Rozdział VII

94 5 0
                                    

Dom Yamatoe
-Nie mamy o czym rozmawiać. Nie jesteś zaproszony.
-Kento mówił inaczej.
Emmeline czuła jak tępy ból przeszywa jej serce. Kento nie byłby tak głupi by zaprosić jej ojca. Przynajmniej tak się jej wydawało.
-Chciałem Cię poinformować, że z Laicey nie damy rady przyjechać. Wyjeżdżamy na wakacje.- Stanley niczym pięcioletnie dziecko śmiał się z tego bez skruchy. -Właściwie to miałem do was prośbę. Potrzebujemy jeszcze pieniędzy a suma, która nam dałaś jest skromna...
-Nie dam Ci złamanego grosza, więcej nie dzwoń.- Emmeline rozłączyła się i cisnęła telefonem o łóżko. Chciała płakać ale to nic nie da. Nie zmieni przecież swojego ojca, nie sprawi, że stanie się lepszym człowiekiem. Razem ze swoją głupią żoną myślą tylko o jednym- pieniądzach.

♤♡◇♧

Podczas rodzinnego obiadu w domu Yamatoe rozmowa kręciła się wokół wesela. Misaki-san zaplanowała już wystrój ogrodu, jedzenie oraz rozrywkę a razem z pomocą Anri ustaliła listę gości. Emmeline była pełna podziwu w stosunku do teściowej. Na pierwszy rzut oka smutna starsza pani, przy odrobinie uwagi i wsparcia zamienia się w superwomen. -Szkoda tylko, że jej syn taki nie jest.- Pomyślała Emmeline.
-Em, wiem, że może to dosyć wcześnie ale chcemy żeby wesele odbyło się w ten weekend. Wiem, że to tylko kilka dni ale wasze mieszkanie jest już prawie skończone a znając moje dziecko, nie będzie mnie zbyt często odwiedzał.- Misaki uśmiechnęła się smutno. Emmeline delikatne dotknęła jej ramienia i uśmiechnęła się życzliwie.
-Ja na pewno będę Cię odwiedzać, mamo.
-Em, dziękuję. Zapomniałam, że właśnie zdobyłam córkę. - Kobieta spojrzała na nią z wdzięcznością i pogładziła ją po włosach po czym obie przytuliły się do siebie.
Po skończonym posiłku wszystkie Kobiety wspólnie wybrały się na spacer po okolicy. Jedynie Anri zrezygnowała, z powodu pracy którą musiała dokończyć na jutro. Aż do wieczora Emmeline miała okazje podziwiać Tokijskie przedmieścia, stare ulice z drewnianymi domami. Przepiękne ogrody pielęgnowane z kunsztem wiele lat. Buddyjskie świątynie i ich odwiedzający modlący się o spokój ducha dla siebie i bliskich. Wszystko tak inne od tego co znała w Europie. Dzikie, orientalne a zarazem tak piękne. Po prostu cudowne.
♤♡◇♧
Pod wieczór do domu wrócił Kento wraz ze swoim ojcem. Znów miał na sobie garnitur a zwykle roześmiane oczy były teraz zaczerwienione i zmęczone. Jakby przelotem pocałował żonę w policzek i poszedł na górę. Emmeline czuła się nieco odrzucona, chociaż ganiła się za te uczucie. Nie miała prawa się tak czuć. Nie przy nim.
W sypialni było cicho, Kento brał pewnie prysznic. Emmeline postanowiła przebrać się w piżamy i położyć się wcześniej spać. Wiele się dzisiaj wydarzyło, więc jedyne co jej dobrze zrobi to ciepłe łóżko. Dziewczyna zsunęła z siebie stanik i koszulkę i już miała założyć koszulę, gdy do pokoju wszedł Kento. Blada twarz dziewczyny pokryła się czerwienią, a drżące ręce próbowały bezskutecznie ukryć pokaźne piersi. Kento odwrócił się plecami do żony jednak mogła zauważyć, że koniuszki jego uszu są zaczerwienione.
-P-przepraszam, nie chciałem.
-Nic nie szkodzi...- Emmeline szybko złożyła koszule i wskoczyła pod kołdrę. Kento omijał jej wzrok i wciąż jeszcze lekko czerowny położył się obok. Dziewczyna rozpoczęła rozmowę.
-Dzwonił Ojciec.
-Powiedziałem mu tylko dlatego, że to twój rodzic. Wiesz o tym.
-Zaprosiłeś go?
-I tak by nie przyjechał.
-Powiedział mi to dzisiaj. Woli wakacje od własnej córki. Chciał pożyczyć pieniądze. Odmówiłam. Nie mam ani pieniędzy ani ochoty mu ich dawać.
-Przecież masz...
-Twoje się nie liczą.- Emmeline odchyliła głowę do tyłu i spojrzała się w sufit.
-W sobotę jest ślub. Twoja matka tak zdecydowała. Zaprosiła całą waszą rodzinę. Zaczęłam się przez to stresować, nie podoba mi się to.
-Mi też nie.
-Chociaż wychodzi na to, że nieźli z nas aktorzy. Nie ma tego złego.
-Z Ciebie zawsze była dobra aktorka.- Kento spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie.
-Chyba za to Cię wtedy pokochałem.
-Oboje umiemy grać, na dobre nam to nie wychodzi.- Emmeline odwzajemniła uśmiech. Nie był to uśmiech radości, raczej smutny i nostalgiczny.
-Dobranoc Kento.
-Dobranoc, Em. Słodkich snów.

Kocham do Jutra [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz