Rozdział 19

19.8K 689 19
                                    

Przez ostatnie dni w swoim mieszkaniu byłam tylko na chwilę, ponieważ cały czas spędzałam u Iversa. W poniedziałek obudził mnie o siódmej, a ja po półgodzinnym siedzeniu w łazience, wyszłam stamtąd gotowa do wyjścia. Zmusił mnie do zjedzenia śniadania i wyszliśmy z jego apartamentu. 

Na parkingu wsiedliśmy do jego Audi A8 i pojechaliśmy do firmy. Było kilka minut przed ósmą, kiedy zaparkował na firmowym parkingu. Wysiedliśmy z samochodu, przyciągając uwagę ludzi, którzy tam byli. No tak, nikt jeszcze nie wiedział o nas. 

Przywitaliśmy się z Chadem i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Każdy poszedł do swojego biura, a po piętnastu minutach w moich drzwiach stanęła Sam, wręczając mi dokumenty, które miałam uporządkować. W swoim biurze siedziałam aż do lunchu, a kiedy wyszłam z biura wpadłam na Iversa. Schylił się i musnął swoimi ustami moje, na co się zdziwiłam. 

-Dlaczego masz taką minę? - spytał rozbawiony. 

-Jesteśmy w firmie, a na korytarzu jest dużo ludzi - wyjaśniłam. 

-I co? Nie jestem już z Hope i mogę robić co chcę. 

-Zaraz pojawią się plotki na nasz temat - skrzywiłam się. 

-Przejmujesz się tym? Zresztą większość osób tutaj cię lubi. A teraz chodź, zabieram cię na lunch.

Uśmiechnęłam się tylko do niego i ruszyłam z nim w kierunku windy. Jego ramię oplatało mnie w talii. W windzie, w której na szczęście byliśmy sami, obrócił mnie tak, że stałam przodem do niego i pocałował mnie. Ułożyłam dłonie na jego karku, podczas kiedy te należące do niego, spoczywały na moich biodrach. 

-Mógłbym całować cię przez cały czas - stwierdził, kiedy się ode mnie oderwał.

-A ja ciebie - musnęłam jego usta swoimi i odsunęłam się od niego, ponieważ byliśmy już na właściwym piętrze. 

Chris zabrał mnie do restauracji, która znajdowała się niedaleko jego firmy. Była dość przytulna i niezbyt droga, co mnie cieszyło, ponieważ naprawdę nie lubiłam jadać w takich restauracjach. Dla mnie lepsze było zjedzenie pizzy w swoim mieszkaniu, niż pójście do restauracji. 

-Co powiesz na to, żebyśmy jutro zostali cały dzień w domu? - poruszał znacząco brwiami. 

-Masz jutro spotkanie z klientem - przypomniałam. 

-Mogę to przełożyć? - jęknął. 

-Nie bardzo, ale później do końca tygodnia nie masz już żadnych spotkań. 

-To bardzo dobrze. Właściwie to muszę z tobą o czymś porozmawiać. 

-O czym? 

 Przy naszym stoliku pojawił się kelner, który przyniósł nam zamówione jedzenie, na co podziękowaliśmy, a ten odszedł. 

-Thony chce pracować u mnie w firmie, a ja chcę żeby był moim zastępcą - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. - Dlatego chcę zrobić mu biuro jak najbliżej siebie, a jedyne miejsce gdzie mogłoby ono powstać, to twoje biuro. 

Uniosłam brwi, ponieważ nie wiedziałam do czego zmierza. Chyba nie chce mnie zwolnić, prawda? 

-Dlatego dam ci wybór. Chcesz mieć biurko obok Samanthy czy w moim biurze? 

-Wiesz, normalnie bym bez zawahania powiedziała, że chcę mieć u ciebie, ale - urwałam. - Jesteś pewien, że wtedy będziemy pracować? 

Ivers zaczął się śmiać, a ja uśmiechnęłam się lekko. 

-Tak, skarbie. Czasami będziemy musieli. To, że zrobimy sobie czasami kilkunastominutową przerwę na seks, nie będzie nam przeszkadzało w pracy. 

Zakazana graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz