Rozdział VI

81 4 0
                                    

W okolicy pierwszej nad ranem Emmeline obudził dźwięk dzwonka w telefonie. Dziewczyna przyłożyła słuchawkę do ucha i sennym jeszcze głosem odebrała połączenie.
-EMMELINE, GDZIE CIĘ WCIĘŁO?! OD TRZECH DNI NIE MA CIĘ W PRACY! MASZ SZCZĘŚCIE, ŻE JESTEŚ Z NAMI NA CZYSTO. MOŻESZ JUŻ WIĘCEJ NIE PRZYCHODZIĆ.- Pip, pip, pip. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że właśnie została zwolniona. Przez ten cały bałagan zapomniała o takim czymś jak praca i pieniądze. Może i Kento jest bogaty ale nie może wiecznie żyć na jego koszt. Zresztą nie będą wiecznie udawać.
-Kto dzwoni o takiej godzinie?- Kento odwrócił się w stronę żony nie otwierając nawet oczu.
-Wyrzucili mnie z pracy.
-I po co Ci ta praca skoro wszystko masz?
-Bo nasze życie razem to gra a ja muszę potem z czegoś żyć. A teraz śpij.- Emmeline wyciszyła telefon i przykryła się kołdrą. Kolejne zmartwienie na jej głowie.
♡♡♡

Emmeline obudził dźwięk SMS'a. Kento napisał wiadomość, że wróci późno i matka zaplanowała jej dzień pełen wrażeń. Wspaniale. Po szybkiej kąpieli i oporządzeniu się Emmeline skierowała się w stronę jadalni. Przy stole siedziały trzy osoby: Babcia i Mama Kento wspólnie przeglądały katalog a Anri kończyła swoją poranną kawę.
-Dzień Dobry.
-Oh Emi, widzę, że wstałaś, wspaniale! Chcemy dzisiaj ustalić szczegóły ceremonii. Postanowiliśmy zrobić wesele tutaj, ogród jest przestronny a pogoda w najbliższym czasie wspaniała. Anri zaproponowała, że zajmie się zaproszeniami i listą gości a nam pozostaje reszta. Dzisiaj wybierzemy się na przymiarkę sukni. Znam wspaniały salon!- Misaki podała Emmeline magazyn z sukniami. Dziewczyna wymownie spojrzała na Anri w poszukiwaniu pomocy jednak ta tylko się cicho śmiała.
-Dobrze?- Głos Emmeline był pełen wątpliwości ale dziewczyna nie potrafiła oprzeć się rodzinie Yamatoe. Zresztą wybieranie sukienki to nic trudnego, prawda?

W okolicach godziny dwunastej niebo zakryły czarne chmury. Ulewny deszcz bębnił w ściany domu otaczając dźwiękiem wszystkie pomieszczenia. Emmeline obserwowała spływające po oknie krople wody. Zaraz po telefonie matki Kento krawcowa ustaliła termin jeszcze na ten sam dzień. Przymiarka zakończyła się sukcesem a prosta sukienka nie wymagała wiele wysiłku by ją zrobić.
Dziewczyna dopiła resztkę kawy i spojrzała na Anri.
-Anri, czy w twojej firmie nie szukają może tłumaczy?
-Nie wiem, dlaczego pytasz?
-Szukam pracy.
-Rozumiem.- Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.
-Ja też nie chciałam żyć na koszt męża, dlatego zaczęłam pracować. Popytam w pracy o to stanowisko. Myślę, że coś się znajdzie.
-Dziękuję.
Emmeline wstała od stołu i odniosła swój kubek do kuchni. Zbliżała się pora lunchu, więc służąca przygotowywała obiad a Babcia Kento rozwiązywała krzyżówki. Dziewczyna postanowiła nie przeszkadzać i udała się do swojego pokoju. W środku było cicho i spokojnie. Emmeline postanowiła się przespać, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka.
Numer nieznany.
-Halo?
-Em, to ja tata. Jak tam?
-...Cześć...- Emmeline zamurowało. Jak on mógł do niej dzwonić po tym wszystkim?
-Chciałbym z tobą porozmawiać.
-Niby o czym?
-O twoim ślubie.

Kocham do Jutra [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz