5. To niemożliwe.

493 35 5
                                    

Peeta's  POV

2 godziny wcześniej...

  - Jest Katniss? - zapytał Haymitch stojąc w progu i dziwnie na mnie spoglądając. - W sumie głupie pytanie, skoro Ty tu jesteś. Muszę z nią pilnie porozmawiać, gdzie ona jest? - spytał Haymitch ponownie, tym razem trochę dobitniej.

- Shh, Katniss śpi, miała ciężką noc. - odpowiedziałem.

- Ciężką noc powiadasz? - zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie wymownie i dodał - Nie chce wnikać w szczegóły, ale to naprawdę ważne. Obudź ją.

- Haymitch, nie będę jej budził, wczoraj wieczorem zemdlała, nie mogłem jej ocucić. Lepiej będzie jak odpocznie. Stało się coś? Nie wyglądasz za dobrze. - przyznałem zgodnie z prawdą. Miał wypieki na policzkach, które moim zdaniem nie wiązały się z ilością alkoholu we krwi, jakie zdążył już w siebie wlać od rana. To było coś innego, wiedziałem to. W jego oczach zauważyłem nutkę złości i goryczy, ręce mu się trzęsły, ale poza tym zachowywał się jak profesjonalista. Coś się stało, a on nie chciał dać po sobie poznać, że bardzo go to poruszyło. Przede mną jednak nie mógł tego ukryć. Zawsze byłem spostrzegawczy i patrzyłem na detale, na które inni nie zwróciliby uwagi. Musiałem więc się dowiedzieć, co tak bardzo obruszyło serce mojego byłego mentora.

- Chodź na ganek, tam porozmawiamy. - zaproponował po cichu, po czym wyszliśmy na zewnątrz, siadając na ławce. Haymitch naprawdę nie wyglądał dobrze.

- Więc o co chodzi? - zapytałem, widząc rozdrażnienie Abernathy'ego. Ten tylko na mnie zerknął i odpowiedział:

- Pamiętasz, o czym Ci mówiłem wczoraj koło południa, gdy do mnie przyszedłeś, zaraz po Twoim spotkaniu z Katniss? - zapytał Haymitch, na co ja przytaknąłem. Niestety, aż zbyt dobrze pamiętałem naszą wczorajszą wymianę zdań... 

- No bo widzisz...są nowe informacje... - odchrząknął mój mentor, próbując zebrać myśli. Po chwili znów się odezwał. - Ja wiem, że wtedy to były tylko przypuszczenia, insynuacje kapitolińskich obywateli, którym pewnie się coś przewidziało, którzy jeszcze nie do końca doszli do siebie po ostatnich wydarzeniach. Ale teraz... Mam wiadomości z samego Kapitolu. Ktoś widział ją w towarzystwie mężczyzny, niestety nie udało się dokładnie zidentyfikować jego twarzy. Ale świadek mówi, że jest pewny, co do tożsamości dziewczynki. Oczywiście, Paylor i Plutarch dokładnie to sprawdzili, przesłuchali kogo trzeba, przeszukali nagrania z monitoringu. Nie ma co do tego wątpliwości. To była ona.

Słowa Haymitch odbijają się echem w mojej głowie, bo to, czego właśnie się dowiedziałem, przekraczało wszelkie granice możliwości. Nie miałem pojęcia, jak można było dopuścić się tak okrutnego posunięcia. Nie wiedziałem, co mam teraz zrobić...

- Haymitch... To nie jest możliwe...To musi być pomyłka! Przecież...ona nie...

- Peeta, wiem. - przerwał mi stanowczo. - Ale takie są fakty, widziałem nagrania na własne oczy, przysłano mi je kilkanaście minut temu. To ona. Ktoś musi poinformować o tym Katniss. Właśnie dlatego tu przeszedłem...Ona musi wiedzieć Peeta.

- Biorę to na siebie, powiem jej, jak tylko się obudzi. - odparłem machinalnie, zanim zdążyłem to dokładnie pomyśleć. Dopiero, gdy Haymitch poszedł zrozumiałem, w co tak naprawdę się wpakowałem. Nie miałem pojęcia, jak jej to powiedzieć...

Obecnie...

- Peeta, proszę Cię, powiesz mi w końcu, o co chodzi? - powiedziała do mnie, patrząc, jak analizuję wszystkie za i przeciw głęboko w swojej głowie. Żałowałem, że w ogóle się odezwałem. Mogłem zostawić ten temat, przynajmniej na razie... Ale jak? Ona musiała wiedzieć! No po prostu musiała! Zbyt wiele dla mnie znaczyła, żebym miał teraz zatajać przed nią tak ważne sprawy. Wiedziałem, że się martwiła i w głowie miała najczarniejsze scenariusze, jednak to był zbyt...drażliwy temat, abym mógł tak od razu, prostu z mostu, wszystko jej wyjawić. Wtem Katniss ponownie się odezwała:

Stay With Me || Katniss & PeetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz