Następnego dnia rano moją pierwszą myślą był Ivers. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać przy nim, a niedługo mieliśmy spotkać się w pracy. A jeśli chodzi o pracę... Znowu byłam spóźniona, ugh.
Wyszłam szybko z łóżka i zabierając ubrania z szafy, pobiegłam do łazienki. Ogólne doprowadzenie się do stanu używalności zajęło mi dwadzieścia minut, więc już pół godziny się spóźniałam, a wiedziałam, że zanim dotrę do firmy, będzie to niecała godzina.
Tego dnia ubrałam się w czarną spódniczkę i białą koszulę, a do tego czarne lity i tego samego koloru marynarka i torebka. Wrzuciłam do niej szybko telefon, ładowarkę oraz portfel.
W firmie byłam o ósmej pięćdziesiąt pięć, na co Chad oczywiście się zaśmiał, a ja nie zwracając na niego uwagi, ruszyłam do windy. Po wyjściu z tej metalowej puszki, ruszyłam od razu do swojego biura, uprzednio witając się z Sam, która poinformowała mnie, że Ivers jest na spotkaniu, na którym ja też powinnam być. Wiedziałam, że już jest za późno, aby tam pójść, ponieważ zaraz się skończy, więc chcąc zagrać dobrą pracownicę, zrobiłam Iversowi kawę i zaniosłam ją do jego biura.
Zabrałam ze swojego biurka kartkę z zadaniami i zauważyłam, że muszę zanieść jakieś dokumenty Shane'owi, więc postanowiłam to zrobić od razu. Chwyciłam dokumenty i wyszłam ze swojego biura, kierując się do tego należącego do Shane'a. Przez uchylone drzwi widziałam, że jest sam, więc weszłam bez pukania, a on uśmiechnął się, po czym wstał, aby mnie przytulić.
-Jak tam pierwszy dzień po zwolnieniu? Nie powinnaś być na spotkaniu z Iversem?
-Powinnam, ale się spóźniłam - wzruszyłam ramionami, na co zaczął się śmiać.
-Na twoje urodziny zainwestuję ci w jakiś porządny budzik, który postawi cię na nogi.
-Przesadzasz. Przy okazji dziękuję za jedzenie - przypomniałam sobie o śniadaniu, które znalazłam na biurku.
-Nie ma za co - uśmiechnął się ponownie. Chwilę później pożegnałam się z nim i ruszyłam do swojego biura, jednak po drodze zaszłam do łazienki. Po skorzystaniu z toalety, wyszłam z kabiny, a w trakcie mycia rąk, drzwi się otworzyły, ukazując Iversa.
-Ma pan problem z rozróżnianiem kształtów, panie Ivers? - zapytałam, uśmiechając się słodko.
-Chyba tak, ale nie narzekam - odparł, lustrując mnie wzrokiem, po czym podszedł do mnie, wolnym krokiem. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. - Tak cholernie za tym tęskniłem.
-Ja też - westchnęłam w jego usta, kiedy ten oparł się swoim czołem o moje.
-Zerwałem z Hope - stwierdził, a ja miałam ochotę podskoczyć z radości. Czyli teraz jest już mój?
Nie odpowiedziałam mu nic, tylko przyciągnęłam do kolejnego pocałunku, który nie był tak niewinny, jak poprzedni. Całowaliśmy się namiętnie, a Ivers oparł mnie o blat.
-Co powiesz na szybki numerek w łazience? - spytał. Nie powiem, że nie spodobała mi się ta wizja, jednak co kiedy ktoś tu wejdzie? - Spokojnie nikt nie wejdzie - stwierdził, jakby czytał mi w myślach.
-A jeśli?
-To wtedy nas przyłapią - zaśmiał się. I uwierzcie mi lub nie, ale naprawdę nie mogłam mu odmówić, kiedy złączył nasze usta w kolejnym, namiętnym pocałunku.
CZYTASZ
Zakazana gra
RomanceŻycie Cornelii jest proste. Praca, dom, wyjścia ze znajomymi, czasami przelotny romans... Jednak co będzie kiedy jej przystojny, ale jakże irytujący, szef się nią zainteresuje? Co zrobi kiedy połączy ich coś więcej, a on nadal będzie miał narzeczon...