem, jest nieosiągalny. Zmieniła się ale wciąż coś do niego czuła. Emocje kumulowały się w środku i wcale nie znikały. Były naiwne i skryte. Tej storny nie chciała pokazać nikomu. Nawet Kento. Nie potrafiła się przyznać. Tylko do czego?

♡◇♧♡◇♧♧◇
*Tadaima- Jestem w domu. Japończycy, którzy wracają do domu używają tego zwrotu. Robi się tak zawsze bez względu na ilość osób w domu.
*Japończycy w geście przeprosin lub szacunku kłaniają się. Ukłon zależy od sytuacji i statusu osoby którą przepraszasz.
*san- Pan, Pani (Sayuri-san- Pani Sayuri)
*Oka-san- matka. (Kiedy zwracasz się do niej)

Kocham do Jutra [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz