Nie spodziewałam się, że z każdym krokiem moje serce zacznie przyspieszać coraz bardziej,ręce pocić, a żołądek podchodzić do gardła. Na tym etapie nawet głębokie wdechy nie pomagały. Im byłam bliżej domu Peety,tym bardziej nie wiedziałam co dokładnie mu powiem i w jaki sposób.Nigdy nie byłam wylewna. Nigdy też nie byłam zbyt dobra w mówieniu czegokolwiek. Jak mawiają ludzie - milczenie jest złotem. W głębi duszy czekałam na ten moment. Chciałam wszystko z siebie wydusić,aby wreszcie odetchnąć z ulgą.
Może po prostu powinnam pójść na żywioł i powiedzieć to, co podpowiada mi serce?
- Ach, już nic nie wiem! - krzyknęłam do siebie w myślach i w tym samym momencie doszłam do frontowych drzwi Peety. Zapukałam nieśmiało, z nadzieją, że nie otworzy zbyt szybko, abym miała jeszcze czas na drobne przemyślenia...
Nie, mój plan szlag trafił, bo blondyn szarpnął klamką i sekundę później zapraszał mnie do środka. Dzięki! Teraz to w ogóle czuję się zagubiona... Przed nagłą ucieczką powstrzymał mnie jedynie szczery i uroczy uśmiech Peety.
Ech...no to się wpakowałam...
Weszłam do środka i rozejrzałam się. Jego dom był lustrzanym odzwierciedleniem mojego, z jednym małym wyjątkiem - u niego było czysto i tak jakoś...przytulnie. Ściany nabrały ciepłych kolorów - w kuchni mieniły się żółtym odcieniem, w salonie zaś pomarańczowym. W korytarzu natomiast moich oczu dobiegł blask szkarłatnej czerwieni. Jednak się myliłam...poza ułożeniem pokoi, ten dom diametralnie różnił się od mojego!
Nie mogłam uwierzyć, w to co widzę! Wszystkie pomieszczenia na dole dodawały zarazem otuchy i radości, potrafiły wzbudzić iskrę nadziei. Wtedy zrozumiałam, czemu tak strasznie czułam się u siebie w domu. Jak można mieszkać w czterech gołych, szarych ścianach? Najwyraźniej tylko ja tak potrafię. Nic dziwnego, że moje zaburzenia psychiczne pogłębiają się z dnia na dzień. Nie umiem malować, nie jestem jakoś wybitnie uzdolniona i potrzebowałabym pomocy. Może Peeta by mi w tym pomógł, nie wiem...
W tamtym momencie byłam pewna tylko jednego - przyszedł czas na drastyczne zmiany w moim życiu. Zmiany na lepsze.
I tylko Peeta mógłby mi z tym pomóc.
- Halo, Katniss, w porządku? - odezwał się do mnie zaniepokojonym głosem, machając mi przed oczami ręką. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoję pośrodku kuchni, nie reagując na żadne zewnętrzne bodźce.
- Och, przepraszam, po prostu...masz bardzo ładny dom. - odparłam lakonicznie.
- Katniss, masz dokładnie taki sam. - zaśmiał się Peeta.
- Nie, Twój jest inny, bardziej...ludzki. - skwitowałam. On już nic na ten temat nie powiedział. Usiadłam wygodnie na kuchennym krześle i kątem oka obserwowałam jego ruchy. Peeta podszedł do kuchenki, nastawił wodę na herbatę, a jego wzrok utkwił gdzieś za oknem. Nie wiem czemu, ale wyczułam w nim pewne napięcie. Nie miałam pojęcia, czym było spowodowane, miałam jedynie nadzieję, że szybko zniknie.
- Peeta... - odezwałam się, przerywając jego kontemplacje - czy możesz usiąść? Chciałabym wypytać Cię o wiele rzeczy, ale sama też chcę Ci coś powiedzieć. Proszę... - blondyn bez wahania przystał na moją prośbę. Poczekał tylko, aż czajnik zacznie gwizdać, zalał wrzątkiem dwa kubki z herbatą malinową, postawił na stole w jadalni i przysiadł na krześle obok mnie.
Moje zestresowanie sięgnęło właśnie zenitu. Czułam się jak w pułapce, doskonale wiedziałam, że nie ma odwrotu, a ta rozmowa po prostu musi się odbyć. W przeciwnym razie nigdy nie odnajdę spokoju, a przede wszystkim nigdy nie odnajdę samej siebie. Nastała niezręczna cisza, jednak Peeta dobrze wiedział, że to nie ja jestem tą, która powinna zacząć tę rozmowę. Zachęcony moim spojrzeniem, zapytał:
CZYTASZ
Stay With Me || Katniss & Peeta
FanfictionCałe Panem wreszcie doczekało się wolności. Wyzwolenie państwa spod autorytarnych rządów Snowa dało nadzieję wielu ludziom na normalne życie, pomimo, że nie wszyscy są zadowoleni z powodu zmiany ustroju państwa. Katniss, po tym wszystkim co przeszła...