Jęknęłam głośno, słysząc dzwoniący telefon. Był późny ranek, a może nawet południe, ale nadal spałam. Z Chrisem położyliśmy się około trzeciej w nocy, a ja mimo, że przespałam już tyle godzin - nadal byłam zmęczona.
Podniosłam się lekko do pozycji siedzącej i spojrzałam na ekran telefonu. Nie miałam zapisanego takiego numeru.
-Słucham? - zaczęłam lekko zachrypniętym głosem.
-Dzień dobry, dzwonimy z wydawnictwa Blue Sky. Pani Allen? - usłyszałam, dość przyjemny dla ucha, głos mężczyzny.
-Tak - odparłam niepewnie.
-Chcielibyśmy porozmawiać z panią o wydaniu książki. Bardzo spodobał nam się jeden z pani blogów i chciałbym zapytać czy miałaby pani ochotę spotkać się i porozmawiać na ten temat.
-Oczywiście, że tak! - prawie pisnęłam, po dłuższej chwili.
To było spełnienie marzeń chyba każdej pisarki. Nie miałam wątpliwości, że to również dzięki znajomości z Iversem dowiedzieli się o mnie i moich książkach, ale skoro już dostałam propozycję, to czemu by nie skorzystać?
-Pasowałoby dla pani dziś o trzynastej?
-Tak, tak - zapewniłam szczęśliwa.
Omówiliśmy jeszcze miejsce spotkania, po czym pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał jedenastą, więc od razu wstałam. Poszłam szybko pod prysznic. Miałam dwie godziny, a znając mnie, na pewno bym się spóźniła, a nie chciałam robić złego, pierwszego wrażenia.
○○○○○
Wyszłam z kawiarni, w której spotkałam się z mężczyzną, który do mnie dzwonił. Zaproponowali mi wydanie książki, na co oczywiście chciałam się zgodzić. Dał mi do przejrzenia umowę, którą miałam sprawdzić przy Chrisie. Nie chciałam podpisywać czegoś w ciemno, a brunet znał się na tym trochę lepiej.
Podjechałam do firmy, gdzie na wejściu zastałam Chada. Przywitał się ze mną, a po krótkiej rozmowie i powiedzeniu mu o ofercie z wydawnictwa, skierowałam się do windy. Skrzywiłam się widząc Mirandę, z którą miałam jechać tą samą windą. Weszłam spokojnie, starając się nie zwracać na nią uwagi.
-Nie wiem co ty sobie myślisz, ale Chris i tak cię niedługo zostawi - usłyszałam jej kpiący głos.
-Dla ciebie pan Ivers, jak już - uśmiechnęłam się sztucznie. - A poza tym, to co będzie między nami, nie jest twoją sprawą.
-Ależ oczywiście, że jest - zmierzyła mnie wzrokiem. - Zobaczysz, że jeszcze będzie ze mną.
-Żebyś się nie zdziwiła - wywróciłam oczami.
-Pewnie masz zamiar złapać go na dziecko i tyle. Zależy ci na jego pieniądzach.
-Po pierwsze, to nie jestem tobą i nie zależy mi na jego pieniądzach. A po drugie nie muszę go łapać na dziecko,bo mnie kocha, ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to powiem ci, że tak czy inaczej zobaczysz to dziecko za kilka miesięcy - uśmiechnęłam się kpiąco, kiedy lekko uchyliła usta z niedowierzaniem i wyszłam z windy, kiedy zatrzymała się na odpowiednim piętrze.
-Cześć! Jak się czujesz? - usłyszałam wesoły głos Samanthy.
Jako jedna z niewielu ludzi w firmie wiedziała o mojej ciąży i szczerze mówiąc, dziwiłam się, że jeszcze nie rozpowiedziała tego innym. Prawda jest taka, że uwielbia plotkować, ale to już wiemy.
-Nie narzekam, mimo porannych mdłości, ale na szczęście nie zdarzają się zbyt często - uśmiechnęłam się.
-Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę tego malucha.
CZYTASZ
Zakazana gra
RomantikŻycie Cornelii jest proste. Praca, dom, wyjścia ze znajomymi, czasami przelotny romans... Jednak co będzie kiedy jej przystojny, ale jakże irytujący, szef się nią zainteresuje? Co zrobi kiedy połączy ich coś więcej, a on nadal będzie miał narzeczon...