Rozdział XI

72 6 2
                                    

-To był błąd. Nie powinniśmy tego robić, przepraszam.- Kento oparł się o framugę okna, skupiając swoją uwagę na deskach w podłodze. W drodze powrotnej nie zamienili ze sobą nawet słowa. Emmeline czuła się przytoczona całą sytuacją, nie widziała co może zrobić, żeby zmniejszyć dystans między nimi.
-Ja...wiem.- Kobieta czuła jak łzy napływają jej do oczu. Nie mogła przecież wyznać prawdy. Powiedzieć co czuje. Lepiej, żeby Kento nie widział.
-Jest jeszcze druga sprawa. Mieszkanie jest już wyremontowane i można się tam wprowadzić. Twoje rzeczy są już przewiezione, Mama zostawiła Ci czyste ubranie na jutro.
-Dziękuję. Czyli jutro rano?
-Tak. I nie martw się, mamy oddzielne sypialnie.- Kento zaśmiał się głośno. W jego tonie głosu można było wyczuć gorycz. Emmeline westchnęła cicho i usiadła na łóżku.
-Muszę wracać do pracy. Wrócę późno, na razie.- Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i ruszył ku wyjściu.

Emmeline ukryła twarz w dłoniach l. Z jej ust wydobył cichy jęk i szloch, który wypełnij pokój. Jeszcze przez dlugi czas dziewczyna nie mogła dojść do siebie.

♤♡◇♧♤♡◇♧

Mężczyzna spojrzał na zamknięte drzwi sypialni. Wszystko słyszy ale nie może nic zrobić. Jego pięści zaciskają się w geście bezradności . Co może zrobić? Przecież to wszystko jego wina.
W kuchni było pusto. Sayuri i Misaki siedziały wspólnie na patio i piły popołudniową herbatę.
-Mamo, Babciu. Zabierzecie Emmeline na spacer? Muszę iść do pracy.-
-Oczywiście, kochanie. Pracuj ciężko.- Sayuri poklepała wnuka po ramieniu i wróciła do pogawędki z córką.

Jakiś czas później, Tokio

Firma Yamatoe Inc. znajdowała się w dzielnicy finansowej tak jak większość innych przedsiębiorstw. Nowoczesny budynek idealnie współgrał z resztą otoczenia. Kento wszedł do środka i przywitał się z recepcjonistką. Parę minut później znajdował się już w swoim gabinecie by móc w spokoju zająć się swoją pracą. Jednak myśl o żonie nie dawała mu spokoju.

♤♡◇♧♤♡◇♧

Emmeline usiadła na ławce w parku niedaleko domu. Babcia Kento towarzyszyła jej by nieco dodać jej otuchy. Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu. To szczęście mieć taką rodzinę jak Kento.

-Babciu, masz szczęście, że masz taką rodzinę, wiesz?
-Wiem kochanie. Nie zawsze tak było. Gdyby nie przypadek to pewnie nie było by mnie tu teraz.
-O czym mówisz?- Emmeline spojrzała ze zdziwieniem na Sayuri. Ta uśmiechnęła się tajemniczo i kontynuowała opowieść.
-Moi rodzice postanowili wydać mnie za mąż. To było normalne w Japonii, że rodzice wybierali Ci małżonka. Ale ja nie chciałam się zgodzić. Postanowiłam, że ucieknę...Ale zdarzył się wypadek. I gdyby nie on...
-Kto, Babciu?
-Uranosuuke. To on mi pomógł. A potem doprowadził do domu. A ja się wtedy zdążyłam zakochać.
-A co z kandydatem twoich rodziców?
-Uranosuuke. To on był kandydatem. Poszedł mnie szukać ale nie wiedział jak wyglądam. Czy to nie głupie? Kochany Uranosuuke.
-Czyli to jednak nie było małżeństwo z przymusu?
-Trochę tak, trochę nie. Zauroczenie minęło a miłość przyszła z czasem. Bo miłość Emmeline to nie pocałunki i prezenty. Miłość to codzienna praca by utrzymać rodzinę. To ciepły obiad w domu. Opieka nad chorym małżonkiem. Wełniany sweter dla dziecka. To poświęcenie.
-Ja, chcę się poświęcić Babciu. Dla Kento. Choćby on nie kochał mnie.
-Bzdury dziecko wygadujesz. Znam własnego wnuka. Kocha Cię mocniej niż Ci się wydaje. On nie kocha do jutra. On będzie Cię kochał do śmierci.-
Emmeline uśmiechnęła się pod nosem. Chciała wierzyć w słowa Sayuri. Każdy ma prawo do miłości. Nawet ona.

♤♡◇♧♤♡◇♧

Wieczorem Kento wrócił do domu. Wszyscy domownicy wspólnie rozmawiali w salonie. Mężczyzna wszedł do pokoju i przywitał się ze wszystkimi po czym usiadł obok Emmeline.
-Jak się pracowało, kochanie?- Ton głosu kobiety zaskoczył go. Nie było w nim ironii, był...szczery.
-Dobrze. Jak spacer?
-Wspaniale, to piękna okolica.
-Ah, Ci młodzi.- wtrącił się Uranosuuke.-Ken-kun jak wasze mieszkanie?
-Można już tam mieszkać. Brakuje jeszcze drobiazgów jak naczynia i ręczniki ale to zostawiam Emmeline.-
Własne mieszkanie to coś o czym marzyła od dawna. Sama będzie mogła wybrać dodatki i akcesoria do domu. Kiedy mieszkała w Liverpoolu, Laicey diametralnie zmienia wystrój. Rzeczy mamy zniknęły a ich miejsce zajęły kiczowate gadżety, dodające według macochy "przepychu".
-Nie mogę się doczekać.- Emmeline uśmiechnęła się szeroko i pocałowała Kento w policzek. Jego zaskoczona mina dała jej poczucie satysfakcji.
-Już tak późno? Ja idę się położyć. Dobranoc wszystkim.- Kobieta wstała z kanapy i ruszyła na górę. Czuła jak przez jej żyły przepływa ekscytacja. W końcu będzie mieć jej własny dom. Czy może być lepiej?

Kocham do Jutra [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz