Rozdział 9

25.6K 834 65
                                    


Po całej sytuacji w biurze Iversa, starałam się go unikać. Nie dlatego, że mi się nie podobało to co zrobił czy też tego nie chciałam. Po prostu, gdy wychodziłam z jego biura, Sam patrzyła się na mnie w taki sposób, jakby wiedziała co tam się stało, a mi było najzwyczajniej w świecie głupio. Pocieszał mnie jedynie fakt, że w firmie nie pojawiły się żadne plotki, więc była szansa, że Samantha nic jednak nie słyszała.

Zrobiłam wszystko co miałam zrobić, tego dnia w firmie, więc ostatnie pół godziny spędziłam na nudzeniu się. Mogłam oczywiście iść do Iversa i spytać czy mogę już wracać, tak jak robiłam to dość często, jednak nie chciałam się z nim widzieć, dopóki Sam była w firmie.

Ucieszyłam się, kiedy Shane wpadł do mojego biura, pięć minut przed zakończeniem pracy. Dawno go nie widziałam i naprawdę się za nim stęskniłam. Z Amy widziałam się już tego dnia, więc umówiłyśmy się na wieczór, zostało tylko zaprosić Shane'a.

-Co tam, kotku? - spytał z uśmiechem.

-Nie narzekam. Wieczorem u mnie, przynieś jedzenie. I zero alkoholu, jutro do pracy - oznajmiłam.

-Jedno wino? - spytał, a ja nie mogłam się nie zgodzić, ponieważ mimo wszystko, nie dałabym rady opowiedzieć im tego jak pieprzyłam się z szefem, bez choćby jednej lampki wina. Mimo, że to moi przyjaciele i wiedzą o mnie wszystko, to jednak i tak było to zawstydzające. 

-Niech będzie - uśmiechnęłam się.

-I to rozumiem. Odwieziesz mnie do domu? - kiwnęłam głową, na znak, że się zgadzam.

-Zbieraj się. Co się stało z twoim samochodem?

-Jest w naprawie, jakiś idiota wjechał w mój samochód na parkingu.

-Tutaj? - spytałam, nakładając swój płaszczyk.

-Nie, pojechałem ostatnio do galerii i tam to się stało. Zapłacił za szkody i obyło się bez policji.

Szatyn zabrał swoje rzeczy, po czym zjechaliśmy na dół i wyszliśmy z firmy, kierując się do mojego samochodu.

-Swoją drogą, to mogłabyś zmienić w końcu ten samochód. Ivers płaci na tyle dobrze, że szybko uzbierałabyś na jakiś dobry.

-On jest dobry - burknęłam. - Dostałam go, kiedy zdałam prawo jazdy, przywiązałam się do niego.

-Właśnie, prawo jazdy zdałaś w wieku osiemnastu lat, a masz dwadzieścia dwa. Możesz już go zmienić i tak często ci się psuje.

-Odczep się - bruknęłam.

Pojechaliśmy do mieszkania Shane'a, a w drodze zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma sensu się żegnać na te kilka godzin, więc wziął swoje rzeczy, po czym pojechaliśmy do sklepu zrobić zakupy, a później do mojego mieszkania.

☆☆☆☆☆☆

Siedzieliśmy we trójkę, na kanapie w moim salonie, a ja byłam wypytywana o wszystko co dotyczyło Iversa.

Opowiedziałam im wszystko co wydarzyło się w Londynie, a oni podekscytowani, nawet nie wiem czym, przysłuchiwali się temu i zadawali pytania.

-A co się stało, kiedy wróciliście?

-Odwiózł mnie do domu i aż do dzisiaj nie miałam z nim kontaktu - czułam, że się rumienię na wspomnienie dzisiejszego poranka.

-Co się dziś stało? - spytała podejrzliwie Amy, uśmiechając się jednak.

-Spóźniłam się trochę i za to jakby przeleciał mnie - wymamrotałam zażenowana.

-Na biurku? - pisnęła Amy.

Zakazana graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz