Nie mogłam uwierzyć, że byłam w Paryżu, a co najważniejsze w pieprzonym Disneylandzie! Trzy pierwsze dni, które spędziliśmy właśnie w nim, były jednymi z najlepszych w moim życiu. Ivers starał się zachowywać normalnie, jednak widziałam, że coś jest nie tak. Kiedy go o to pytałam, zbywał mnie lub wykręcał się tym, że jest zmęczony i źle się czuje.
Czwartego dnia w końcu nie wytrzymałam, bo widać było, że kłamie, a ja czułam się głupio, ponieważ myślałam, że sobie ufamy. Do tego widać było, że Thony i Amy wiedzą o co chodzi, ale nikt nie chciał mi nic powiedzieć.
Wyszłam na dość duży, hotelowy balkon, na którym od trzydziestu minut stał Ivers. Blake w końcu zasnął, po godzinnym usypianiu go, więc mieliśmy chwilę spokoju, a ja chciałam postarać się wydusić z niego, to co się dzieje.
Podeszłam do niego i oparłam się o barierkę tuż obok jego dłoni. W drugiej zaś trzymał papierosa. Nie palił zbyt często, jednak zdarzało się, ale nie miałam nic przeciwko, dopóki nie robił tego nałogowo.
-Powiesz mi w końcu co się dzieje? - spojrzałam na niego z dołu, jednak on dalej wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Dopiero, kiedy przesunęłam opuszkami palców po jego przedramieniu, spojrzał na mnie. Uchylił lekko wargi, wypuszczając z nich dym, co wyglądało naprawdę seksownie i schylił się łącząc nasze usta. Pozwoliłam mu na krótki pocałunek, jednak po chwili odsunęłam się, nie chcąc go przeciągać. Wiedziałam, że robi to tylko dlatego, aby odciągnąć moje myśli od tego co się dzieje i żebym przestała pytać. Spojrzałam na niego wyczekująco, a on westchnął i ponownie się zaciągnął. Dokładnie obserwowałam jak jego usta stykają się z końcówką papierosa, a chwilę później brunet powoli wypuszcza z nich dym.
-Nic się nie dzieje, naprawdę - przyciągnął mnie do siebie, przytulając i pocałował w czoło.
-Jakoś ci nie wierzę - mruknęłam, również go przytulając. Byłam ciekawa, ale nie chciałam zbytnio naciskać, bo wiedziałam, że tylko go zdenerwuję.
-Nellie...
-Chris... - wywróciłam oczami i spojrzałam mu w oczy.
-Pamiętaj, że cię kocham, tak? - pochylił się, aby musnąć moje usta swoimi, po czym odsunął się na wcześniejszą odległość.
-Wiem, ale ja ciebie bardziej - złożyłam pocałunek na środku jego nagiej klatki piersiowej i mogłam wyczuć jak przeszły przez niego dreszcze. Uśmiechnęłam się do siebie i ponownie spojrzałam na jego twarz, dzięki czemu mogłam zauważyć, że się zamyślił.
Zgasił papierosa i cofnął się do tyłu, aby usiąść na krześle, które stało pod ścianą. Nie wypuszczał mnie z ramion, więc zmuszona byłam iść razem z nim, a po chwili usiąść na jego kolanach.
-Dobra - westchnął i oparł czoło o moje ramie. - Ukrywamy coś przed tobą, ale to dlatego, że nie chcemy cię martwić, tak?
-Bardziej martwicie mnie, kiedy nic mi nie mówicie.
-Wiem, przepraszam. Chodzi o to, że... - zaciął się i ponownie na mnie spojrzał. Przyciągnął mnie do siebie bliżej i jeszcze mocniej oplótł mnie ramionami. - Nie bez powodu zabrałem ciebie i Blake'a do Paryża z dala od Londynu.
Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu.
-Hope uciekła z więzienia.
Te cztery słowa sprawiły, że na moment przestałam oddychać. Byłam przerażona, ponieważ nie miałam siły na kolejne walki z nią. Do tej pory pamiętam jej słowa z sądu, kiedy mówiła, że się zemści.
-A-ale j-jak? - zająknęłam się.
-Nie wiemy dokładnie, ale na pewno pomogła jej w tym Melanie. Policji udało się ustalić, że kupiły bilety do Londynu. Mieli ją złapać, ale na wszelki wypadek wolałem upewnić się, że nic wam się nie stanie.
CZYTASZ
Zakazana gra
RomanceŻycie Cornelii jest proste. Praca, dom, wyjścia ze znajomymi, czasami przelotny romans... Jednak co będzie kiedy jej przystojny, ale jakże irytujący, szef się nią zainteresuje? Co zrobi kiedy połączy ich coś więcej, a on nadal będzie miał narzeczon...