Przez ostatnie dni w swoim mieszkaniu byłam tylko na chwilę, ponieważ cały czas spędzałam u Iversa. W poniedziałek obudził mnie o siódmej, a ja po półgodzinnym siedzeniu w łazience, wyszłam stamtąd gotowa do wyjścia. Zmusił mnie do zjedzenia śniadania i wyszliśmy z jego apartamentu.
Na parkingu wsiedliśmy do jego Audi A8 i pojechaliśmy do firmy. Było kilka minut przed ósmą, kiedy zaparkował na firmowym parkingu. Wysiedliśmy z samochodu, przyciągając uwagę ludzi, którzy tam byli. No tak, nikt jeszcze nie wiedział o nas.
Przywitaliśmy się z Chadem i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Każdy poszedł do swojego biura, a po piętnastu minutach w moich drzwiach stanęła Sam, wręczając mi dokumenty, które miałam uporządkować. W swoim biurze siedziałam aż do lunchu, a kiedy wyszłam z biura wpadłam na Iversa. Schylił się i musnął swoimi ustami moje, na co się zdziwiłam.
-Dlaczego masz taką minę? - spytał rozbawiony.
-Jesteśmy w firmie, a na korytarzu jest dużo ludzi - wyjaśniłam.
-I co? Nie jestem już z Hope i mogę robić co chcę.
-Zaraz pojawią się plotki na nasz temat - skrzywiłam się.
-Przejmujesz się tym? Zresztą większość osób tutaj cię lubi. A teraz chodź, zabieram cię na lunch.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i ruszyłam z nim w kierunku windy. Jego ramię oplatało mnie w talii. W windzie, w której na szczęście byliśmy sami, obrócił mnie tak, że stałam przodem do niego i pocałował mnie. Ułożyłam dłonie na jego karku, podczas kiedy te należące do niego, spoczywały na moich biodrach.
-Mógłbym całować cię przez cały czas - stwierdził, kiedy się ode mnie oderwał.
-A ja ciebie - musnęłam jego usta swoimi i odsunęłam się od niego, ponieważ byliśmy już na właściwym piętrze.
Chris zabrał mnie do restauracji, która znajdowała się niedaleko jego firmy. Była dość przytulna i niezbyt droga, co mnie cieszyło, ponieważ naprawdę nie lubiłam jadać w takich restauracjach. Dla mnie lepsze było zjedzenie pizzy w swoim mieszkaniu, niż pójście do restauracji.
-Co powiesz na to, żebyśmy jutro zostali cały dzień w domu? - poruszał znacząco brwiami.
-Masz jutro spotkanie z klientem - przypomniałam.
-Mogę to przełożyć? - jęknął.
-Nie bardzo, ale później do końca tygodnia nie masz już żadnych spotkań.
-To bardzo dobrze. Właściwie to muszę z tobą o czymś porozmawiać.
-O czym?
Przy naszym stoliku pojawił się kelner, który przyniósł nam zamówione jedzenie, na co podziękowaliśmy, a ten odszedł.
-Thony chce pracować u mnie w firmie, a ja chcę żeby był moim zastępcą - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. - Dlatego chcę zrobić mu biuro jak najbliżej siebie, a jedyne miejsce gdzie mogłoby ono powstać, to twoje biuro.
Uniosłam brwi, ponieważ nie wiedziałam do czego zmierza. Chyba nie chce mnie zwolnić, prawda?
-Dlatego dam ci wybór. Chcesz mieć biurko obok Samanthy czy w moim biurze?
-Wiesz, normalnie bym bez zawahania powiedziała, że chcę mieć u ciebie, ale - urwałam. - Jesteś pewien, że wtedy będziemy pracować?
Ivers zaczął się śmiać, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Tak, skarbie. Czasami będziemy musieli. To, że zrobimy sobie czasami kilkunastominutową przerwę na seks, nie będzie nam przeszkadzało w pracy.
CZYTASZ
Zakazana gra
RomanceŻycie Cornelii jest proste. Praca, dom, wyjścia ze znajomymi, czasami przelotny romans... Jednak co będzie kiedy jej przystojny, ale jakże irytujący, szef się nią zainteresuje? Co zrobi kiedy połączy ich coś więcej, a on nadal będzie miał narzeczon...