Telefon

476 26 12
                                    

~~~~~~tydzień później~~~~~~

Minął już tydzień od wyjazdu Rossa bardzo za nim tęsknie, ale nie jest źle...Piszemy do siebie ,dzwonimy i gadamy mówiąc jednym słowem utrzymujemy kontakt. O tym wszystkim zapomnieć pomaga mi koszykówka. Jakoś tak wyszło, że zapisałam się do drużyny. Przynajmniej zajmuję się czymś , a to naprawdę lubię. Można powiedzieć, że moje życie toczy się dalej i jest podobne do tego przed poznaniem Rossa , ale jednak trochę się różni. Gdyby nie Raini i Calum pewnie bym się załamała...ale na szczęście mam moich kochanych przyjaciół z którymi ciągle gdzieś wychodzę. Wszystko się jakoś układa. Jak blondyn wróci wszystko będzie po staremu. Skoro wyznaliśmy sobie miłość będziemy razem? Nie mam zielonego pojęcia. Jest już druga w nocy, a ja rozmyślam...Przerywa mi dzwonek telefonu.

-Halo?

-Hej. Obudziłem Cie? -zapytał Ross

-Nieee, jeszcze nie spałam.

-To dobrze.

-Co słychać? Gdzie jesteście?

-We Francji. Zwiedzaliśmy dziś Paryż i zaraz mamy koncert dlatego dzwonię wcześniej.

-To fajnie.

-A u Ciebie? Wszystko w porządku?

-Taak,wkurzyła mnie strasznie baba z matmy, ech szkoda gadać dostałam 3. Nie rozumiem tych tematów.

-Kim jesteś i co zrobiłaś z Laurą Marano?

-Baaardzo zabawne Ross.

-Sorki muszę już lecieć. Zaraz mamy koncert, papapa.

-Okay,papapapa.

Sorki....i tak od tygodnia. To sobie pogadaliśmy. Powinnam się cieszyć wielmożny Ross znalazł na mnie czas. Już mnie to irytuje.

Po kilku minutach zasnęłam. Śniła mi się łąka, a na niej stojący chłopak z dziewczyną. Trzymali się za ręce.

-Muszę wyjechać.-odrzekł chłopak

-Zostawiasz mnie?

-Niedługo wrócę, zanim się obejrzysz. Trzymaj(podaje jej różę). Wrócę zanim zwiędnie obiecuje.

Jakiś czas później chłopak odchodzi żegnając się z dziewczyną, która nadal trzyma różę. Mija trochę czasu od tego zdarzenia. Róża więdnie, opadają kwiatki dziewczyna jednak ciągle wierzy, że chłopak do niej wróci. Róża usycha, tak jak dziewczyna z tęsknoty.Opadają kolejne płatki. Brunetka opuszcza kwiat na ziemię i siada pod drzewem. Mijają kolejne dni, dziewczyna czeka. Wreszcie pewnego dnia wraca chłopak.

-Wróciłem.

-Zwiędła.

-Co?

-Róża...i moja miłość do Ciebie.

Obudziłam się zdezorientowana. Ten sen był dziwny. Pokazał mi ,że nasze uczucia mogą się zmienić po powrocie blondyna. Czy tak będzie? Wstałam z łóżka, zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Po szkole jestem umówiona z Raini. Zjadłam szybko, przebrałam się i wyszłam w stronę szkoły. Byłam ubrana w bluzkę w paski, ramoneskę , czarną spódnicę i czarny kapelusz. Mało co się nie spóźniłam na chemię bo weszłam równo z dzwonkiem. Zajęłam miejsce i wyjęłam książki. Do klasy wszedł dyrektor z nowym uczniem.

-Klaso macie nowego ucznia: Dylan O'brien od dziś będzie się z wami uczył. Powiesz coś o sobie?

-Cześć jestem Dylan i chciałbym w przyszłości zostać aktorem bo to mnie interesuje.

Przystojny ten Dylan to przyznam. Chyba przypadł do gustu dla każdej dziewczyny z klasy bo pożerały go wzrokiem. Nowy szukał miejsca.

-Możesz usiąść za mną. A tak w ogóle jestem Laura.

-Dzięki, Dylan miło mi.

-To co cię tu sprowadza?

-Przeprowadziłem się z Nowego Yorku.

-Naprawdę? Zawsze chciałam tam polecieć.

-Chętnie się z tobą wybiorę i oprowadzę.

-To już wiem po kogo dzwonić dzięki.

-Nie ma za co.

Reszta lekcji minęła mi zwyczajnie, po za faktem, że Dylan wziął ode mnie mój numer i powiedział, że jestem jego pierwszą znajomą w nowym mieście. Co mnie bardzo ucieszyło. Może zostaniemy przyjaciółmi? Po szkole poszłam z Raini do galerii.

-W tym będzie Ci ładnie.-powiedziała Raini i podała mi sukienkę rozkloszowaną szarą sukienkę.

-Dzięki, przymierzę.

Poszłam do przymierzalni i włożyłam na siebie sukienkę. Wyglądała ładnie i była dopasowana.

-I jak?

-Biorę.

-To fajnie, wkrótce pewnie będziesz miała nawet okazję żeby ją założyć.

-Czemu?

-Widziałam jak podrywał Cie ten nowy przystojniak z klasy.

-Dopiero go poznałam, a z resztą liczę tylko na przyjaźń.

-Ciekawe czy on też.

-Tego nie wiem, przecież kilka godzin temu go poznałam.

-Już Cie poprosił o numer coś jest na rzeczy.

-Wcale nie. To normalne, chciał mieć numer kogoś jest tu nowy. Pewnie będzie chciał się spotkać na razie przecież nikogo nie poznał za bardzo.

-I ty z nim wyjdziesz?

-Po pierwsze jeszcze nie wiem czy mnie zaprosi. Po drugie to nie będzie randka. Po trzecie skończmy temat okej?

-Okeej. Niech będzie.

Po zakupach z Raini wróciłam do domu. Jedząc obiad dostałam smsa. Pewnie Ross:)))). Odblokowałam telefon, sms był od Dylana.- Heej. Pewnie jestem nachalny, ale nie znam nikogo po za tobą i chciałbym lepiej cie poznać( ciągle gadałem o sobie). To chciałabyś gdzieś pójść? 


I wanna see you smile!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz