Chyba nie wyleczyłam się z Rossa

415 21 7
                                    


Przed snem bardzo dużo myślałam. To była najbardziej "mokra" noc ze wszystkich, które przeżyłam. Niby powiedziałam dla Raini, że się wyleczyłam z Rossa ale to nie do końca prawda. Właściwie od początku naszej przyjaźni coś tam po ciuchu czułam i liczyłam, że kiedyś los nas złączy. Tylko, że wtedy wszystko wydawało się proste. Teraz wszystko wydaje się popaprane i nienormalne. Ross tam, ja tu, niby się kochamy-ale nie do końca do tego się przyznajemy. Nie wiem w ogóle co z Rossem się dzieje. Czy go nadal kocham? Sama nie wiem. Płacze nie z miłości ale z obawy, że stracę najlepszego przyjaciela. Chociaż może z jednego i drugiego. Muszę w końcu z nim porozmawiać bo stracę i jedno i drugie- i to na swoje życzenie niestety. Może napisze teraz? Chociaż w sumie on pewnie śpi i to nie ma najmniejszego sensu. Nagle poczułam wibracje pod poduszką. Kto jest tak głupi i dzwoni do mnie o 3 w nocy?! Oczywiście moja szurnięta przyjaciółka Raini.

-Co chcesz? –pytam

-Ale miła jesteś.-odpowiada

-Przepraszam , ale nie mam humoru...

-Skontaktowałaś się z Rossem?

-Jeszcze nie...

-Na co ty czekasz kobieto? Minęło już tyle czasu. Normalnie nie potraficie dnia bez siebie wytrzymać.

-Ale ja nie wiem od czego nawet mam zacząć?!

-Może od przepraszam?

-Dobry pomysł

-Dzwoń, pisz, wszystko mi jedno tylko błagam pogódź się z nim!

-Okeyy, już już spokojnie.

-Przepraszam, jestem strasznie drażliwa po 1 w nocy...

-Nie ma za co, ja kończę papapapapap.

-Dobranoc i załatw wreszcie tą sprawę

-Postaram się.

Szybko się rozłączyłam i sprawdzam Messengera. Kurde Ross był dostępny 2h temu...dobra walić dzwonie jak on nie odbierze to trudno. Dzwoniłam do skutku, po 1o razie odebrał zaspany Ross.

-Halo?

-Hej, to ja Laura. Pamiętasz jeszcze mnie?

-O tobie nigdy bym nie zapomniał księżniczko. Przypominam, że to ty o mnie zapomniałaś.

- Byłam zazdrosna...ale to już przeszłość. Przepraszam, strasznie Cię przepraszam. –nie dam rady kończyć bo zaczynają mi lecieć nie kontrolowane łzy.

-No już spokojnie. Tylko nie płacz. Nie jestem aż tak bardzo na Ciebie zły.

-Naprawdę?

-Nie, no za te nieodbieranie telefonów i wyświetlanie moich wiadomości i nie odpisywanie na każdym możliwym sposobie komunikowania to jestem. Ale nie potrafię się na Ciebie gniewać...Chciałbym Cię teraz przytulić i pocieszyć ale te pierdolone kilka tysięcy kilometrów nie pozwala na to.

-Ja też bym chciała Cię przytulić , po wkurzać albo po prostu Cię zobaczyć bo zwariuję tutaj.

-Nie ma dnia albo godziny w której bym o tobie nie myślał. Podróżuję po świecie, widzę miejsca o których marzyłem i robię to co kocham ale to nie ma sensu kiedy Ciebie tu nie ma.

-Czuję się tak samo...Nie wiem jak mogłam się do Ciebie nie odzywać.

-Ja też tego nie wiem skarbie.


I wanna see you smile!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz